Rozdział 13

123 11 2
                                    


Obudziłam się opleciona kończynami Samuela. Powolutku się wyswobodziłam i nawet udało mi się go nie obudzić. Zaparzyłam kawę, po czym przejrzałam zawartość lodówki. Zrobiłam jajka po benedyktyńsku, tosty i surówkę. Kończyłam robić śniadanie, gdy wiedziony zapachami przyszedł do kuchni. Uśmiechnął się. Wydawał się bardzo zadowolony, widząc, że krzątam się po jego kuchni.

– Dzień dobry. – Objął mnie w pasie i pocałował. – Co tak smakowicie pachnie?

– Jajka po benedyktyńsku. Lubisz?

– Z twoich rączek zjem wszystko. – Wsadził do buzi mój palec i oblizał go. Momentalnie zrobiło mi się gorąco.

– Żebyś później nie żałował tych słów. – Zażartowałam. Wcisnęłam mu w ręce talerz oraz kubek z kawą. Ze swoim kompletem śniadaniowym usiadłam przy stole.

– Masz jakieś plany na dzisiaj? – spytał, przerywając ciszę.

– Nie – odpowiedziałam, po zastanowieniu. Ostatnio wszystko kręciło się wokół Samuela, jego klubu i stajni.

– To porywam, cię na cały dzień.

– To znaczy? – dopytywałam autentycznie zaciekawiona, czym tym razem planował mnie zaskoczyć. Życie z nim nie było nudne, to fakt. Potrafił w każdej dziedzinie zaskoczyć mnie pozytywnie.

Dzwonek do drzwi przerwał nam rozmowę. Obydwoje byliśmy zaskoczeni. Samuel poszedł otworzyć. Wrócił w towarzystwie dwóch starszych osób.

– Camilo, poznaj moich dziadków – powiedział, obserwując moją reakcję. Najzwyczajniej w świecie byłam zaskoczona, szczególnie że nie byliśmy jeszcze na tym etapie, aby poznać swoje rodziny. Nigdy się nawet nie złożyło, żebyśmy rozmawiali o naszych bliskich.

– Dzień dobry – powiedziałam nieśmiało. Dziadkowie uśmiechali się ciepło do mnie. Pierwsza przytuliła mnie babcia, całując w oba policzki, a za nią dziadek. Byli bardzo bezpośredni, nie czułam się jak obca pośród nich.

– Jak miło, że w końcu piękna dziewczyna usidliła naszego Samuelcia – paplała babcia, siadając na kanapie w salonie.

– Babciu, jestem już dużym chłopcem – upomniał kobiecinę, kręcąc głową.

Nie wiedziałam, gdzie mam patrzeć i jak się zachowywać. Nerwowo przeskakiwałam wzrokiem po wszystkich. Czułam się jak w świetle reflektorów, gdy wszyscy skupiali uwagę na mnie. W końcu pierwszy raz mnie widzieli i byli mnie tak samo ciekawi jak ja ich.

– Amir, może w końcu doczekamy się prawnuków.

No to już po mnie. Piekły mnie policzki, a Samuel zagarnął mnie ramieniem i zaśmiał się, trzęsąc mną.

– Babciu, Camila raczej nie jest jeszcze gotowa na dzieci.

Zdrajca! Szybko rozgryzłam jego taktykę.

– Ja? Raczej ty, kotku, jesteś jak małe dziecko. Najpierw ciebie trzeba wychować na dorosłego człowieka – odgryzłam się, używając słodkiego głosiku.

– Oj kotku... – zamyślił się na chwilę, po czym kontynuował: – Przyznaj się, lubisz zabawki. A twój króliczek pewnie płacze za tobą.

Przegiął pałę, nawiązując do mojego wibratora. Zawstydziłam się jeszcze bardziej. Buzia mnie paliła i miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

– O zabawie piłeczkami możesz zapomnieć. – Wiedziałam, że domyśli się, że chodzi mi o piersi. Dziadkowie śmiali się z nas w najlepsze.

– Pamiętasz, Aya, byliśmy tacy sami. – Naśmiewał się dziadek do łez.

TRYLOGIA KLUBOWE ŻYCIE - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz