Co to za język?
W mojej głowie zaczęło kotłować się pytanie, kiedy zaczęłam ponownie odzyskiwać świadomość a do moich uszu zaczął docierać dźwięk czyjejś rozmowy.Co to znaczy? Zastanawiałam się nie otwierając oczu starałam się nie ruszać przez nieodparty lęk, który cały czas mi towarzyszył. Jakiś czas później, nie mogłam określić czy minutę a może trochę dłużej, usłyszałam słowo, które wydało się nad wyraz znajome.
Habibi. Powtórzyłam je w myślach kilka razy, może nawet o kilka razy za dużo i zaczęłam rozmyślać, skąd je znam i przedewszystkim co ono oznacza? Czy mam otwierać oczy? Dźwięk urządzenia, które notabene ostatnim razem rozrywało mi głowę, znowu uderzyło w moje uszy i głowę piskiem, intensywnie naruszając moją strefę komfortu, lecz tym razem mój mózg jakby przyzwyczaił się do tak wysokiego dźwięku i ból który przechodził prze zemnie stał się mniej uciążliwy.
Rozchyliłam oczy, tym razem światło było bardziej stłumione, na dworze nie było już widać słońca, tylko czarne niebo owładnięte drogą mleczną.
Znowu usłyszałam nieznany mi język, a nade mną w ciągu kilku sekund wyrosły dwie kobiety i dwoje mężczyzn, jedna z kobiet była starsza wyglądała na około czterdzieści lat, druga natomiast była znacząco młodsza, obydwie było bardzo piękne, lecz od razu było widać, że nie są Europejkami, pewności dodawało to, iż na głowach miały czarny Hidżab, a ubrane były w szary kitel, z pewnością ich strój idealnie wpasowywał się w klimat tego miejsca, iście ponure stroje pasujące do wnętrza tego
„szpitala''
Oczy miały dość wyraziście pomalowane, na ustach obydwóch widniała różowa pomadka, ich oczy były skierowane z nieodgadnioną złością na mnie, co powodowało w moim brzuchu kłucie i dyskomfort. Mężczyźni natomiast wyglądali bardziej ludzko, ubrani w zwykłe podkoszulki i jeansy, spoglądali na mnie jakby z satysfakcją w oczach. Po kilku sekundach mojego lustrowania całej czwórki, jeden z mężczyzn ruszył w moją stronę, szczupły chłopak, o ciemnej karnacji z oczami czarnymi jak otchłań, i zarostem wskazującym na typowego muzułmanina, uśmiechnął się zawadiacko chwytając moją rękę.
–Dzień dobry Habibi– uśmiechnął się lustrując moja twarz.
–Dzień dobry, wyrwałam mu rękę, gdzie ja jestem? Kim jesteście?
Zatkało mnie, czy ten chłopak właśnie odezwał się do mnie po Niemiecku? Zapomniałam, że potrafię mówić w tym języku? Jak to się stało, kim on jest, czemu nic nie pamiętam?
Natłok myśli dopadł mnie tak mocno, że poczułam kolejny raz silne kłucie w klatce piersiowej a ból zaczął powodować problemy z oddychaniem, uczucie przygniecionej klatki sprawiło, że zaczęłam się dusić a w moich uszach zaczął znowu piszczeć ten nieznośny dźwięk.
–Klaro uratują cię, spokojnie! Usłyszałam słowa chłopaka, które przebijały się przez pisk maszyny. Zamknęłam oczy i poczułam po raz kolejny dziwną błogość i spokój.
Chciałam umrzeć, czułam, że coś jest nie tak, że jestem w miejscu w którym nie chciałam być, cały czas miałam wrażenie, że powinnam uciekać, że powinnam się bać, Tym razem po przebudzeniu, otworzyłam oczy pewnie, co nie było zbyt mądrym pomysłem, bo ostre światło Lampy i słońca za oknem znowu mnie oślepiło, z przymrużonymi oczami, rozejrzałam się jeszcze raz gdzie jestem, ku mojemu zdziwieniu znajdowałam się w innym pomieszczeniu, dużo ładniejszym i bardziej zadbanym niż ostatnie, które miałam okazje widzieć. Tu ściany były już bardziej zbliżone do ścian szpitalnych, w rogu małego pokoiku była umywalka, jedno łóżko, które zajmowałam ja, obok krzesło na którym siedział chłopak, który ostatnim razem doprowadził mnie do omdlenia, uderzał nerwowo w ekran telefonu, mówiąc coś w swoim jak mniemam ojczystym języku, nie zauważył, że już się obudziłam, pokój miał klimatyzację, którą nawet głuchy by usłyszał.
Patrzyłam pustym wzrokiem za okno jak słońce spokojnie opada, zapach szpitalnych medykamentów drażnił moje nozdrza dając mi do zrozumienia, że nie jestem na wakacjach a w jakimś cholernym szpitalu.
Liczyłam, że to tylko jakiś szalony sen.

CZYTASZ
Lost Memories
RomansJaką cenę jesteś gotowy zapłacić za miłość i szczęście? Zmiany nie zawsze bywają łatwe, zwłaszcza te na które nie mamy wpływu mimo, że wydaje się nam, że to my piszemy nasz własny scenariusz. Historia Klary wydaje się dość banalna, lecz czy na pewn...