XII

63 4 0
                                    

~Janek~

Prez tego idiote byłbym pewnie chory ale mój ukochany mnie uratował. Kochany posadził mnie koło ogniska i poszedł po koc. Okrył mnie kocem i mocno przytulił. Kochałem być w jego silnych ramionach czułem się wtedy bezpiecznie.

- Jak myślisz co robią, że siedzą tam tak długo - przerwałem ciszę.

- Może Kamil morduje Alka. Jest to tego zdolny - mówił z spokojem.

- Musimy uratować Alka jest kretynem ale za młodym na śmierć- chciałem stanąć ale Tadek mi nie pozwolił.

- Spokojnie Janeczku ja pójdę a ty tu siedź i się rozgrej.

- Dobra tylko szybko wracaj bo będzie tęsknić- poczułem wtedy jego usta na mojim czubku głowie.

Wtedy odszedł a ja zostałem samotny. Po chwili już wrócił cały w skowronkach i z kwiatkiem w ręce. Dał mi kwiatka i pocałował czule w policzek.

-Alek już nie żyje?- trochę się wystraszyłem.

- Spokojnie żyje tylko są zajęci sobą - otulił mnie i pogłaskał po plecach.

-Co?

- Mocno się tam przytulają. Więc mamy trochę czas dla siebie Janeczku.

Wtedy wskoczyłem mu na kolana i czule pocałowałem w usta. Jego usta po czasie zaczęły zchodzić na moją szyję. Oczywiście do niczego nie doszło po nie jesteśmy jak ta dwójka na molo.

~34miuty później~

Moja głowa leżała na jego kolanach. Jego rękce bawiły się mojimi włosami, uwielbiam jak mi tak robi. Popatrzyłem mu głęboko w oczy chciałem poczuć jego usta ale nasze gołąbki sobie o nas przypomnieli.

- Hej przeszkadzamy wam w czymś?- wydar się na całe jezioro.

- Możesz się nie dręcz Alek czy na molo za mało sobie pojęczałeś- we dwójkę się zaczerwienili a Tadzio zaczął się śmiać.

- Co?- w głosie Kamila było można wyczuć stra, próbował ukryć go uśmiechem.

- To co tak długo robiliście na tym molo.

- Więc my ten...- oh Aleka język się plontał.

- Dzieci robiliście prawda.

- Nie!- krzyknął Kamil.

- To nie ważne co tam robiliśmy jesteśmy dorośli. Więc idę po piwo dla wszystkich.

Alek od razu poszedł po piwo chcąc uciec od nie wygodnego mu tematu. Gdy przyszedł z trunkiem zabrałem głowę z kolan chłopaka.

~ok.2h później ~

Alek był już trochę stawiony tak samo jak Tadeusz. Razem z Kamilem uznaliśmy że to już czas iść spać. Oni nie mieli nic do gadania.

Zaproponowałem Tadka do namiotu. Gdy już w dwójkę byliśmy w namiocie poczułem usta Tadka na mojich.

- Nadal ci zimno? Jak chcesz mogę cię rozgrac- wtedy zdjął swoją koszulę. Od patrzenia zrobiło mi się goronco ale nie mogę ulec pokusom.

- Dobranoc Tadziu- pocałowałem go szybko w policzek i położyłem się do snu.

- Janek chcę się kochać- zaczął całować mnie po szyji.

- Idź spać.

- W takim razie dobranoc Janeczku. Ale dostanę buzi aby nie mieć koszmarów.

Szybko go pocałowałem i położyłem głowę na jego klatce piersiowej. Już po chwili we dwójkę spaliśmy wtuleni w siebie.

~Rano~

Gdy wstałem byłem sam. Odrazu kierowałem się w stronę wyjścia z namiotu. Gdy weszłem zobaczyłem że wszyscy już wstali. Odrazu podeszłem do Tadka który był tyłem do mnie.
Położyłem ręce na jego ramiona. On po tym czynie odwrócił głowę a ja pocałowałem go szybko w usta. Chłopakom szczenki obadały.

- Hej Zosieńko Hej chłopaki- szczęśliwy usiadłem obok Tadka i obarłem głowę o jego ramię. - Co tak nagle zamikli wszyscy.

- Co tu się właśnie do kurwy stało- Alek był w szoku.

- No co mojego chłopaka nie mogę pocałować.

- Twojego chłopaka- Kamil był jeszcze bardziej szokowany.

I oto w taki sposób chłopacy dowiedzieli się o naszym związku.

Cały nasz związek był wspaniały i układał się w dobrym kierunku. Nie umiałem pomyśleć o lepszym związku i lepszym partneru.

~Październik~

- Hej Janeczku o czym chcesz porozmawiać, mam się bać?

- Hej powinniśmy się rozstać- Tadek był w dużym szoku.

-Co? Dlaczego?

- Za parę dni jedziemy na studia. No wiesz studia nowe życie nowi znajomi.

- Wiec trzeba odciąć się od miłości- łzy spływały mu po policzkach.

- Tadek miłość na odległość jest bardzo trudna- też zaczołem się rozklejać.

- Przecież jest możliwa.

- Ale cholernie mocno trudna.

- Dobrze a mogę cię ten ostatni raz pocałować- mówił nie pewni.

- Tak- Tadek odrazu połoczył masze usta w mocny i długi pełen namitności pocałunek.

Po chwili oderwał się odemnie i bez słowa odwrócił się i odszedł. Może tak będzie łatwiej dla nas obu. PRAWDA? Mam nadzieję że Tadeusz ułoży sobie życie na nowo i będzie jeszcze kiedyś w szczęśliwy związku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
81 lat temu odał życie Buzdygan za nas i wolną Polskę🇵🇱⚜
Chwała bohaterom ⚜

Koledzy z ławki~ROŚKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz