Rozdział dwudziesty szósty

20 2 2
                                    

Arlo

Nie chciałem męczyć Silver nowymi ćwiczeniami po ostatnich wydarzeniach. Skupiliśmy się więc na ulepszaniu i rozszerzaniu bariery. Tworzyliśmy różne kształty oraz grubości. Dziewczyna koncentrowała się na poleceniach jakie jej wydawałem. Robiła wszystko bezbłędnie, słabo ale bez większysz problemów.

Przyglądałem się tej drobnej twarzyczce. Po naszej ostatniej bliskości do niczego między nami nie doszło. Choć śniła mi się nocami i nie mogłem przestać o niej myśleć. Nie chciałem do czegokolwiek jej zmuszać. Róźnica wieku, oraz doświadczenia, sprawiały, że nie mogłem od niej niczego wymagać. 

Czułem mrowienie w rękach, chciałem ją dotknąć, pocałować i zerżnąć na biurku. Chciałem jej sprawić przyjemność. Chciałem, by to jej było teraz dobrze. Nie tylko mi. 

Zmęczenie na jej twarzy było rozpoznawalne z daleka, gdyby tak pozwolić jej o tym zapomnieć. Pomóc jej się rozluźnić. 

Siedzieliśmy na przeciwko siebie na kanapie i Silver starała się objąć moją sylwetkę kompletną barierą. Tworzyła drugą skórę. Wyciągnąłem dłoń w jej kierunku. Jej wzrok nie opuszczał mojej klatki piersiowej. Z lekko skrzywioną miną starała się domknąć wszelakie szczeliny w barierze. 

Kłócąc się ze swoimi uczuciami i potrzebami dotknąłem jej kolana. Przerwała pracę nad barierą i spojrzała na moją dłoń. 

- Silver.

- Arlo. - Złapała mnie za drugą rękę, poczuła gips. Jej oczy zwęziły się. 

- Co to? - zapytała.

- Nic. - Wyprostowałem się.

- Proszę nie okłamuj mnie. 

Westchnąłem i rozpiąłem mankiet. 

- Kto ci to zrobił? Rose? - Potaknąłem. - To moja wina. 

- Nie zadręczaj się. - Oparłem się o kanapę, zapiąłem z powrotem rękaw. - Prędzej czy później by do tego doszło.

Poczułem poruszenie i po chwili Silver wylądowała okrakiem na moich kolanach. W szoku przełknąłem ślinę. Przełożyłbym ją teraz przez kolano za taką zuchwałość. Ale po wszystkim doprowadził do wielokrotnego orgazmu. 

- Przepraszam - szepnęła i zbliżyła swe usta do mnie. Tak bardzo ich pragnąłem.

- Nie powinnaś. - Zdrową rękę powędrowałem na jej pośladek, który ścisnąłem z całej siły. Syknęła. 

- Za co to?

- Za karę, nie możesz mnie przepraszać. Powiedziałem, że masz mi zaufać. Resztą się nie przejmuj.

Przyglądała mi się jeszcze chwilę i głodna przywarła do mych ust, wydobywając ze mnie gardłowy jęk. Ponownie więc ścisnąłem jej pośladek i przycisnąłem do siebie. Garniturowe spodnie, które miałem na sobie, oraz jej leginsy nie dzieliły nas od siebie. Przygryzłem jej wargę i nie puszczając jej ponowiłem ruch. 

- Ach... 

- Nawet nie wiesz co chciałbym ci teraz zrobić. 

- Zrób to! - zażądała. 

- Nie teraz.

- Dlaczego? 

- Potrzebuje do tego drugiej ręki. - Uśmiechnęła się do mnie słodko. 

- Odwróć się do mnie plecami. - Rozkazałem. Gdy usiadła na moją erekcję swoim kształtnym tyłeczkiem, myślałem, że eksploduje. Kurwa, czułem się jak szczeniak. 

Podniosłem jej sweterek lekko do góry i wsunąłem dłoń w jej leginsy. Zmierzając w dół poczułem jak jest gorąca i podniecona. Najpierw powoli krążyłem szukając najczulszego punktu i napawając się jej reakcjami. Oczywiście, że miała na sobie tak kusą bieliznę. Bez problemu mogłem włożyć tam rękę od strony jej delikatnego uda. Była okropnie mokra. Wsunąłem do środka najpierw jeden palec, rozprowadzając po niej wilgoć. Silver cichutko pojękiwała, kręcąc swoim tyłkiem po mojej erekcji.

Bez powrotu - ZAKOŃCZONA - w trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz