Sącząca muzyka z głośników w audicy, przyjemnie relaksowała. Uwielbiałam słuchać radia. Machałam stopą w takt piosenki, gdy Samuel zamyślony patrzył w przednią szybę. Zerkałam, co jakiś czas na niego, marszcząc brwi. Nie wytrzymałam i położyłam rękę na jego nodze. Zerknął na mnie i przesłał mi całusa w powietrzu. Nie chciałam go rozpraszać podczas jazdy, więc grzecznie zabrałam rękę i położyłam na swoich kolanach, chociaż mnie korciło, aby troszkę mu poprzeszkadzać. Zaparkował na prywatnym miejscu parkingowym, po czym wysiedliśmy z auta. Pod drzwiami o ścianę opierał się nie, kto inny, jak . Palił fajka i wyprostował się na nasz widok. Ubrany był w dżinsy i koszulę w kratę, uśmiechnęłam się na jego widok, a on odwzajemnił mój uśmiech. Zerknęłam na Samuela, który miał nieodgadniony wyraz twarzy. Przyciągnął mnie do siebie, stając się terytorialny i władczy. Podeszliśmy bliżej, przywitałam się krótkim „cześć", gdy Anthony wyciągnął rękę w stronę Samuela. Chwilę się sztyletowali spojrzeniami, lecz mój facet w końcu uścisnął mu dłoń. Był to mocny i krótki uścisk dłoni dwóch samców alfa. Byłam ciekawa w jakim celu się zjawił, skoro ostatnie ich spotkanie nie przebiegło w miłej atmosferze i się pobili o mnie, przez głupie nieporozumienie.
– Możemy porozmawiać? – odezwał się pierwszy, menager. W zasadzie już były menager, jak nie patrzeć Samuel go wywalił z pracy tamtego feralnego dnia. Patrzyli na siebie może nie tyle z wrogością, co z niechęcią, a ja delikatnie wysupłałam się z objęć mojego faceta. Nie potrzebowali widowni, a ja i tak byłam spóźniona już ponad godzinę do pracy.
– Zostawię was samych – mruknęłam i pocałowałam Samuela w kącik ust. Pokiwał głową z aprobata. Ruszyłam do wejścia, ale nim doszłam do baru, namierzyłam wzrokiem Margaritę. Miała wkurwione spojrzenie, wycelowane prosto w moją stronę. Szybkim krokiem podeszła do mnie, nim doszłam do końca kontuaru. Chwyciła mnie mocno za łokieć. Zmierzyłam ją wzrokiem i spojrzałam wymownie na jej dłoń. Nie lubiłam, jak ktoś naruszał moją cielesność, jeśli nie był tą osobą Samuel.
– Zapraszam do gabinetu, Camilo – powiedziała oficjalnie, zabierając rękę i wskazując mi kierunek, jakbym doskonale nie wiedziała, gdzie się znajduje. Ruszyłam przodem, spodziewałam się tego, że będę musiała wysłuchać jej wykładu, chociaż myślałam, że to mnie ominie, skoro jednak Samuel został na miejscu. Tylko ona jeszcze o tym nie wie, tak samo, że jesteśmy parą. Nie czekając na pozwolenie, weszłam do gabinetu, po czym usiadłam na kanapie siadając swobodnie, jakbym była u siebie. Musiałam chwilę odczekać, aż zasiądzie za biurkiem Samuela i na mnie skieruje wzrok. Założyłam nogę na nogę, po czym położyłam dłonie ze splecionymi palcami na kolanie, czekając na to, co zaplanowała w stosunku do mnie.
– Nie będę owijać w bawełnę Camilo. Uciekłaś z pracy przedwczoraj, po czym na drugi dzień nie przyszłaś bez jakiejkolwiek informacji. – Słuchałam beznamiętnie jej wywodu, bo nie mówiła nic, o czym nie wiedziałam. Nie było sensu się z nią spierać. Czekałam, aż po prostu wywali wszystko z siebie. Zagrzebała w szufladzie, wyjmując plik papierów, który już wcześniej musiała mieć przygotowany i tylko czekała, aż przyjdę do klubu. Przesunęła je powoli po blacie w moją stronę. – Przykro mi to mówić, ale jesteś zwolniona. Nie możemy sobie pozwolić na takich nieodpowiedzialnych pracowników, którzy przychodzą do pracy kiedy mają tylko na to ochotę. – W jej głosie dosłyszałam wręcz satysfakcje, którą próbowała maskować przez niby współczujący ton głosu. Suka myśli, że w końcu się mnie pozbyła. Wstałam, po czym podeszłam do biurka i skrzyżowałam ręce, patrząc na nią z góry, gdy siedziała na fotelu, na którym nie powinna nigdy siedzieć.
– Nie wydaje mi się, że cokolwiek ci podpiszę. – Miażdżę ją spojrzeniem, a na jej czole pojawia się wielka zmarszczka wzdłuż czoła, gdy uniosła wysoko brwi na moje słowa. Poczerwieniała na twarzy, a także jej uszy miały taką barwę. Doskonale wiem, że nienawidziła niesubordynacji zaraz po tym, jak bardzo mnie nie lubiła. Cóż, ma suka pecha, że jej nie lubię, tak jak ona mnie. – A teraz wybacz, idę do pracy. – Posłałam jej wredny uśmiech, odwróciłam się na pięcie, lecz zatrzymały mnie jej słowa, nim doszłam do drzwi.

CZYTASZ
TRYLOGIA KLUBOWE ŻYCIE - ZAKOŃCZONE
ChickLitCamila, to studentka weterynarii, która od zawsze pragnęła swojego konia. W końcu udało jej się spełnić marzenie, ale płacąc więcej, niż wartość jej nowego kopytnego przyjaciela. Dziewczyna postawiona pod ścianą zatrudnia się w klubie ze striptizem...