Rozdział 40 Dzień przed

74 12 51
                                    

1

John otworzył drzwi, mając na sobie podartą koszulkę i starte niebieskie jeansy, a przez ramię przewieszoną ścierkę. Przed jego drzwiami stała Anna. Przyodziana w czerwony gustowny płaszczyk, obejmowała się rękoma i nieśmiało zerkała mu w oczy.

Jej widok go nie zaskoczył. Spodziewał się jej, choć liczył, że pojawi się jeszcze dnia poprzedniego. Oparł się o drzwi, wsunął do ust papierosa i w milczeniu przyglądał się jej, czekając aż ona pierwsza się odezwie. Robił co mógł, by wyglądać na niewzruszonego. Jednak widok jej rozwianych kasztanowych włosów, kontrastujących z jej śniadymi policzkami, działał na niego wbrew jego woli. Była piękna - tylko ta jedna myśl zaprzątała jego głowę.

- Mogę wejść?

- A proszę bardzo. - Uchylił szeroko drzwi, przepuszczając Annę do środka. Weszła, stukając obcasami o drewniany parkiet i kusząco poruszając pośladkami. - Wezmę twój płaszcz, jeśli...

Anna natychmiast, jak na rozkaz zajęła się rozpinaniem guzików. John nie zdążył nawet dokończyć zdania, a chciał powiedzieć: jeśli zamierzasz mi go podać.

Cóż, pomyślał, widać zamierzałaś.

Zachowywała się impulsywnie i nieco zbyt nerwowo, ale nie dał się zwieść. Zdawał sobie sprawę, że ona bardzo dobrze wie, jak zwrócić na siebie jego uwagę. Udał zatem, że jej widok nie zrobił na nim najmniejszego wrażenia. Zamknął drzwi i oparł się o nie plecami, a gdy stała odwrócona, kątem oka dyskretnie przyjrzał się jej.

No proszę, kozaczki, czarne, obcisłe skórzane spodnie... I do tego biała koszulka, z kuszącym dekoltem. Tak przyszłaś rozmawiać?

Zaśmiał się i pokręcił głową. Podszedł do niej i wyciągnął rękę, by odebrać od niej płaszczyk, a Anna od razu mu go podała.

- Zapraszam... w moje skromne progi. - Wskazał ręką salon i zszedł po schodkach niżej, podążając niemal krok w krok za nią. - Czym sobie zasłużyłem na ten zaszczyt?

- Proszę cię, nie bądź opryskliwy. - Anna potrząsnęła głową i opadła lekko na kanapę, zakładając od razu nogę na nogę. - Przyszłam porozmawiać.

- No to rozmawiajmy.

John cofnął się pod ścianę. Uchylił okno i zapalił papierosa.

- Będziesz... palił?

- Już palę.

- Ale w domu?

- Przecież to mój dom. - Pociągnął papierosa i wzruszył beznamiętnie ramionami. - Mogę w nim robić co zechcę.

- To... - Anna zacisnęła mocno usta i John odniósł wrażenie, że następne słowa przychodzą jej z trudem - ...nie usiądziesz przy mnie?

- Tu mi dobrze.

Skrzyżował nogi i oparł się plecami o parapet, wydmuchując przy okazji dym w stronę uchylonego okna.

O co ci chodzi? Czego ty chcesz, dziewczyno?

Niespodziewanie Anna wydała z siebie głośne westchnięcie i poderwała się z kanapy, po czym podeszła do Johna z tak stanowczym wyrazem na twarzy, że ten aż się wzdrygnął, ale pozostał w tej samej pozycji.

- Boże, czemu to utrudniasz?!

Anna zatrzymała się tuż przed nim, krzyżując ręce na piersiach i nerwowo tupiąc nogą. Rozglądała się nerwowo po mieszkaniu, a jedynym punktem, na który patrzył w tym momencie John, były jej gwałtownie poruszające się piersi, nadal skrywane pod bawełnianą bluzeczką. Rozpięte u góry dwa guziki działały na jego wyobraźnię.

John Charmer: Ona, Trylogia. Tom I (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz