Epilog

13 1 0
                                    

PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ


Arlo 

Doprowadziłem koniec tego roku szkolnego do samego końca. Bella obiecała mi, że wróci. Gdy zmarł jej ojciej zdecydowała się jednak sprzedać dom. Obiecałem jej stanowisko wicedyrektorki. Nie chciała go, ale w końcu przyjęła ofertę. Joshua zamierza wynająć jej własne mieszkanie. 

Kiedy wyparował, że chce zamieszkać u mnie, popukałem się w czoło. Ale stwierdziłem, że ten dom i tak jest za duży. Co zachęciło go tylko do tego, by sprowadzić tu też Elijaha. 

A Hugo i tak tu już praktycznie mieszkał. 


Silver nadal się nie obudziła. Lekarz prowadzący zalecił odłączenie jej od aparatury. Gdy zobaczył naszą reakcję, przestraszony wybiegł z domu. 

Choćbym miał czekać całe swoje życie, nie miałem w zamiarze jej opuścić. 

Dopiero niedawno dotarło do mnie, jak bardzo ją kochałem. Bella w przyjazny sposób chciała mnie zapewnić, że jeśli mam jakąkolwiek potrzebę bliskości to mogę się do niej odezwać. Ale wcale tego nie chciałem. 

Chciałem ją. 

A ona tam leżała. 


Tylko jeden jedyny pierdolony raz zajrzałem do środka. Przez co zachlałem się do nieprzytomności. 

Josh mył mnie z wymiocin, którymi byłem pokryty. Chciał mnie za to wszystko pobić, ale darował sobie. Choć starałem się go do tego zmusić. 

Na próżno. 


Nienawidziłem się za to przez co ona przeze mnie przeszła. Ale musiałem dla niej żyć. Gdyby kiedykolwiek się obudziła. 

***

Joshua jako burmistrz odżywił miasto. Razem z Elijahą u boku. Na dodatek Hugo i Liam ciężko pracowali, by wyczyścić gazetę i Green Morrow ze wszystkich podejrzanych typów, którzy maczali palce w działaniach starego Duke'a i Rose. 

Sytuacja w szkole również się poprawiła. Hugo wprowadził wiele zmian. Zdbał o każdego ucznia, który cierpiał z powodu dokuczania. Dał do zrozumienia wszystkim, że nie będąc już w szkole i tak rozprawi się z tym kto spowodował cierpienie. Od tamtego momentu nie musiałem nikogo karać. Zorganizowałem mu spotkania z psychologiem, za co był mi bardzo wdzięczny.

Nić porozumienia między nami stała się stabilna i bardzo mocna. 

I choć wszyscy znadjowaliśmy się w niekończącej się żałobie, w jakiś sposób znajdowaliśmy w sobie oparcie. 

Otworzyłem się ponownie Joshua. Wypłakując mu wszystkie wspomnienia i problemy jakie mnie teraz na codzień prześladują. Schudłem dobre piętnaście kilo. Nie miałem ochoty jeść i ćwiczyć. Wiedziałem jak niknę w oczach. Bliscy starali się to wypominać w bardzo delikatny sposób. Ale miałem to gdzieś. 

Tylko jedno się liczyło. 

Ona. 

***

Kolejny weekend spędzaliśmy w czwórkę siedząc w salonie. Każdy z nas pił swój ulubiony alkohol w ciszy. Hugo już tak oficjalnie zajął kolejny wolny pokój, a mi było już naprawdę wszystko jedno. Najważniejsze było to, że zawsze był ktoś blisko Silver. 

- Minęło już tyle czasu. Żyjemu już praktycznie swoim życiem... - Elijah odezwał się bardzo zrezygnowany. 

Nie widziałem w nim ani trochę radości. Wyglądał na chorego. 

Bez powrotu - ZAKOŃCZONA - w trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz