Rozdział trzydziesty pierwszy

185 10 1
                                    

Sophia

Kilka kolejnych dni spędziłam na kanapie, owinięta kocem, oglądając Bridgentonów. Alexander obchodził się ze mną jak z jajkiem. Jakbym była na tyle krucha, że mogłam się rozpaść na kawałki. Tymczasem potrzebowałam kilku dni na ochłonięcie.

Tak jak przypuszczałam, gdy kolejnego dnia, po weselu, dowiedział się, co się wydarzyło - wpadł w furię. Choć w tej sytuacji uważam, że furia to nader delikatne słowo. Wydawało mi się, że świat spłonie. Taylora od śmierci uchronił jedynie fakt, że siedział w areszcie i składał zeznania.

To był koniec. Will z Olivią przed wylotem w podróż poślubną wyjaśnili mi wszystko. Noah miał jak w banku zakaz zbliżania się, a ja mogłam wnieść dodatkowe oskarżenie.

Najważniejsze, że było już po wszystkim.

Tym razem na pewno.

W czwartek spakowałam się i poleciałam z Alexandrem do Nowego Jorku, na umówiony wywiad. Postawienie nogi w tym mieście było jak powrót do przeszłości. Miasto, którego pragnęłam i miasto, w którym runęło moje życie. Miasto, które zaczęłam szczerze nienawidzić, przez Noaha, wypadek, czas spędzony w szpitalu, dziś było miastem ponownie wkupującym się w moje łaski. Miastem, gdzie spełniało się moje marzenie, a kariera w branży stała przede mną otworem.

-Byłaś cudowna - powiedział Alexander otwierając przede mną drzwi taksówki.

-Ty jak zwykle chłodny i opanowany. - Uśmiechnęłam się do niego.

Ten jeden raz zazdrościłam mu jego stoicyzmu. Przez cały wywiad byłam na przemian podekscytowana i zestresowana, przez co ciężko było mi sklecić sensowne zdanie.

-Gdzie chcesz jechać, Soph? - Zapytał. - Mamy kilka godzin, do wylotu. Może wycieczka w ulubione miejsce z czasów studiów?

Przeszukiwałam w głowie katalog moich ulubionych miejsc, z początków czasów uczelnianych. Ostatnie lata nauki spędziłam w domu bojąc się własnego cienia, na wizytach lekarskich, sesjach terapeutycznych i nadrabianiu materiału. Przez to zapomniałam jak pięknym miastem był Nowy Jork i ile oferował.

-Do Central Parku - odpowiedziałam.

Nie był to wyszukany wybór, ale pamiętałam jak spędzałam tam kazdą wolna chwilę i jaka wtedy byłam szczęśliwa. Potrzebowałam tego. W ferworze ostatnich wydarzeń chciałam odnaleźć tamtą Sophie. Beztroską dziewczynę, przed którą świat stał otworem. Potrzebowałam jej wiary, że cokolwiek się dzieje - ułoży się, a ja mogę wszystko. Szczególnie dziś, kiedy w mojej głowie była jeszcze jedna sprawa do omówienia, żeby uznać pewien etap mojego życia za zakończony.

-Sądziłem, że wybierzesz inne miejsce - zamyślił się Alex, kiedy szliśmy alejką. - Mogłaś dostać cokolwiek.

-Prosiłeś o moje ulubione miejsce - przypomniałam mu. - Przypomnę, że byłam biedną studentką. Nie spędzałam czasu w ekskluzywnych miejscach i drogich restauracjach.

Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Wydawał się olbrzymi. Szczególnie, gdy tak jak dziś, miałam na sobie płaskie buty.

-Teraz możesz to robić - zauważył.

-Owszem, ale nadal wolę zwyczajne rozrywki takie jak spacer, wyjazd na plażę albo wyjście do kina - przypomniałam.

Przystanął i pochylił się, żeby mnie pocałować. Jego język wślizgnął się między moje wargi, a mnie przeszył przyjemny dreszcz.

-Alex - szepnęłam. Mój żołądek ścisnął się nieprzyjemnie, przeganiając namiętność, która pojawiła się pod wpływem jego ust. - Musimy porozmawiać.

Miasto złamanych serc [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz