Rozdział dwunasty

257 11 0
                                    

Alexander

-Dalej tu siedzisz? - Zapytałem Eastona zaglądając do jego gabinetu.

Dochodziła ósma. Byliśmy jedynymi osobami w biurze.

Storm dreptał przy mojej nodze jak cień. Coraz bardziej przyzwyczajałem się do jego obecności. Jedynie wspomnienie pogryzionych butów sprawiało, że wrzała mi krew. Wybrał jedne z droższych i nigdzie już niedostępnych, bo były cholerną kolekcją limitowaną.

-Już kończę. Dopinam ostatnie dokumenty. Mamy dwie posiadłości w Hamtons i apartamenty w Nowym Jorku - oznajmił zadowolony z siebie. - Za pół darmo. Właściciele są na skraju bankructwa. Udało się wynegocjować dobrą cenę. Choć mam wrażenie, że oddaliby domy za darmo żebym tylko zabrał od nich problem.

Uśmiechnąłem się triumfalnie. Był w tym dobry. Wiedział jakie ruchy wykonywać, żeby osiągać pożądany skutek.

-Wyślij tam zaufane osoby. Niech ocenią porządnie stan, wycenią remont i nieruchomości. I niech rozglądną się za kolejnymi dobrymi okazjami. Trzeba wykończyć tamtą konkurencję. - Pokiwał głową. - Dobra robota, stary.

Jeśli pójdzie zgodnie z planem zarobimy na tym krocie. Szliśmy jak burza. Nic mnie nie cieszyło tak jak sukces.

-Powinieneś wybrać kierownika działu architektonicznego. Nie wyrobisz. Siedzisz codziennie od rana do wieczora w robocie, a jeszcze chcesz zajmować całym działem? Czym się zajmowałeś? Projektem domu? Sophia da sobie radę sama. - Easton oparł się wygodnie i odchylił do tyłu.

Podszedłem do biurka Sophie i usiadłem na jej fotelu. Obok laptopa leżało kilka równo ułożonych kartek z notatkami i małe obrazki fal morskich. Kolory wody przechodziły płynnie jeden w drugi tworząc trójwymiarowy efekt.

-Powiedzmy. W skrócie: duży teren w Georgii wystawiony pod młotek i duże zainteresowanie tym tematem szczególnie jednego bogatego człowieka. Chcę mieć tę ziemię. Pierwszy. Wyślę ci szczegóły - odpowiedziałem. Wziąłem rysunek Sophie do ręki i zacząłem obracać go w palcach. Rysunek był identyczny, jak ten na jej ciele. - Ale mam inne pytanie. Co wiesz o Noahu Taylorze?

-Znowu coś ci nie pasuje? Facet zna się na rzeczy. Pozwól mu pracować. Choć raz komuś odpuść.

Wcale nie miałem zamiaru go zwalniać. Odpuszczać też nie. Coś mi nie pasowało. Intuicja podpowiadała, że nie mogę mu ufać.

-Rain coś o nim mówiła? - zapytałem.

-A co miała o nim mówić? Nocy w klubie nie wspomniała ani razu. Pewnie i tak nic nie pamięta. Poza tym nie zwierza mi się. Szybciej gadałaby z Zoe, ale jej możnaby było powierzać tajemnice państwowe i nic by się nie wydało. Dlaczego w ogóle pytasz? - Easton wrócił do klikania w klawiaturę.

-Znowu widziałem go przy niej - wyjaśniłem. Sprawdziłem też kamery. Nie wyglądało to, jakby opowiadał Rain łzawą historyjkę ze swojego życia.

-Alex. Pracujemy w jednej firmie. Może rozmawiali o pracy, albo mu się spodobała i próbuje swoich sił. No kurde, człowieku. Idź zapytaj o to Sophie skoro cię to interesuje. - Spojrzał za mnie i westchnął. - O co chodzi?

O nic. O mój plan. O wszystko. Może trochę o nią. Pakowałem sam siebie w pułapkę.

-Rain nic nie powie, bo jest uparta jak osioł. A Taylor teoretycznie jest czysty. Ostatnie co ich łączy to wspólne liceum i tyle. - Odłożyłem rysunek na biurko.

-Czy ty kazałeś prześwietlić Noaha Taylora? - I Sophie Rain. Wolałem jednak tego nie wspominać. Na wszelki wypadek, gdyby Easton miał wygadać się Zoe. Byłaby wściekła. - Nie popuścisz jej co? Akcja w klubie, akcja w poniedziałek w biurze, akcja dzisiaj rano. Ty się tak nie zachowujesz. - Zaśmiał się. - Do tego minąłem ostatnio przed domem wkurzoną laskę, którą nie raz z tobą widywałem? Pogoniłeś ją?

Miasto złamanych serc [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz