19

90 1 0
                                    

Lucia

Miło mi się spędzało z brunetem czas, dogadywaliśmy się.
Dziś byłam umówiona z Em i Danym, że zamiast do szkoły wybierzemy się do kawiarni, by wszytkie plotki omówić, ale była w tym chyba też  inna przyczyna, wiem, że chcą mnie wypytywać, chcą wiedzieć wszytko, co się działo w przeciągu trzech dni.
Była godzina dziewiąta a umówieni byliśmy o dziesiątej, miałam blisko do kawiarni niecałe pięć minut drogi autem.
Zaczęłam się ubierać, wybór padł na czarne baggy jeansy oraz bluza też czarna męska, dziś nie miałam ochoty się malować jedynie nałożyłam krem i pomadkę na usta, włosy poprawiłam dłonią ruszyłam do wyjścia z mieszkania, nie jadłam śniadania bo po co jak i tak idzemy do kawiarni.
Luke nie było nie wiem gdzie jest ale może w pracy a może z znajomymi.

Wsiadłam do mojego samochodu i ruszyłam, dawno nim nie jeździłam, nie miałam okazji.
Ulice były pełne aut, nic dziwnego ludzi teraz jadą do pracy czy szkoły.

Dojechałam na miejsce, po parkingu mogę stwierdzić, że dużo osób nie znajduję się w pomieszczeniu.
Zaparkowałam po czym wyszłam z pojazdu, zamknęłam go po czym ruszyłam do środka kawiarni ,, CuteCafe" bo co mają słodką kawę?
Nie no nie mam nic do nazwy tylko się droczę sama ze sobą.
Weszłam do środka, śledziłam wzorkiem każdego z tutejszych zebranych ludzi, aż w końcu odnalazłam 2 znajome mi twarze.
Brunetką oraz Rudy gdy tylko mnie zauważyli zaczęli mi machać z uśmiechem, odwzajemniłam to i podeszłam do nich, zajęłam miejsce akurat pomiędzy nimi siedzieliśmy w 6 osobowym stoliku, były 3 osobowe do wyboru to czemu tu? Zaprosili kogoś?

– no elo co tam, czemu tu siedzimy a nie w mniejszym stoliku?– zapytałam kiedy sięgałam po menu.

–Hejj, a zaprosiliśmy resztę– uśmiechneła się tak niewinnie.
Moja mina mówiła wiele słów.

– resztę?– resztę to znaczy kogo? I po co to miało być nasze takie mini spodkanie.

– no z resztą ekipy– widząc moją minę niezrozumienia dodała – no Twój brat, Theo i Nikita– dawno nie słyszałam jego imnia, ale od kiedy my staliśmy się ekipą?

– ale od kiedy my jesteśmy ekipą?– moją uwagę skupiłam na napojach, nie zamierzakam jeść, i tak za dużo zjadłam ostatnio, przytyłam nawet, czas się wsiąść za siebie, a poza tym i tak tu wszytko było takie słodkie czy poprostu wysokokaloryczne.

– od wyścigu, dobra koniec pierdolenia w bawełnę, jakim sposobem skończyłaś w domu Lazarova i czemu myślałem ci ostatnio przywieść rzeczy?– odezwał się wreszcie Dany, to była oczywista rzecz, bo oni byli zbyt ciekawscy i musieli widzieć wszytko co się dzieje.

– a czy to ważne? Nawaliłam się to mnie odwiózł– przewróciłam oczami, ale oni nie dawali za wygraną.
– uratował mnie przed jakimiś chorobami a co gorsza ciążą– ich oczy się powiększyły ale patrzyli trochę niezrozumiałe– ten typ z którym poszłam po tem gadaliśmy i tańczyliśmy, poszliśmy za kible i całowaliśmy się, on już zdejmował Gacie kiedy wkroczył Lazarov i powalił go i pobił. – opowiadałam im chyba wszystko –...po czym staną po między moimi nogami i zrobił mi palcówkę...– nie powiem niezręcznie to się im mówi– całowaliśmy się po czym on zabrał mnie do siebie do mieszkania. Koniec opowieści. – nie chciałoby mi się im wszystkiego opowieść, każde nasze chwilę w których byliśmy razem i co robiliśmy, oni by gciki nawet wiedzieć w jakiej pozycji oglądaliśmy film. Ludzi miejmy chodź trochę prywatności, ci nie zmienia i tak faktu, że już o niektórych sytuacjach wiedzieli.

– też bym tak chciał– rozmarzył się zielonooki. Nie wiem ile tak sowdzikkmu i gadaliśmy ale chyba długo ponieważ właśnie koło Emmy przysiadł się mój brat, a do Danego Theo. I znów zostałam sama. Zajebiście.

– no siemanko młodzieży– przywitał się Luke a po nim Theo.
Lubiłam Theo był spoko, ale wyczuwałam od niego coś, jagby nie pociągały go tylko dziewczyny, co w sumie by się zgadzało skoro tak chętnie i często jest koło Rudego.
Może kręcą ze sobą? Tak jak widać gołym okiem u Luke i Emmy.

– gdzie zgubiliście naszego króla toru?– rudy śmiał się z czegoś co powiedział mu po jego zdaniu Theo.
W sumie pasowali by do siebie trochę by się uzupełnili? To znaczy no Theo by mógł trochę jego wsprowadzić na ziemię.

– a powinię się pojawić za...– spojrzał na zegarek po czym na drzwi które się otworzyły– a tak właściwie to już– powiedział mój brat kiedy wspomniany brunet ruszył w naszą stronę.

– witam witam – spojrzał na wszystkich s jego spojrzenie zatrzymało się na mnie, oglądnął mnie cała po czym niezauważalnie podniósł kącik ust do góry, po czym zasiadł obok mnie.

Wszyscy się zaczęli widać z nim a ja poprostu siedziałam popijając zimną już kawę.
Zamyśliłam się i patrzyłam na kubek od kawy, kiedy poczułam czyjś oddech na szyi.

– nie ładnie się nie przywitać, trzeba cię nauczyć kultury– jak się okazało to czarnowłosy szepczący mi do ucha, byli to przyjemne uczucie a kiedy się tak przybliżył wyczułam jego perfumy na które przedtem nawet nie zwróciłam uwagi.
Pachniał Tak Pociągająco..
Aromat pomarańczy, brzozy, pirzmu oraz takiej burzy mieszał się z zapachem tytoniu. Mimo wszytko podobało mi się to połończnie, pasowało do niego.

A ja lubiłam pomarańcze oraz kochałam oglądać burze..

I  Love SinningOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz