Obudziłam się opleciona kończynami Samuela. Powolutku się wyswobodziłam i nawet udało mi się go nie obudzić. Zaparzyłam kawę, po czym przejrzałam zawartość lodówki. Zrobiłam jajka po benedyktyńsku, tosty i surówkę. Kończyłam robić śniadanie, gdy wiedziony zapachami przyszedł do kuchni. Uśmiechnął się. Wydawał się bardzo zadowolony, widząc, że krzątam się po jego kuchni.
– Dzień dobry. – Objął mnie w pasie i pocałował. – Co tak smakowicie pachnie?
– Jajka po benedyktyńsku. Lubisz?
– Z twoich rączek zjem wszystko. – Wsadził do buzi mój palec i oblizał go. Momentalnie zrobiło mi się gorąco.
– Żebyś później nie żałował tych słów. – Zażartowałam. Wcisnęłam mu w ręce talerz oraz kubek z kawą. Ze swoim kompletem śniadaniowym usiadłam przy stole.
– Masz jakieś plany na dzisiaj? – spytał, przerywając ciszę.
– Nie – odpowiedziałam, po zastanowieniu. Ostatnio wszystko kręciło się wokół Samuela, jego klubu i stajni.
– To porywam, cię na cały dzień.
– To znaczy? – dopytywałam autentycznie zaciekawiona, czym tym razem planował mnie zaskoczyć. Życie z nim nie było nudne, to fakt. Potrafił w każdej dziedzinie zaskoczyć mnie pozytywnie.
Dzwonek do drzwi przerwał nam rozmowę. Obydwoje byliśmy zaskoczeni. Samuel poszedł otworzyć. Wrócił w towarzystwie dwóch starszych osób.
– Camilo, poznaj moich dziadków – powiedział, obserwując moją reakcję. Najzwyczajniej w świecie byłam zaskoczona, szczególnie że nie byliśmy jeszcze na tym etapie, aby poznać swoje rodziny. Nigdy się nawet nie złożyło, żebyśmy rozmawiali o naszych bliskich.
– Dzień dobry – powiedziałam nieśmiało. Dziadkowie uśmiechali się ciepło do mnie. Pierwsza przytuliła mnie babcia, całując w oba policzki, a za nią dziadek. Byli bardzo bezpośredni, nie czułam się jak obca pośród nich.
– Jak miło, że w końcu piękna dziewczyna usidliła naszego Samuelcia – paplała babcia, siadając na kanapie w salonie.
– Babciu, jestem już dużym chłopcem – upomniał kobiecinę, kręcąc głową.
Nie wiedziałam, gdzie mam patrzeć i jak się zachowywać. Nerwowo przeskakiwałam wzrokiem po wszystkich. Czułam się jak w świetle reflektorów, gdy wszyscy skupiali uwagę na mnie. W końcu pierwszy raz mnie widzieli i byli mnie tak samo ciekawi jak ja ich.
– Amir, może w końcu doczekamy się prawnuków.
No to już po mnie. Piekły mnie policzki, a Samuel zagarnął mnie ramieniem i zaśmiał się, trzęsąc mną.
– Babciu, Camila raczej nie jest jeszcze gotowa na dzieci.
Zdrajca! Szybko rozgryzłam jego taktykę.
– Ja? Raczej ty, kotku, jesteś jak małe dziecko. Najpierw ciebie trzeba wychować na dorosłego człowieka – odgryzłam się, używając słodkiego głosiku.
– Oj kotku... – zamyślił się na chwilę, po czym kontynuował: – Przyznaj się, lubisz zabawki. A twój króliczek pewnie płacze za tobą.
Przegiął pałę, nawiązując do mojego wibratora. Zawstydziłam się jeszcze bardziej. Buzia mnie paliła i miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
– O zabawie piłeczkami możesz zapomnieć. – Wiedziałam, że domyśli się, że chodzi mi o piersi. Dziadkowie śmiali się z nas w najlepsze.
– Pamiętasz, Aya, byliśmy tacy sami. – Naśmiewał się dziadek do łez.

CZYTASZ
TRYLOGIA KLUBOWE ŻYCIE - ZAKOŃCZONE
ChickLitCamila, to studentka weterynarii, która od zawsze pragnęła swojego konia. W końcu udało jej się spełnić marzenie, ale płacąc więcej, niż wartość jej nowego kopytnego przyjaciela. Dziewczyna postawiona pod ścianą zatrudnia się w klubie ze striptizem...