X

61 5 0
                                    

~Tadeusz Rano7:14~

Wstałem wcześnie za wcześnie mogłem spokojnie pospać jeszcze dwie, trzy godziny ale jak raz wstanę szybko nie zasnę. Popatrzyłem w bok. To co zauważyłem było najcudowniejszą rzeczą jaką mogłem zobaczyć. Na czoło mojego Janeczka obadały pojedyncze włosy.

Złożyłem leciutki pocałunek mu na czole i jak najdelikatniej wyszłem z jego objęć. Postanowiłem że zrobię mu śniadanie do łóżka. Zchodząc z schodów zauważyłem Ankę pijącą kawę.

- Hej co się stało że tak wcześnie wstałeś.

- Cześć chce zrobić śniadanie do łóżka dla Janka. Może naleśniki, zjeś z nami.

- Nie dzięki muszę iść już do pracy - mówiła zakładając buty.

- Pa miłego dnia.

- Pa nie róbcie nic bez zabezpieczenia. Jestem zamłoda na bycie ciocią.

- ANKA!- po moich słowach szybko wybiegła z domu, a ja wróciłem do robienia naleśników.

Robiąc ciasto na naleśniki przypomniałam mi się moją zmarła matka. Umarła w grudniu zpowody wylewu do mózgu. Zawsze pomagałem jej w kuchni chociaż nie jestem najlepszym kucharzem.

Moje wspominki przerwał pocałunek w ramie
i mocny przytulas od tyłu. Odrazu wiedziałem że to Janeczek.

- Hej Janeczku zepsułeś niespodziankę. A tak się starałem- odwróciłem się aby ujrzeć jego piękną piegowatą twarz.

- Czemu zostawiłaś mnie samego w łóżku. Jak się obudziłem czułem się bardzo samotnie. Tak bardzo prakowało mi męskiego ramienia, silnego i umięśnionego jak twoje Zosiu.

- Nie podlizuj się już tylko siadaj jedz- powiedziałem chłodno.

Nic nie mowiąc grecznie siadł i zaczął jeść naleśnika którego podsunełem mu pod nos.
Nie widziałem Janka ale cały czas czułem na sobie czyjś wzrok.

- I jak dobre- wtedy się odwróciłem. Nie myliłem się chłopak patrzył na mnie jak na siódmym cud świata.

- Oczywiście że Zosieńko zrobiłaś bardzo dobre, ale za mało słodki- bez słowa mocno go przyciągnełem i słodko pocałowałem.

- A teraz?- powiedziałem gdy jeż się od niego odklejiłem.

- Jeszcze troszeczkę Tadziu- zrobił uroczy dziubek z ust.

- Jak za słodkie do nie zdrowe.

- Zdejmij koszulkę wtedy słodkość będzie idealna i zdrowa- zrobił swój chytry i cholernie urocz uśmieszek.

- Chciałbyś.

- Pragnę tego Zośu. Wogule to pragnę ciebie.

- Nie wyobrażasz sobie czasami za dużo Janeczku. Widzę że ty tylko jedno masz w swojej główce.

- To wszystko prez ciebie taki seksownego chłopca mam, że nie umiem się czasami powstrzymwyać - podchodził do mnie coraz bliżej.

- Masz problemy z podtrzymywaniem się. Może musisz iść na terapię. Tam na pewno ci pomogą - stał tak cholernie blisko. Strefe komfortu człowieka już dawno złamał. Ale to nie jest problem.

- Może musisz mnie pożodnie wyruchać na tym placie- jego palce przeleciały mi po torseci powoli.

- Może powinem.

Wtedy szybko wpiłem mu się w usta. Odrazu go odał i pogłębił. Po chwili podniosłem go na blad kucheny, wtedy delikatnie odchyliłem mu uda. Przypadkiem znalazłem się pomiędzy nimi kompletnie przypadkiem.

