Pośpiech to było drugie imię Ophelii. Narzuciła na siebie w pośpiechu brązową skórzaną kurtkę i złapała za uchwyt kufra. Wpakowała go do bagażnika starego auta swojego taty. Wychowywał ją sam w małym miasteczku niedaleko Londynu. Matka opuściła ich jak była małym dzieckiem. Ledwo ją pamięta. Dla Johna, jej taty, list z Hogwartu był niemałym zaskoczeniem. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ktoś taki jak czarodziej istnieje. Na początku myślał, że córka robi sobie z niego żarty, list przyszedł pierwszego kwietnia. W dzień w którym Ophelia skończyła jedenaście lat.
Dotarli na peron w Londynie. Pogoda była iście angielska, była straszna ulewa i wiatr. Wyjęła kufer z bagażnika i ucałowała tatę w policzek. Odsunęła się od niego i uśmiechnęła szeroko.
- Będziemy w kontakcie - powiedziała wciąż się uśmiechając.
- Jak zwykle - powiedział John, całując ją w czoło - Idź, bo się spóźnisz.
Pobiegła w stronę peronu. Deszcz przysłaniał jej widok. Ciemne brązowe włosy kleiły jej się do twarzy, a kreski na oczach już pewnie dawno się rozmazały. Przepchnęła się przez tłum ludzi, na niektórych wpadając.
- Uważaj trochę - mruknął ciemnowłosy chłopak pod nosem.
Wymamrotała szybko przeprosiny pod nosem i ominęła go. Znała go. Oczywiście, że go znała. Wszyscy wiedzieli kto to jest Syriusz Black i reszta tej całej paczki, której Ophelia starała się omijać szerokim łukiem. Weszła do pociągu i jakimś cudem udało jej się znaleźć ostatni pusty przedział. Z radością weszła do środka i usiadła pod oknem.
Nie siedziała długo sama. Podejrzewała to. Były takie tłumy, że ciężko znaleźć wolne miejsce. Ophelia przez chwilę ochotę zwolnienia im całego przedziału.
- Nie możemy usiąść gdzieś indziej? - zapytał Syriusz Black. James Potter stojący obok niego od razu zaczął coś do niego mówić.
- Wolne? - zapytał Remus Lupin. Ophelia kiwnęła głową, a cała czwórka weszła do środka. Obok nie usiadł Peter Pettigrew, najwyraźniej czymś zirytowany.
Ophelia wyjęła książkę z torby i zaczęła czytać, robiąc przy okazji notatki na marginesach. Pociąg ruszył, a Ophelia poczuła nagłą ekscytację. Znowu znajdzie się w Hogwarcie. W przedziale o dziwo było cicho. Po tej czwórce spodziewała się raczej hałasu i przekrzykiwania się, a każdy z nich zajmował się swoimi sprawami. Znała ich cała szkoła i Ophelia przypuszczała, że są bardziej ciekawsi niż teraz. Ich żarty były znane i uczniowie próbowali je powtarzać, byli najpopularniejsi i każdy marzył, żeby chociaż zamienić z nimi słowo. Za każdym razem jak Ophelia spotykała jednego, czuła się okropnie. W tamtym roku wpadła na Jamesa wylewając na jego koszulę kubek z kawą, Mimo, że dało się to zmyć machnięciem ręki i tak był wściekły. I Black i Potter byli zbyt dumni i aroganccy.
Podróż okropnie jej się dłużyła. Zaczynało jej burczeć w brzuchu i robiła się coraz bardziej zmęczona od podróży. Bolał ją kark od ciągłego patrzenia w książkę. Nie chciała spojrzeć na żadnego z nich. Nie chciała, żeby zarzucili jej gapienie się. Odgarnęła włosy z czoła, które przez deszcz i wilgoć zaczęły się kręcić. W końcu zaczęli zbliżać się do Hogwartu.
- Nareszcie - mruknął Syriusz podnosząc się do wyprostu.
Pociąg stanął i wszyscy zaczęli pchać się do wyjścia. Ophelia przez przypadek wpadła na plecy Syriusza, słyszała tylko jego westchnięcie. Wymamrotała przeprosiny pod nosem. Czuła się jak niezdara, w końcu wyszli z pociągu i zanim się obejrzała siedziała przy stole krukonów obok swoich znajomych. Camille już opowiadała o swoich wakacjach spędzonych w Francji. Ophelia jej zazdrościła. Nigdy nie spędziła wakacji w innym kraju. Najdalej była w Walii, na wsi u swojej babci.
- Gdybyście zobaczyły to miasto! - powiedziała - Zakochałybyście się.
- Ja się uczyłam przez wakacje. Za rok Owutemy, musimy się dobrze przygotować - powiedziała Lacey.
- Nuda, Lay - zakpił William - Zwariujesz od tej nauki. A ty co robiłaś, Ophelia?
- To co zwykle. Spędzałam je z tatą.
- Ważne, że spedziałaś z nim dobrze czas - William szturchnął ją i uśmiechnął się.
Czasem miała wrażenie, że nie pasuje do ich grupy znajomych. Czuła się tam zupełnie obco. Ophelia uśmiechnęła się i odłożyła widelec na talerz. Kiedy tylko Dumbledore powiedział swoje parę słów ruszyli do wieży krukonów. Weszły do dormitorium i zajęły swoje łóżka.
- Nie chciałam tego mówić przy Willym, bo od razu by mnie wyśmiał, ale w końcu chce się umówić z Syriuszem Blackiem - powiedziała Camille - Coś czuję, że w tym roku się uda.
- Próbujesz już od dwóch lat. Może czas się poddać - powiedziała Lacey.
- Teraz się uda. Zobaczycie.
- Jesteś pewna, że to z nim chcesz się umówić? - zapytała Ophelia.
- Ophelia, on jest najprzystojniejszym chłopakiem w całym Hogwarcie. Oczywiście, że chce się z nim umówić. Kto nie chce!
- Powodzenia, może kiedyś cię zauważy w tym tłumie dziewczyn, które się kręcą obok niego.
- Na pewno zobaczy - powiedziała z uśmiechem.
Camille podobał się Syriusz od czwartego roku i już wtedy chciała go gdzieś zaprosić. Był wtedy zajęty inną dziewczyną, ale nie poddawała się. Próbuje cały czas. Ophelia sądzi, że kiedyś jej to minie i pozna kogoś kto będzie nią zainteresowany od pierwszego spotkania i nie będzie musiała wymuszać spojrzeń w jej stronę. Cały wywód o Syriuszu przemilczała i w końcu położyła się w łożku.

CZYTASZ
Labyrinth | Syriusz Black
FanficOphelia Rosewood zawsze miała wrażenie, że nie pasuje do reszty ludzi w jej towarzystwie. Zawsze uważano ją za zbyt nieśmiałą, zbyt wrażliwą, zbyt cichą. Jedyną osobą, która w pełni ją zrozumiała był Syriusz Black, ale ich relacja byłą znacznie bard...