Czy to sen?

5 1 0
                                    


Irak...

Słowa pielęgniarki rozbijały się w moich uszach. Strach owładnął moje ciało, poczułam nieprzyjemny lęk i tęsknotę, za czymś, lub za kimś, lecz nie potrafiłam stwierdzić dokładnie o co chodzi. Nie mogłam określić swoich uczuć, czułam, że czegoś mi brakuje, ale nie umiałam sprecyzować czego.

Poczułam na sobie czyiś wzrok, skierowałam oczy na drzwi wejściowe do mojej sali.

Karim stał w nich spoglądając na mnie, co chwile odwracając swój wzrok ode mnie, by kontynuować zażartą rozmowę z młodym mężczyzną. Pierwszy raz go tu widziałam, był szczupły i wysoki, włosy miał krótko obcięte, brodę zgoloną na zero, oczy ciemne jak Karim, usta nienaturalnie duże, nos idealnie prosty, ubrany był bardzo schludnie, idealnie wyprasowana koszula i eleganckie spodnie, Karim przy nim wyglądał jak typowy muzułmanin ze swoją długą brodą i ciemną karnacją a jedyna rzeczą, która ich nie różniła to dobry gust do ubrań i oczy.

Jak mogę być jego narzeczoną? Patrzyłam na obydwóch mężczyzn i nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Właśnie leże na szpitalnym łóżku podłączona pod multum kabli, w obcym kraju z zanikiem pamięci, po wypadku z którego ledwo uszłam z życiem, oceniam mojego ,,narzeczonego'' i... No właśnie i kogo? W tym samym momencie, mężczyźni weszli do sali, młody chłopak spojrzał na mnie blado się uśmiechając.

–Klaro? Zaczął niepewnie. –Pamiętasz mnie? To ja Aiden.

–Niestety nie pamiętam. Odezwałam się beznamiętnie, choć serce zabiło mi mocniej, gdy usłyszałam głos chłopaka, poczułam dziwny spokój. Kim on jest? Zapytałam się w myślach.

W tym samym momencie Aiden zaczął swój monolog.

–Jestem bratem Karima, często mieliśmy ze sobą kontakt, dzwoniłaś do mnie i pisałaś, mieszkam w Rosji, nie mieliśmy możliwości widzieć się za często, ale rozmawialiśmy ze sobą, prawie codziennie. Ostatnie słowa chłopak wypowiedział prawie niesłyszalnie tak abym tylko ja mogła to usłyszeć. Dreszcz przeszedł przez moje ciało, a ja poczułam jak moje policzki zaczynają płonąć od nadmiaru emocji.

–Rozumiem, zachrypiałam mniej pewnie niż się spodziewałam, chłopak zbliżył się do mnie i usiadł na krześle obok szpitalnego łóżka, spojrzał na Karima dość wymownie, przez chwilę miałam wrażenie, że z pewnym zawodem, reakcja czarnookiego mnie w tym utwierdziła. Karim patrzył wściekły na swojego brata, by po chwili wyjść ze szpitalnej sali, zostawiając naszą dwójkę samą.

Mój wzrok szybko jednak powędrował na moją dłoń na której poczułam dotyk, Aiden delikatnie muskał moje obolałe kostki, jakby bał się, że i tym gestem może zrobić mi krzywdę, spojrzałam zdezorientowana najpierw na swoją dłoń następnie spojrzałam w oczy chłopaka i wypuściłam mimowolnie zbyt dużo powietrza zapominając, że przez cały ten czas je wstrzymywałam, jego wzrok był bardzo intensywny, tak jakby czekał, aż zdradzę mu swój największy sekret, źrenice mu się powiększyły warga drgnęła delikatnie, chciał mi coś powiedzieć, ale nie odważył się, tak jakby się bał. Mój wzrok patrzył na niego wyczekująco by po chwili usłyszeć słowa, które miały być dla mnie ukojeniem, stres który mi towarzyszył przez ostatni czas, sprawił że tak zwykłe słowa, które usłyszałam były jak opatrunek na krwawiącą ranę.

–Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam.

Otworzyłam usta, żeby się odezwać, ale nim to zrobiłam, jego dłoń uciekła od mojej, wzrok powędrował w kierunku drzwi, oczy mu mimowolnie pociemniały, wszystkie mięśnie się napięły jakby miał zaraz zacząć walkę na śmierć i życie, i wiedziałam już podświadomie, przenosząc swój zbolały wzrok na drzwi kogo tam ujrzę, ale gdzieś w środku przez sekundę tliła się jakaś nadzieja, że może to nie on. Nie myliłam się, czy zdziwiło mnie to? Absolutnie! Myślę, że po tych kilku wiadomościach, które dostałam w ciągu ostatnich kilkunastu godzin, mało rzeczy będzie mogło mnie zaskoczyć czy zdziwić...

Rozmowa Karima z Aiden była dość krótka, wymienili się kilkoma spojrzeniami, po czym Aiden odszedł, ostatni raz spoglądając mi w oczy i uśmiechając się nieśmiało. Poczułam ukłucie w sercu na myśl o tym, że nawet brat od Karima nie ma z nim dobrych stosunków, można to było wyczuć na kilometr, czemu i ja czułam dziwny spokój przy chłopaku a mój rzekomy narzeczony był dla mnie wręcz odrażający? Kim byłam kiedyś jęknęłam w duchu do siebie samej. Karim musiał zobaczyć mój niepokój, bo w tej samej chwili podszedł do mnie i złapał mnie za rękę, mocniej niż bym się spodziewała.

–Dziś zostaniesz jeszcze w szpitalu, ale jutro wypiszesz się na własne żądanie zrozumiałaś?! Stwierdził sucho, niestety jego pytanie nie było pytaniem a rozkazem.

–Tak, ale dlaczego? Przecież dopiero co się obudziłam, czuję się jakby przejechało po mnie auto, aaa teraz mam się wypisać, nawet lekarka stwierdziła, że ledwo uszłam z życiem. Jęknęłam ostatnie słowa ciszej niż bym chciała, i spojrzałam błagalnie na chłopaka.

–Dobra, ale nie chcę widzieć, że z kimkolwiek rozmawiasz, znowu ktoś natłucze, ci głupot do głowy i skończy się jeszcze gorzej niż ostatnio, stwierdził surowo patrząc na mnie, a ja poczułam się jakbym była małym dzieckiem i znowu coś nabroiła, coś za co muszą mnie skarcić rodzice ,,Skończy się jeszcze gorzej niż ostatnio–co ma na myśli? To pytanie pojawiło się od razu w mojej głowie, nie zadałam go, zamiast tego sapnęłam cicho.

–Dobrze, zrobię wszystko, tak jak będziesz chciał, przecież ja też, nie chcę być w tym szpitalu, kto o zdrowych zmysłach chciałby leżeć w szpitalu, gdzie za jego oknem toczy się wojna? Zadałam to pytanie bardziej do siebie niż do Karima, który spoglądał na mnie mniej surowo niż przed chwilą.

–Musisz dużo odpoczywać, jeżeli mamy wziąć ślub za 2 tygodnie. Stwierdził beznamiętnie patrząc w przestrzeń przed nami.

–Słucham?! Choć dokładnie usłyszałam co przed chwilą powiedział, to chciałam, wręcz pragnęłam całym sercem, żeby okazało się to jakimi żartem, lub zwyczajnie fikcją, urojeniem przez nadmiar leków przeciwbólowych, lecz gdy jego odpowiedź nie nadeszła szybciej niż tego oczekiwałam, odpowiedziałam pewnie.

–Będę dużo odpoczywać, ale nie po to, że wziąć z tobą ślub za dwa tygodnie, bo tego nie chcę, ja ciebie nie pamiętam, nie wiem kim jesteś, a mam brać z tobą ślub? Nie! Napewno nie! Chcę zadzwonić, do mojej rodziny, do kogokolwiek... No właśnie, gdzie jest mój telefon, daj mój telefon! Mój głos zaczął drżeć a ja poczułam narastającą złość w moim ciele. –Słyszysz co mówię?! Oddaj mój telefon! Teraz już krzyczałam nie mając kontroli nad samą sobą, nad swoim ciałem i umysłem, wszystkie negatywne emocje, zebrały się w jedną kulę i uderzyły we mnie właśnie w tym momencie, chłopak spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem, i złapał moje ręce, tak żebym nie mogła go dosięgnąć, i właśnie w tej chwili zdałam sobie sprawę, że wyrwałam mu przed chwilą jedną rękę z uścisku, w którym tkwiłam od początku naszej rozmowy, lecz tak szybko jak wyrwałam dłoń, tak szybko on złapał obydwie moje ręce i przytrzymał je z całej siły nad moją głową, ból niemiłosierny, który poczułam doszedł, aż do mojej klatki piersiowej, pisnęłam i zaczęłam go błagać, by mnie puścił. Brak jego reakcji pokazał mi, że jestem na straconej pozycji, narastający brak powietrza w mojej klatce piersiowej i ból, który poczułam przez naprężenie wszystkich mięśni, spowodowały, że znowu zaczęłam tracić oddech, gorący dreszcz przebiegł moje ciało, wstrząsnął mną delikatnie.

Spadam, czułam jakbym leciała w nieznane, przed moimi oczami ujrzałam chłopaka, o złotych jak bursztyn oczach uśmiechającego się do mnie, tak jakby chciał oddać mi cały swój świat.

–Zawsze będę przy tobie, obiecuję. Klaro...Klaro...

Klaro!

Ciemność, po kolejnym omdleniu, lekarz prawdopodobnie podał mi końską dawkę leku nasennego i może uspokajającego, czuję się jakbym ...Jakbym nic nie czuła.

Czy to normalne? Nie wiem, może jestem na haju przez leki. A może to sen? 

Czy ja żyję? Halo czy to jest sen?

W mojej głowie, toczyła się walka, żeby odróżnić,to co jest rzeczywistością, od tego co jest fikcją. Pragnęłam jednak, żeby wszystkookazało się iluzją, a Karim, okazał się tylko demonem w moich snach.

Lost MemoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz