1. Wspomnienia

9.9K 459 14
                                        

Obserwowanie to najnudniejsza lecz za razem najbardziej ekscytująca rzecz na świecie. Stoisz i patrzysz. Ale dzięki temu wiesz że jest bezpieczna. Patrzysz na jej oliwkową twarz, na jej magiczne oczy , na włosy które swój kolor zawdzięczają pogodzie. Na jej uśmiech który ukazuje się gdy jest szczęśliwa i na jej płacz gdy jest smutna. Na każdy jej dzień. Zwracasz uwagę na każdy jej gest każde słowo. Znasz ją lepiej niż ona sama zna. Jesteś jej cieniem.

Ja właśnie jestem jej cieniem. Od pięciu lat obserwuję ją. W dzień w ukryciu. W nocy patrzę jak śpi. Czuję jej ciepło słyszę jak dudni szybko jej serduszko. Jest inna. Nie jest zwykłym nudnym człowiekiem. Jest światłem słońca na ziemi. Ma w sobie tyle wiary i nadziei na lepszy świat. Jest niezwykła. Właśnie siedzi na huśtawce i czyta książkę. Promienie słońca padają na jej ciemno złote włosy zmieniając ich kolor na jasno kasztanowe . To zjawisko najbardziej lubię. Tak jakby samo słońce chciało sprawić by była jeszcze piękniejsza.

-A ty jak zawsze patrzysz na tą istotkę. - usłyszałem głos mojej siostry Diany. Jak zwykle musiała się wtrącać w nie swoje sprawy. Zacisnąłem dłoń w pieść i próbowałem jej nie słuchać. Nawet na nią nie patrzyłem cała moja uwaga zwrócona była na Sofi. -Odpuść Harry i wybierzmy się gdzieś. Może na przykład do Las Vegas. Dawno tam nie byliśmy. Urządzimy imprezę , wypijemy, potańczymy jak kiedyś.- dotknęła mojego ramienia na co szybko zareagowałem. Przygwoździłem ją do drzewa. Moja dłoń przycisnęła jej szyję na co moja siostra wystawiła kły i próbowała się mi wyrwać. Co szło jej bardzo kiepsko. Mimo że była moją siostrą była młodsza ode mnie o piętnaście lat nie miała ze mną szans. Byłem od niej silniejszy i szybszy. To ja ją zmieniłem. Co właśnie teraz żałuje.

-Przestań za mną łazić siostra jak ci się to co robie nie podoba.- syknąłem wystawiając kły. Kończąc moje zdanie rzuciłem ją na pobliskie drzewo. Ale że moja siostra szybko się uczy tylko zrobiła fikołka w powietrzu i wylądowała z gracją wampirzycy na ziemi. Popatrzyła z poirytowaniem na mnie swoimi złoto zielonymi oczami. I poprawiła swoje czarne kręcone włosy.

-Minęło pięćset lat a ty nadal się powtarzasz swoimi ruchami wobec mnie.- powiedziała idąc w moją stronę.- To już się robi nudne Loczku.-znów to zrobiła nazwała mnie Loczkiem. Odetchnąłem ze wściekłością która się we mnie gotowała. Spojrzałem na niebo które było słabo widoczne w lasku w którym się znajdowaliśmy.

-Po pierwsze minęło siedemset lat odkąd jesteśmy wampirami naucz się w końcu liczyć lub się przefarbuj na blond wtedy nie będzie takiego wstydu ,każdy zrozumie . - na moje słowa przewróciła oczami i fuknęła poirytowana.- Po drugie jestem silniejszy od ciebie więc nie zaczynaj już. A po trzecie nie nazywaj mnie tak.-pokiwała tylko głową i zniknęła.

-Typowe. - mruknąłem pod nosem. Ona zawsze uciekała. A później za kilka lat lub miesięcy pojawiała się przepraszała mnie i łaziła za mną kolejne lata. Ale mogłem się cieszyć miałem spokój na jakiś czas. Wróciłem znów do obserwowania dziewczyny ale nigdzie na zewnątrz domu jej nie było. Wytężyłem słuch i usłyszałem ją jak przygotowywała sobie sałatkę. Uśmiechnąłem się pod nosem. Miała już siedemnaście lat a nadal lubiła tą swoją owocową sałatkę. Zamknąłem oczy i wróciłem pamięcią do tego momentu kiedy ją poznałem.

Był upalny dzień siedmioletnia dziewczynka chodziła sama po lesie niedaleko domu. Pokłóciła się z mamą. Bardzo chciała mieć zwierzątko choćby kota. Ale jej rodzice się na to nie zgadzali. Więc uciekła z domu. Niecałe dziesięć minut temu. Znudzona ciągłym chodzeniem po lesie rozglądała się za jakimś miejscem żeby mogła usiąść i zjeść sałatkę którą wzięła ze sobą w razie gdyby była głodna. Zauważyła pień zwalonego drzewa i uśmiechnięta pobiegła w jego stronę nie wiedząc że właśnie tam było zapadlisko. Gdy jej stopa była niecały metr od pnia ziemia się osunęła i dziewczynka wpadła do siedmio metrowej dziury. Z jej nóżki ściekała stróżka krwi a jej łokcie były po obcierane przez korzenie. Całej scenie przyglądał się przystojny wampir. Jego ciemno brązowe kręcone włosy falowały przy lekkim wietrze gdy stał nie cały kilometr od dziewczynki obserwując co mała poczyna. Zaskoczyło go to że była sama w lesie z naburmuszoną miną. Wtedy usłyszał trzask i zobaczył że ziemia się osuwa wraz z małą złośnicą. Usłyszał jej krzyk i poczuł słodką krew . Opanował szybko pragnienie co nie było dla niego żadną trudnością i pobiegł w stronę gdzie zniknęła dziewczynka pod ziemią. Pochylił się nad przepaścią i rzekł spokojnie.

-Nic ci nie jest.- odpowiedziała mu cisza i cichy płacz, który szybko ucichł.

-Kto tam jest?- spytała dziewczynka.

-Mam na imię Harry pomogę ci stamtąd wyjść dobrze. - odparł wampir. Zastanowił się chwile skąd w nim takie ludzkie uczucia względem tej małej.

-Dobrze. Bo noga mnie trochę boli. - odparł cicho słodki głosik małej. Wampir zwinnie skoczył w dziurę w ziemi uważając gdzie ląduje. W środku było dużo miejsca a w samym rogu siedział skulona dziewczynka powstrzymująca łzy.

-Dobrze pokaż co ci się stało.- powiedział chłopak i uklękną przed nią. Dziewczynka spojrzała na niego przerażona. A on lekko się uśmiechną i spojrzał na nią swoimi jasno zielonymi oczami. - Możesz mi zaufać promyczku nic ci nie zrobię.- na co ona lekko pokiwała głową i wyprostowała nogi ukazując szramę która ciągła się aż od kolana do stopy. Wylewała się z niej duża ilość krwi. Wampir wiedział że musi to opatrzyć bo rana była głęboka. Ale nie miał nic przy sobie. Nagle do głowy przyszedł mu bardzo dobry pomysł.

-Masz może jakiś kubeczek. Jestem lekarzem i mam przy sobie lekarstwo na rany.- siedmiolatka pokiwała i wskazała rączką na plecak który był obok niej. Chłopak szybko go otworzył a tam był kubek na pice. Wyjął go odwrócił się tyłem do dziewczynki i nadgryzł swój nadgarstek. Jego krew spłynęła do kubeczka. Gdy stwierdził że tyle krwi wystarczy zabrał rękę która szybko się zagoiła. Odwrócił się powrotem do dziewczynki i podał jej kubek. Spojrzała na chłopaka niepewnie ale przystawiła kubek do ust i szybko wypiła zawartość. Lekko się skrzywiła.

-Nie dobre. Ale lepsze niż lekarstwo na brzuszek. - wampir uśmiechną się na jej słowa. Pomógł jej wstać i wziął ją na ręce przez co mała pisnęła. I uśmiechnęła się gdy okręcił ją wokół swojej osi.

-Teraz zamknij oczy. - powiedział, dziewczynka szybko to zrobiła a on wyskoczył z dziury i z gracją wylądował na powierzchni. Zaczynało się ściemniać. Mała otworzyła oczy gdy postawił ją na ziemi. Była od niego o wiele niższa. Spojrzała na swoją nogę i gdy zauważyła że rany nie było zaskoczona uśmiechnęła się i powiedziała.

-Jesteś moim aniołem stróżem tak.

Na co chłopak się lekko uśmiechną.

-Powiedzmy.- Mówiąc to zniżył się do jej poziomu i spojrzał głęboko w jej zielono -niebiesko- brązowe oczy. - Zapomnisz o tym co się stało. Zapomnisz o mnie. Nikomu nic nie powiesz że się skaleczyłaś. Powiesz że wyległaś na nóżkę farbkę. Ale będziesz wiedzieć że czuwa nad tobą anioł. I zawsze tak będzie. A teraz wróć do domku.- mała poklepała oczkami i uśmiechnięta poszła w stronę domku. Wampir spojrzał jeszcze w jej stronę i zniknął.

Uśmiechnąłem się na to wspomnienie. To było dawno, wiele rzeczy się wydarzyło od tam tego momentu. Po tym jak ją uratowałem wyjechałem do San Andreas i wiodłem typowedla wampira życie. Piłem , imprezowałem a towarzyszyła mi siostra którątam spotkałem. To były czasy. Ale niestety moje ludzkie odruchy po pięciu latach kazały mi wrócić do Sierra City i zobaczyć jak się miewa mały promyczek. Zobaczyć czy nic jej nie grozi. I oto tak zasiedziałem się tu kolejne pięć lat patrząc jak dorasta i staje się kobietą. Postanowiłem wrócić do mojego domu który znajdował się na obrzeżach miasta i odpocząć. Upewniając się że dziewczynie nic nie grozi ruszyłem w drogę.

Vampire love.. \H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz