Rozdział 10 - „Perfekcyjna studentka medycyny"

80 10 19
                                    

Następnego dnia wstałam z ogromnym kacem moralnym. Nie wiedziałam, co uderzyło mi do głowy, że podjęłam tak lekkomyślną decyzję. Wczorajszy dzień nawiedzał mnie niczym koszmar. Najgorsze było to, że nie mogłam zrzucić tego na alkohol, byłam trzeźwa i chciałam tego w tamtym momencie.
Dobrze że nie zaprosiłam go na noc - choć skłamałabym mówiąc, że nie przemknęło mi to przez myśl.
Wolny weekend brzmiał zbawiennie. Mogłam zaszyć się w mieszkaniu i siedząc w piżamie oglądać seriale. I tak też zrobiłam. Zastanawiało mnie, czy dostanę jakąś wiadomość od Nathana. Właściwie nie wiedziałam nawet dlaczego w głębi duszy miałam na nią cichą nadzieję, skoro nie miałam nawet zamiaru mu odpisać. Może chciałam poczuć się lepiej?
W każdym razie przeliczyłam się.

Obudziłam się przez głośne walenie do drzwi. W pokoju panował półmrok, a ja nie spodziewałam się gości. Zapewne moja drzemka nieco się przeciągnęła, skoro zaczęło się ściemniać.
Zmarszczyłam brwi i ruszyłam w ich kierunku. Bez głębszej analizy swoich poczynań otworzyłam drzwi.
Przede mną stanęło dwóch wielkich, jak szafa mężczyzn. Bez ceregieli wdarli do środka, a ja nie zdążyłam nawet zaprotestować.

- Twój chłoptaś jest nam winny przysługę - powiedział jeden z nich, nim sama otworzyłam usta - a skoro nie jesteśmy w stanie wyegzekwować jej od niego, to musieliśmy się pokusić o radykalniejsze środki.
Tłuste palce mężczyzny ujęły mój podbródek i ścisnęły go stanowczo.

- Będziesz grzeczna i do niego zadzwonisz - rzucił drugi.

- To nawet nie jest mój chłopak - wychrypiałam przerażona.

- Cóż w takim razie módl się, by odebrał, bo inaczej nie poznasz się jutro w lustrze - obrzydliwy uśmiech mężczyzny sprawił, że zalał mnie zimny pot, a bicie serca przyjęło szaleńczy rytm.

Ścisnął mnie mocniej zjeżdżając palcami na gardło i odepchnął od siebie tak, że zatoczyłam się do tyłu. Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Rzuciłam się w stronę kanapy i zaczęłam szukać telefonu wśród poduszek. Przeklnęłam w myślach, gdy nie udało mi się go znaleźć w przeciągu pierwszych kilku sekund. Nie odważyłam się zerknąć w stronę dwóch przerażających typów, którzy zapewne byli zniecierpliwieni.
Drżącą ręką chwyciłam za telefon, gdy ustawiłam go na wprost twarzy odblokował się, a ja pospiesznie zaczęłam przeszukiwać kontakty.

O ironio.
Kilka godzin temu rozmyślałam nad telefonem od Nathana, a teraz sama liczyłam, że odbierze ten pieprzony telefon po pierwszym sygnale.

- Włącz tryb głośnomówiący - upomniał mnie mężczyzna, który kilka sekund wcześniej podduszal mnie bezpretensjonalnie.

Nie miałam zamiaru nawet protestować. Posłusznie wybrałam z listy moich kontaktów numer chłopaka i czekałam aż się odezwie, jak na zbawienie.

Pierwszy sygnał. Drugi sygnał. Trzeci sygnał.

Kropelki potu zaczęły zbierać się na moim czole, gdy z przerażeniem zerknęłam na barczystych mężczyzn zdecydowanie nie zadowolonych z obrotu spraw.

Czwarty sygnał.

Użytkownik, do którego dzwonisz jest w tej chwili nieosiągalny. Spróbuj ponownie później.

Niższy z mężczyzn, który do tej pory odezwał się tylko raz szepnął coś do drugiego, na co ten z niezadowoleniem pokiwał głową.

- Dajemy tylko jedną szansę. Nie słynę z cierpliwości - jego ciężkie kroki były coraz bliżej mnie, a ja odruchowo odsunęłam się do tyłu, aż moje stopy nie dotknęły brzegu kanapy.

Rozległ się dzwonek telefonu. Poczułam wibracje w mojej dłoni i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że wciąż mocno ściskałam go w palcach, aż pobladły mi kłykcie. Nigdy chyba nie ucieszyłam się aż tak z czyjegoś imienia na wyświetlaczu.

Stability that Fell in Love with the ChaosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz