Wróciliśmy w końcu do Heaven, aby pomóc ogarnąć bajzel. Managerka już prawie uporządkowała wszystkie porozwalane papiery. W klubie panowała nienaturalna cisza albo ja byłam zwyczajnie przyzwyczajona do pełnej sali i głośnej muzyki. Rozwaliłam się na kanapie przeglądając portale społecznościowe, gdy narzeczony dzwonił do firmy ochroniarskiej i załatwiając jakieś super zabezpieczenia, które miały być nie do sforsowania. Wyświetliła mi się reklama jakiegoś kursu barmańskiego i zatrzymałam się na nim na dłużej, po czym weszłam w ogłoszenie i przejrzałam je pobieżnie. Kilka tygodni wcześniej, przeglądałam jak takie kursy się odbywają i od tego czasu, co jakiś czas coś pojawia się mi na Facebooku. Kiedyś podejmowałam próbę rozmowy o tym, ale w sumie plany spełzły na niczym. Chętnie nauczyłabym się, jak być barmanem z pierwszego zdarzenia i nie nalewać tylko piwo do kufli, czy mieszać w shakerze składniki wypisane na kartce.
– Co myślicie o kursie barmańskim, w sensie, żeby tutaj zorganizować? – zapytałam patrząc na nich po kolei, gdy udało mi się zwrócić ich uwagę i oderwać ich od pracy.
– A co to za kurs? – dopytywał Samuel przerywając stukanie w klawisze laptopa.
– No wiesz, uczą, jak robić fajne drinki, jak organizować sobie pracę i fajnie łączyć robienie drinków z zabawą i jak je robić widowiskowo, aby przyciągnąć zainteresowanie gości.
– Ale też to fajna byłaby integracja dla pracowników i podniesienie ich kwalifikacji – dodała Margarita, a ja pokiwałam głową. Miałam takie samo zdanie, na ten temat i dodatkowa wiedza nigdy nie zaszkodzi.
– To zajmij się tym Margarita, znajdź coś fajnego i można coś takiego zorganizować w Elavie, jeśli to faktycznie takie fajne – powiedział Samuel, wracając spojrzeniem na monitor, ale miałam wrażenie, że mu wszystko jedno, ale że to moja propozycja, to się na nią zgodził.
– Jasne – powiedziała managerka zwięźle.
– Podeślę ci na maila, to co znajdę – zaoferowałam swoją pomoc, a ona kiwnęła głową, po czym poukładała ostatnie teczki na regał. Może i nie znała ich zawartości dokładnej, ale miałam nadzieję, że Samuel dotrzyma słowa i pozbędzie się tych niechlubnych papierów i nigdy więcej nie będę musiała z nim poruszać tego tematu.
Zaczęłam wyszukiwać różnych ofert w naszej okolicy, gdy oni dyskutowali o jakiś fakturach i innych pierdołach związanych z prowadzeniem klubów. Ożywiłam się dopiero, gdy zaczęli rozmowę o zatrudnieniu kolejnego menagera. Samuel chciał w końcu trochę odetchnąć od prowadzenia klubów i powierzyć całkowicie sprawy w ręce menagerów, aby tylko sam sprawował pieczę i nie musiał odwalać papierkowej roboty. Wiedziałam, że jedynie nie przestałby, gdybym ja objęła to stanowisko, ale ja mu zawsze odmawiałam, więc musiał znaleźć kogoś z kwalifikacjami do tego i kogoś kto się zgra z zespołem no i z Margaritą. Z jednej strony cieszyłam się, bo to oznaczało, że będę go miała więcej dla siebie, ale z drugiej obawiałam się, że coś pójdzie nie tak, jak dzisiejszej nocy. Nie chciałam, aby przeze mnie działo się źle w klubie, bo Samuel odsunie się od pracy, a wiem, że ją kocha, lecz nie aż tak jak mnie, bo dla mnie zrezygnowałby ze wszystkiego, nawet z prowadzenia klubów, abym była bezpieczna.
– Idę potańczyć – oświadczyłam, przerywając im dyskusje.
– Dobrze, tylko uważaj – powiedział Samuel, a ja przekręciłam oczami, bo niby co mogło mi się stać w zamkniętym klubie? Tyle razy już tańczyłam, że raczej karku sobie nie skręcę.
– Jasne – mruknęłam z dłonią na klamce. Klub był pusty, więc mogłam tańczyć, gdzie chciałam, bo oni byli w gabinecie, ale chciałam mieć pewność, że nie wpadnie managerka, więc poszłam do pokoju Vip.

CZYTASZ
TRYLOGIA KLUBOWE ŻYCIE - ZAKOŃCZONE
Chick-LitCamila, to studentka weterynarii, która od zawsze pragnęła swojego konia. W końcu udało jej się spełnić marzenie, ale płacąc więcej, niż wartość jej nowego kopytnego przyjaciela. Dziewczyna postawiona pod ścianą zatrudnia się w klubie ze striptizem...