Rozdział trzydziesty szósty

416 21 2
                                    

Cztery lata później

Sophia

Przeszłam przez dom przystając na moment przy ścianie wypełnionej naszymi zdjęciami. Mieściły się tu wszystkie wspomnienia, które pragnęłam zachować na dłużej. Uśmiechnęłam się mimowolnie i zeszłam po schodach w dół.

-Wszystkiego najlepszego! - Krzyk i śmiechy zapełniły kuchnię. Zanim zdążyłam się zorientować co się dzieje Liam i Lucas biegli w moją stronę z rączkami i buźkami umazanymi czekoladą.

Pochyliłam się i rozłożyłam ręce żeby wziąć chłopców w objęcia.

-Dziękuję.

Pocałowałam ich w głowy i spojrzałam na Alexandra. Wylewał ciasto czekoladowe na blaszkę. Wyglądał seksownie w opinającej mięśnie czarnej koszulce i beżowych spodniach. Rzucił w moją stronę jeden z tych swoich wspaniałych uśmiechów, którymi darzył mnie każdego dnia. Włożył naczynie do piekarnika i podszedł do nas.

-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Skarbie. - Złożył na moich ustach leniwy pocałunek.

-Fuj! - Krzyknął Liam.

-Zamknąć oczy, łobuzy - rozkazał Alex.

Zaśmiałam się łapiąc swojego męża za twarz i przywierając do niego ustami raz jeszcze.

-Obrzydliwość - mruknął Lucas.

Alexander złapał chłopaków i posadził ich na wyspie kuchennej patrząc na nich z udawaną powagą, a mnie wręczył kubek z kawą.

-A mówiłem, że mieliście zamknąć oczy.

Dzieci zwijały się ze śmiechu, a ja nie mogłam powstrzymać swojego.

-Dziękuję chłopcy - powiedziałam przytulając się do boku swojego męża.

-Jeszcze nie dziękuj. Na niespodzianki przyjdzie czas - rzucił tajemniczo Alex.

Nie zdążyłam zapytać o co chodzi, bo w kuchni rozbrzmiał dzwonek telefonu. Alexander spojrzał na wyświetlacz i skrzywił się.

-Przepraszam, pora skrócić kogoś o głowę - mruknął i odebrał połączenie. - Czy ja nie wyraziłem się jasno wychodząc wczoraj z biura? - Zagrzmiał do słuchawki odchodząc. - Mówiłem, że macie mi nie przeszkadzać. Dzisiaj nie pracuje, bo moja żona ma urodziny. Chyba zatrudniam wystarczająco kompetentnych ludzi żeby poradzili sobie z problemami!

Zacisnęłam wargi powstrzymując śmiech. Przez ostatnie cztery lata wiele się zmieniło, ale pewne rzeczy pozostały takie same.

Jeżeli chodziło o dzieci - wywróciły nasz świat do góry nogami. Chłopcy byli cudowni, identyczni jak dwie krople wody i jednocześnie niesamowicie podobni do taty.

Alexander okazał się najwspanialszym na świecie ojcem i cudownym mężem. Wiedziałam, że możemy na niego liczyć, i że jesteśmy dla niego całym światem. Gdybym tylko o to poprosiła, uchyliłby mi nieba. Z rzeczy niezmiennych - w pracy nadal pozostawał bezwzględny i lepiej było mu nie zachodzić za skórę.

Ja przez ostatnie lata stworzyłam kilka szanowanych w branży projektów i zostałam kierownikiem biura projektowego w firmie, która rozwijała się w zastraszającym tempie.

Jeżeli chodziło o Storma zyskał nowego przyjaciela w postaci owczarka szwajcarskiego o imieniu Coco, a jego codzienną misją stało się pilnowanie Lucasa i Liama.

Żyłam życiem, o którym nawet nie miałam odwagi śnić.

Spojrzałam na drzwi za którymi zniknął Alexander i puściłam oczko do dzieci.

Miasto złamanych serc [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz