Zamrugałam dwa razy myśląc, że mi się przewidziało, ale Nathan wciąż spoglądał na mnie wymownie. Czułam, że robi mi się gorąco. Nie skomentowałam jednak jego zagrania, czułam, że na swój zagmatwany sposób chciał namieszać mi w głowie. Aria uszczypnęła mnie pod stołem, jakby chciała udowodnić mi swoją rację. Gra trwała w najlepsze, ale nie skupiałam się na niej. Wyciągnęłam rękę w stronę szklanki z jej drinkiem, a ona widocznie rozbawiona oddała mi ją bez wahania. Niewiele myśląc wypiłam pozostałą jej zawartość mając nadzieję, że chociaż to pozwoli mi odsunąć myśli od tej niekomfortowej sytuacji.- Nigdy przenigdy nie kłamałam w trakcie trwania tej gry - prawie wyplułam alkohol, który miałam w ustach.
Wybrałam sobie chyba najgorszy możliwy moment na łapczywe picie, miałam ochotę spalić się ze wstydu lub zamknąć w czterech ścianach i nigdy nie wypuścić się na światło dzienne. Zakrztusiłam się. Mój wzrok powędrował w stronę Nathana, który podpierał głowę na łokciu i z rozbawieniem przyglądał się moim żałosnym poczynaniom. Policzki mnie piekły, nie potrzebowałam lustra, by wiedzieć, że moja twarz mimo makijażu przybrała buraczkowy odcień.
Teraz zapewne myślał, że o nim fantazjowałam i jeszcze się przyznałam.- Naomi wszystko w porządku? - spojrzałam na zdezorientowaną Lunę siedzącą na ukos ode mnie.
- Tak... - odchrząknęłam i poprawiłam się na krześle. - Zachłysnęłam się. Gramy dalej?
Nie chciałam dać mu satysfakcji i wyjść z klubu od razu po tym zdarzeniu. Musiałam zachować resztki swojego i tak już nadszarpniętego honoru.- Chodźmy tańczyć! - Aria chwyciła mnie za nadgarstek, a ja byłam jej niesamowicie wdzięczna.
- Świetny pomysł - zgodziłam się od razu i zeskoczyłam z krzesła. - Dziękuję - powiedziałam na tyle cicho, by tylko ona mogła mnie usłyszeć.
Mrugnęła porozumiewawczo i pociągnęła mnie w stronę parkietu. Reszta dziewczyn zgodziła się z jej pomysłem i ruszyła w nasze ślady. Po kilku piosenkach uznałam, że będzie to idealny moment na wymknięcie się z imprezy. Poinformowałam o tym przyjaciółki i mimo kilku słów sprzeciwu wyszłam z klubu.
Zimne grudniowe powietrze sprawiło, że zadygotałam. Owinęłam się szczelniej kurtką i podążyłam w stronę głównej ulicy.
- Myślałem, że nie chciałaś pić - zaskoczona odwróciłam głowę w stronę głosu.
Nathan odbił się od ściany, przy której stał, zgniotł butem papierosa i ruszył w moim kierunku.
- Zmieniłam zdanie - odparłam chłodno. - Dlaczego mnie śledzisz?
- Tak? Zestresowałem cię? - Nathan zignorował moje pytanie i podszedł jeszcze bliżej, odruchowo zrobiłam krok w tył.
- Czym miałeś mnie niby zestresować? - spojrzałam wyzywająco w jego oczy.
- Szczerością - odpowiedział pewnie, a jego wzrok dalej skanował całą moją twarz.
- Mogłeś mówić o jakiejkolwiek, innej dziewczynie - starałam się brzmieć neutralnie, ale mój głos lekko drżał.
- Faktycznie - schylił się, by nasze twarze znalazły się na tym samym poziomie. - Gwoli ścisłości, mówiłem o tobie - drugą część wypowiedzi powiedział wprost do mojego ucha.
Odwróciłam głowę czując się onieśmielona. Chłopak nie zmienił pozycji, wciąż stał blisko, jednak nie dotykał mnie. Jego ręce były wciśnięte w kieszenie. Po prostu na mnie patrzył. Robił to tak intensywnie, że czułam się naga i bezbronna. Pewnie powinnam odejść i nie odwracać się za siebie, ale nie mogłam się ruszyć. Stałam w miejscu, chyba podświadomie czekając na rozwój wydarzeń.
CZYTASZ
Stability that Fell in Love with the Chaos
RomantizmJak stabilizacja zakochała się w bałaganie? Historia o miłości nieoczywistej, trudnej, ale bardzo namiętnej. A ty ile jesteś w stanie poświęcić dla osoby, którą kochasz? Jak daleko potrafisz nagiąć swoje zasady moralne? Jak bardzo potrafisz wyjść...