Elijah
W poniedziałek rano miałem zjawić się z Silver i Joshua u dyrektora. Arlo przerażał mnie za każdym razem, a jego dziwna obsesja na punkcie nowej uczennicy była niepokojąca.
Znalazłem się w gabinecie jako ostatni i od razu zauważyłem dziwne napięcie między całą trójką, szczególnie między Joshua i dziewczyną.
Nie wierzę. Powiedziałem sobie w duchu. Wyglądali jakby coś między nimi zaszło. Poczułem ukłucie zazdrości. Joshua prześladował moje myśli od samego początku, gdy trafił do tej szkoły. Dwa lata później Silver wcisnęła się na chama w moje serce. Jak widać nie tylko w moje.
Targały mną przedziwne uczucia, które z chęcią chciałbym z siebie wyrzucić.
- Dobrze, że już jesteś. - Przywitał mnie Arlo. - Nie będę was tutaj długo zatrzymywać, tylko ty Silver będziesz musiała zostać dłużej po spotkaniu. Nie wiem czy uda nam się to dzisiaj załatwić ale postaramy się przynajmniej dzisiaj zacząć.
- Panie dyrektorze ja nie wiem czy jest to potrzebne. Wydaje mi się, że jeśli ktoś będzie miał wejść do mojego pokoju to i tak to zrobi. - Obruszyła się.
Dobrze, że poruszyli ten temat od razu. Najważniejsze, by dziewczyna zaczęła się bronić i chronić.
- Nie sądzę. Pierwsze trzy klasy totalnie sobie z tym nie radzą, niektórzy czwartoroczni są bardzo blisko znalezienia sposobu na odblokowanie drzwi. Jednak nikomu się to jeszcze nie udało. Tylko ja wiem jak to zrobić. To ja stworzyłem to zaklęcie. - Siedział za biurkiem dumny jak paw. - Gdy tylko uruchomisz blokadę, nigdy już nikt nie będzie mógł wykorzystać przeciwzaklęcia. Pierwszy raz pozostawia po sobie magiczny marker, przez co zakładanie antyblokady staje się niemożliwe.
- Elijah, - zwrócił się do mnie – tak jak już wcześniej rozmawiałeś z Joshua zostaniesz korepetytorem Silver, możecie zacząć kiedy będziecie na to gotowi.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę, co wywołało u mnie momentalny skurcz w brzuchu. Ta sierota stanie się kiedyś powodem mojego zawału serca. Spędziliśmy ze sobą czas wolny tylko przez tydzień, ale jeszcze nigdy nie miałem tak bliskiego kontaktu z kimkolwiek. Rozkoszowałem się samotnością, i prócz marzeń na temat pewnej osoby, nie wykazywałem chęci na interakcje społeczne.
- Tak jest panie dyrektorze. To wszystko? - Nie miałem ochoty tam dłużej stać.
- Tak możesz iść na lekcje.
- Poczekaj pójdę z tobą - odezwał się Joshua.
Zostawiliśmy więc Silver i Arlo samych w jego gabinecie. Nie wiem co między nimi jest ale nie podobało mi się to tak samo mocno jak widoczna fiksacja Joshua na jej punkcie. To miałem być ja. Choć lubię Silver, miałem nadzieję, że to ja będę mógł spędzić mu sen z powiek.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że zaproponowałem cię jako korepetytora? - zapytał ostrożnie. - W zasadzie zaoferowałem to tak z nienacka, uprzednio nie pytając się ciebie o zdanie. Trochę głupio wyszło, że postawiłem cię wtedy w stołówce przed faktem dokonanym. Nie dałem ci nawet chwili, byś mógł się nad tym zastanowić.
- Nie, co ty, luz.
Gdy podszedł do mnie rano i zaproponował byśmy usiedli razem na obiedzie, po czym od razu zaczął o niej mówić jak najęty, nie miałem nawet możliwości, by cokolwiek powiedzieć. Zgodziłem się. Bella dotrzymywała mi towarzystwa zanim pojawili się na stołówce. Uśmiechała się do mnie szeroko w geście porozumienia, kiedy owa dwójka dosiadła się do nas. Wydawało mi się, że coś podejrzewa, ale nie chciałem się zagłębiać w te myśli. Kiedy Silver na mnie spojrzała po moich plecach przeszedł prąd. Poczułem się identycznie, wtedy gdy nawiązałem pierwszy kontakt wzrokowy z Joshua. Żołądek zacisnął się w supeł i nie chciał się rozwiązać. Sytuacja pogorszyła się wraz z troską jaką okazała mi dziewczyna po tym niefortunnym ochlapaniem mnie swoim gulaszem. Nawet teraz żółć podchodziła mi do gardła.
CZYTASZ
Bez powrotu - ZAKOŃCZONA - w trakcie korekty
RomanceSilver Azalea trafia do szkoły magii, gdzie odkrywa prawdę o sobie i pomaga innym bohaterom w walce z mroczną wiedźmą. Jednocześnie, przezwyciężając własne trudności, wspiera nowych przyjaciół w pokonywaniu ich przeciwności losu. To pełna magii i mi...