Szybkim ruchem zaczełem pchać swoje ręce pod jego koszulę. Gdy na chwilę się odczepiliśmy, wtedy szybko się jej pozbyłem.
Jego koszule dużo lepiej wyglądały na podłodze niż na nim. On oczywiście też wspaniale wyglądał ale i tak bez niczego najlepiej.

Po pozbyciu się tej nie potrzebnej koszuli zacząłem całować namiętnie jego delikatną szyję. Robiłem to najczulej jak potrafię po Janeczek potrzebuje co najlepsze.

~Janek~

Gdy Tadeusz atakował moją szyję. Czułem, że to nie sprawiedliwe, że ja jestem bez koszulki a on ją ma. Więc trzeba ten problem rozwiązać już wiem jak.

Moje ręce mocno chwyciły za jego koszulę i pociągnęły ją w górę. Szybko ja zdjęłam a jeszcze szybciej wyrzuciłem ją w kat kuchni.

Tadeusz na mojim ciele zostawiał kolorowe znaczki. Ja chcąc dać mu więcej dostępu zaczołem odchylać głowę to tyłu. Rzeczy które mi robił były tak cholernie przyjemne, że czasami zaczołem wydawać ciche jęki. Moje jęki z każdej minuty zaczeły być co raz czestrze i głośniejsze.

Nasze obciskiwanie przerwał mój telefon. Czemu kurwa teraz, w takim momencie czemu kurwa. Byłem mocno wkurwiony do czasu gdy zauważyłem, że dzwoni do mnie mama. Odrazu uciekłem z objęć Tadka i odebrałem letko sestresowany telefon.

- Hej mamo co tam?

- Janek wróć już do domu. Wiem że nie masz do szkoły ale chociaż chwilę czasy spędź z rodziną. Przez całe trzy dni wymieniliśmy może że trzy zdania. Po za tym popołudniu jedzieś z kolegami na namiotu może musisz się na to przygotować- jej głos był jak zawsze delikatny.

- Dobrze mamo za niedługo będę w domu obiecuję- mówiąc kątem oka patrzyłem na smutną minkę Tadzia.

- Dobrze kocham cię kochanie.

- Też cię kocham mamo- po tym usłyszałem dźwięk rozłanczania się.

Tadzio siedział na krześle z swoja smutną minką, która była taka słodko. Bez słowa podniosłem moją koszulę z podłogi. Chciałem ją ubrać ale Tadek mi ją wyrwał.

- Tadek odaj mi tą koszulę teraz albo się zemszczę- byłem zły.

- A co mi Janeczku zrobisz- na jego twarzy ukazał się chytry uśmieszek.

Moją koszulę mocno zacisną w rękach więc aby ją zdobyć musiałem użyć sprytu. Moja ręką poszła na jego krocze. Wtedy odrazu wstał i wyrzucił koszulę na górną szafkę.
Byłem niski więc nie dosięgnę jej.

Nie będę go prosić. Zabrałem jego koszulę i szybko ubrałem była za dużą ale to nie problem. Szybko na niego spojrzałem był w letkim szoku ale ten jego głupi uśmieszek z ust mu nie zachodził. Bez słowa poszłem ubierać buty.

- Chyba zapomniałeś się z mną pożegnać Janeczku- zrobił dziubek i zaczął się do mnie podchodzić.

- Pa-po tym odrazu wyszlem. Niech ma nauczkę że z Janem Bytnarem się nie zadziera po jestem mściwy.

~już w domu~

- Hej mamo jestem już- powiedziałem gdy już weszłem przez drzwi.

- Cześć kochanie, chodź do kuchni chce porozmawiać- mówiąc trochę się wystraszyłem. Ale CHYBA ostatnio nic głupiego nie zrobiłem.

- Co się stało? - mówiłem trochę wystraszony.

- Nic się nie stało. Chce tylko zapytać o której jedzieś z chłopakami. Chcę ci przygotować jakieś jedze ale nie wiem na którą się umówiliście- kamieńi z serca.

- Na 17 pod abc więc wyjadę pół godziny wcześniej jak coś.

- Dobrze. Tyle chciałam wiedzieć.

Koledzy z ławki~ROŚKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz