Arlo
To co miałem do tej pory z Bellą nie mogło konkurować z tym co w tym momencie właśnie miało nastąpić.
Przejechałem palcami po jej mokrych ustach. Nie przerywając kontaktu wzrokowego przytrzymałem kciukiem jej dolną wargę by rozszerzyć je. Nie wiedziałem jak daleko mogę pozwolić sobie ze śmiałością. Choć dała mi bezpieczne słowo, nie mogłem przekroczyć granicy. Po wszystkim nie byłoby już odwrotu. A nie chciałem jej teraz stracić. Teraz będzie moja. Nawet jeśli muszę się nią dzielić z innymi.
Sięgnąłem do spodni i przez otwarty rozporek wyciągnąłem go, nie było to łatwe, podniecenie, które mnie ogarniało było zbyt intensywne.
Zbliżyłem go do jej delikatnych i mokrych usteczek. Przyglądałem się widokowi jaki teraz miałem przed sobą. Nie mogłem się napatrzyć. Jej cudowna i delikatna twarz, niewinna i taka młoda. Piegi, które przyzdabiały jej idealną skórę. Tak blisko mnie. Poczułem na sobie jej urywany oddech.
Miałem ochotę ją w tym momencie zniszczyć. Skoro tak bardzo chciała mi dziękować za wszystko co dla niej zrobiłem, miała teraz szansę, by się wykazać.
Powoli wsunąłem się w jej usta, nadal patrząc głęboko w jej oczy. Dziewczyna przełykała nagromadzoną już ślinę. Nie było jej łatwo. Chciałem sprawdzić jak daleko mogę go wsunąć.
Przytrzymując mocno za jej brodę nie cofnąłem się ani o milimetr. Nie byłem gwałtowny. Nie chciałem jej wystraszyć.
W pewnym momencie oczy Silver zaczęły się szklić.
- Za daleko? - wyszeptałem. Ona tylko przymknęła oczy, przez co pociekły jej łzy, i dała mi znać, żebym kontynuował.
Gdy w końcu dotarłem do granic jej możliwości, przyblokowała mnie dłońmi. Wycofałem się więc i powoli zacząłem przyspieszać. Jej dłonie złapały mnie za pośladki.
Syknąłem.
Po paru minutach dziewczyna zaczęła gwałtowniej przysuwać się do mnie. Łzy ciekły jej po policzkach, rozmazując tusz. Taka piękna twarzyczka, tak zniszczona.
Wszystko nie trwało zbyt długo, jej niedoświadczenie i gorliwość spowodowały szybki wybuchowy orgazm, który wymsknął się z jej ust i upięknił jej piegi częścią mnie.
- Cudowna. - Schyliłem się i pocałowałem ją w czoło. - Myślisz, że teraz wystarczająco mi się odwdzięczyłaś?
- Jeszcze nie - odezwała się po przełknięciu.
Kurwa. Wyciągnąłem bawełnianą chusteczkę ze spodni i wytarłem jej buźkę.
Pomogłem jej wstać z kolan, uprzednio doprowadzając się do porządku.
- Wszystko gra? - zapytałem spokojnie. Choć targały mną okropne emocje. Szczęście, spełnienie ale też złość. Musiałem upewnić się, że wszystko jest w porządku.
- Tak. Pójdę już do siebie.
Nie powiedziałem ani słowa, gdy dziewczyna wychodziła z gabinetu. Zamknąłem za nią drzwi na klucz.
Podszedłem do okna i je otworzyłem. Odpaliłem papierosa.
- Kurwa, już po mnie.
Silver
Nie mogłam spać. Przypomniałam sobie te wszystkie okropne obrazy, jakie pojawiły się raptownie w mojej głowie w trakcie tragicznej sesji z psychiatrą. Myślałam, że kurwa pamiętam wszystko z mojego dzieciństwa. A teraz okazało się, że mój mózg chroniąc mnie przed trwałą szkodą, zakopał tyle okrucieństw, że na samą myśl cała drżałam. Bałam się kolejnych sesji, ale czułam potrzebę i siłę by tego nie przerywać. Musiałam to wszystko przepracować tak jak należy. Zorganizowali mi niegroźne ziołowe tabletki uspokajające. Nie mogli dać mi prawdziwych leków. Musiałam być trzeźwa. Nikomu nie opowiedziałam tego co się stało czy to co sobie przypomniałam. To nie był ten czas. O ile kiedykolwiek taki nastąpi. Nie mogłam nawet tego sama analizować. Kazano mi zaakceptować, pogodzić się i nie przemyślać. Z czasem wszystko wyklaruje się jeszcze bardziej. I dopiero, gdy skończymy te popieprzone sesje, będziemy mogli przejść do normalnej terapii. Dopiero wtedy będę mogła to wszystko analizować, ale nie sama tylko z psychologiem.
CZYTASZ
Bez powrotu - ZAKOŃCZONA - w trakcie korekty
RomanceSilver Azalea trafia do szkoły magii, gdzie odkrywa prawdę o sobie i pomaga innym bohaterom w walce z mroczną wiedźmą. Jednocześnie, przezwyciężając własne trudności, wspiera nowych przyjaciół w pokonywaniu ich przeciwności losu. To pełna magii i mi...