20

91 2 3
                                    

Lazarov zajął miejsce obok mnie, bo gdzie indziej? Rzecz jasna tylko to było wolne.
Gadaliśmy na przeróżne tematy z naszym zbiorowiskiem tak zwaną ekipą, na przykład to, że zaraz będzie wolne świąteczne dosłownie za 2 dni, tak dopiero się o tym dowiedziałam.
Jest plan by pojechać albo do wesołego miasteczka albo na jakieś zwiedzanie świata na przykład pojechanie do Egiptu, tam bynajmniej bym może sobie kogoś znalazła, być może jakiś Habibi mnie zapragnie, ale cóż nie przemawia do mnie ta druga opcją, jest poprostu jak dla mnie  za droga, nie widzi mi się wydawać chajs i na samolot i na wszytko inne szkoda mi go.
Wolę jechać do tego miasteczka, i tak nigdy tam nie byłam, więc teraz albo nigdy.

– to gdzie się wybierzemy? – powiedział Theo gdy połkną swoją babeczkę, taa ja dalej nic nie zjadłam, ale  chuj z tym.

– Wesołe miasteczko– powiedzieliśmy równo z Emmą oraz Danym, jaka kurwa synchronizacja.

– to przegłosowane – stwierdził Theo.

– jest nas 6 a są tylko 3 głosy na miasto geniuszu– odparł jakże zirytowany brunet obok mnie.

– a dla mnie bez różnicy chętnie się wybiorę z nimi do tego parku – Luke posłał szeroki uśmiech brunetce, daje im góra 3 tygodnie i będą razem.

– też chętnie się tam wybiorę– podpar mojego brata Theo.
– widzisz jest przegłosowane– odparł czarnowłosemu wzruszając ramionami z durnym uśmiechem, na co tamten przewrócił oczami.

– no nie dąsaj się już tak– szturchłam go ramieniem z lekkim uśmiechem, na co ten się na mnie popatrzył– no już uśmiechnij się– złapałam rękami jego policzki i ustawiłam je tak by się uśmiechnął– odrazu lepiej– zabrałam ręce.

Ten na moje poczynania roześmiał się niskim śmiechem, aż mnie jakiś dziwny prąd przeszedł.
Cała nasza zgraja popatrzyła się dziwnie na nas.

Wyciągnęłam telefon by sprawdzić która godzina, o jaa przesiedzieliśmy tu z jakieś 6 godzin, na urządzeniu widziała godzina 14. Pora się zbierać.

– ja już będę zmykać – oświadczyłam im kiedy zaczęłam się zbierać, wszyscy się na mnie popatrzyli.
W każdym praktycznie spojrzeniu było widać smutek oprócz jego, on patrzył się na mnie z troską, zmartwieniem.
Albo tak było albo on tego nie jedzienia miesza mi się w głowie.

– w sobie jeszcze zostańcie a my już jedziemy – na słowa Lazarova spojrzałam się na niego jak zresztą wszyscy z zdziwieniem.
– jest ktoś tu bez auta? – spytał się ich na co Dany się odezwał – świetnie wrócisz jej autem, tylko bez żadnych szkód– odwrócił się w moją stronę i wystawił rękę na którą się patrzyłam z zapytaniem – kluczyki. – oznajmił jasno.

– po co przecież dam radę pojechać sama nic mi nie jest– powiedziałam ale ten sobie nic z tego nie robił poprostu chwycił moją torebkę wyją kluczyki i rzucił je rudemu.
– ej no bez takich – chwycił mnie za rękę mocno bym się nie wyrwała.

– to cześć my jedziemy– powiedział jedynie i ryszył ciągnąc mnie za sobą.

– paaa – powiedziałam szybko bo zbliżaliśmy się do drzwi, a oni nawet nie dążyli odpowiedzieć bo nas już tam nie było.

Brunet zaprowadził mnie prosto pod drzwi pasażera u swojego samochodu, spominałam może jak bardzo podobało mi się jego auto? No ale cóż to jego serio było cudnie, 2 moje wymarzone auto.

– czemu mnie zabierasz? O co chodzi? Przecież mogę sama pojechać.– nie zrobił sobie nie na moje pytania poprostu otworzył drzwi i cierpliwie czekał aż zajmę miejsce co uczyniłam oczywiście bo nie widzi mi się stanie na wietrze. Ten zamkną drzwi i chwilę potem zajął miejsce obok mnie na miejscu kierowcy.

– to może odpowiedź mi łaskawie co masz w planach? – popatrzyłam się na niego kiedy ten odpalił silnik, który wydał z siebie piękny ryk.

