Miałam ochotę strzelić sobie sama w czoło, gdy podniosłam kołdrę i zdałam sobie sprawę z tego, że leżę obok nagiego, śpiącego jeszcze Aidena. Schemat się powtórzył, ale tym razem było inaczej. Wyznał mi, że chciałby spróbować, prosił o szansę. Czułam się, jak ostatnia suka, gdy w popłochu zbierałam z ziemi swoją bieliznę i porozrzucane ubrania, by w tępie rakiety kosmicznej założyć je na siebie. Odetchnęłam z ulgą, ponieważ mimo mojej szamotaniny chłopak nie obudził się. Zamknęłam drzwi jego pokoju i skierowałam się do wyjścia znanego mi domu.
- Naomi! Dawno się nie widziałyśmy! - usłyszałam donośny głos.
Podskoczyłam i prawie spadłam ze schodów. Przerażona spojrzałam na matkę Aidena, która z szerokim uśmiechem przecierała porcelanową zastawę.
- Dzień dobry pani Anderson - wyjąkałam zażenowana.
- Cześć kochana! Zostaniesz na śniadaniu? - spojrzałam na nią przerażona, a ona wypuściła z siebie zduszony śmiech.
- To bardzo miłe, ale muszę iść do domu. Mama nie będzie zachwycona, że wracam o 7 rano - wyznałam zgodnie z prawdą.
- Penelope zapomina, że sama miała kiedyś dwadzieścia lat - westchnęła kobieta i odłożyła talerzyk na stół.
- Tak to prawda. Przepraszam, za nocne najście. Mieliśmy kilka spraw do obgadania i nie wiem, kiedy zasnęłam - skłamałam mając nadzieję, że nie byliśmy głośno.
- Słyszeliśmy waszą... dyskusję, ale nie bój się zamknęliśmy drzwi.
- O Boże... - zakryłam usta ręką i przerwałam ubieranie kozaków patrząc na byłą teściową ze wstydem.
- Tak, to też wczoraj słyszałam - oczy prawie wyszły mi z orbit, w pośpiechu wróciłam do zakładania drugiego buta, by jak najszybciej zakończyć tą rozmowę.
Mama Aidena była specyficzna. Podchodziła do życia z dystansem i dużą dawką luzu. Była zwolenniczką bezstresowego wychowania i na pierwszym miejscu stawiała zawsze szczęście swoich dzieci. Bardzo ją lubiłam, ale niejednokrotnie wprawiała mnie w zakłopotanie.
- Nie przejmuj się dziecko. Też kiedyś byliśmy młodzi, a poza tym mam do ciebie słabość - spojrzała na mnie ciepło, a uśmiechnęłam się niepocieszona.
- Do widzenia! Jeszcze raz przepraszam - spojrzałam na nią na odchodne i odetchnęłam z ulgą, gdy w akompaniamencie rozbawienia pani Anderson zamykałam drzwi.
To był najgorszy marsz wstydu w całym moim życiu. Po pierwsze ze względu na spotkanie z niedoszłą teściową, a po drugie ze względu na wieczorne wyznanie mojego byłego chłopaka.
Upewniłam się, że przeszłam kilka domów dalej nim zamówiłam taksówkę i wybrałam numer Arii.- Kurwa - wyjąkałam, gdy usłyszałam zaspany głos przyjaciółki w telefonie.
- Już po?
- Skąd wiesz? - jęknęłam.
- Wczoraj zniknęliście, sprawdziłam na lokalizacji, gdzie jesteś - wyjaśniła. - Powiedziałam reszcie, że źle się czujesz i Aiden cię odwiózł - powiedziała ciszej. - Ja zaraz się stąd zbieram, skoro już mnie obudziłaś. Mogę cię zabrać po drodze.
- Zamówiłam taksówkę. Pogadamy, jak będziesz sama.
- Okej... Wiesz, że tym razem musisz z nim pogadać?
- Wiem. Dam znać, jak dojadę.
Penelope Frost była zdenerwowana, ale nie wściekała się przesadnie, by nie robić sceny przy gościach, więc mogłam odetchnąć z ulgą.
CZYTASZ
Stability that Fell in Love with the Chaos
RomanceJak stabilizacja zakochała się w bałaganie? Historia o miłości nieoczywistej, trudnej, ale bardzo namiętnej. A ty ile jesteś w stanie poświęcić dla osoby, którą kochasz? Jak daleko potrafisz nagiąć swoje zasady moralne? Jak bardzo potrafisz wyjść...