– w planach ? W planach mam ciebie–
Zatkało mnie dosłownie, nie wiem co mam powiedzieć czy on sobie może żartuje czy co.

– co masz w planach? Wywieziesz mnie ? –
Tan przyspieszył wymijając wszystkie auta.

– gorzej a to sama się przekonasz– zerkną na mnie dosłownie na chwilę ale widziałam w jego oczach świecące ognie.
Więcej się już nie odzywałam, nawet nie wiem kiedy samochód się zatrzymał a brunet opuścił swoje miejsce i otworzył mi drzwi.
Wyszłam i jak się okazało znajdowaliśmy się na naszym parkingu, okej??

Złapał mnie za rękę i zaczoł prowadzić do windy ale nie tej mojej po prawnej tylko tej lewej do jego wieżowca.
Winda na całe szczęście była pusta, klikną przycisk z liczbą 25 a po sekundzie winda ruszyła.

– wiesz czym różnią się nasze wieżowce? – zagadał, wiedziałam miał on basen oraz jacuzzi, własne tylko ten kto miał pokój na najwyższym piętrze miał do niego dostęp.
Pokiwałam głową zgodnie – to dziś przetestujemy czy woda jest napewno ciepła, ale pier – urwał kiedy drzwi windy się uchyliły na wybranym piętrze – pierw coś zjemy – ruszył prostu do swoich drzwi a ja zapatrzona w niego ruszyłam za nim, nawet nie zwróciłam uwagi, że dalej czymamy się za ręce, stało się to takie spowode

– chciałeś chyba powiedzieć, że ty zjesz bo ja głodna nie jestem – unikałam ręce do góry korzystając z tego że ten rozplut nasze dłonie by otworzyć mieszkanie.

– nie dobrze musiałem MY zjemy – podkreślił słowo My i znów złapał mnie za rękę, zdjęliśmy buty a brunet zaczoł nas prowadzić w stronę kuchni.
– siadaj, na co masz ochotę ?– podszedł do lodówki i ją otworzył
popatrzył się na mnie.

– NA. NIC. NIE. JESTEM. GŁODNA.– wypowiedziałam te słowa z mocnym naciskiem, czego on nie rozumie? Nie mogę zjeść.

– czyli robimy szpinak – na ostatnie słowo mój brzuch zaburzał, serio kurwa i ty przeciwko mnie?
A on jedynie się uśmiechnął aha?
– no to do roboty, pokroisz mięso?– zrezygnowana pokiwałam głową a po chwili przede mną postawił kawałek piersi z kurczaka oraz deske i nóż.
Pokroilam wszytko w kostkę i wstałam.

– dodasz mi nie wiem jakieś pudełko z przyprawami i patelnie? – jak mam już robić to po swojemu.
Ten nic się nie odzywając zrobił to, wyciągną 2 patelnię jedna taką bardzej na naleśniki a drugą bardzej głęboką.
Kiedy to ja przyprawiałam mięso na patelni, nie wiem czy wy też tak robicie ale ja tak, obczaiłam , że Czarnowłosy również przyprawia ale szpinak.

– robisz dokładnie tak samo jak ja – uśmiechną się łobuziarsko, odwzajemniłam jego uśmiech.
– wyciągniesz talerze? – mrukłam na zgodę – górna szafka nad zalewem– kiedy to ja wyciągałam 2 talerze ten wzioł garnek z makaronem by go odsiedzieć.
Postawiłam na stole 2 talerze potem jeszcze znalazłam sztućce oraz lampki na wino, bo jak to on określił ,, do tego dania obowiązkowo pije się wino" taa Włoch sie z niego zrobił, kto by pomyślał Rusek będzie bawił się w Włocha.

Nałożyłam nam makaron, a brunet dodał szpinaku oraz mięsa, ja zajęłam miejsce przy wyspie a on podszedł do szafki z alkoholem.

– czerwone, różowe a może białe? – zapytał skazując na 3 butelki.

– zdecydowanie czerwone – po mojej odpowiedzi odłożył tamte a te wybrane położył na blacie by po chwili podejść do niego z otwieraczem, muszę was zasmucić niestety nie wybuchło.

Nalał nam po lampce a następnie zasiadł naprzeciwko mnie.

– smacznego– uśmiechnęłam się.

– smacznego– czekał, nie zaczoł jeść tylko czekał aż to ja zacznę, pilnował mnie... Wie? Wie o tym, że nie jem ?
Wzięłam kawałek do buzi i połkłam  dopiero potem on zaczął jeździć.

Na ten taki mini gest w moim sercu coś się ruszyło. Niby mały gest nawet nie istotny ale serio zrobiło mi się tak miło..

I  Love SinningOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz