Rozdział 5 - "Niewinny chłopak wylądował przez niego w śpiączce"

101 13 14
                                    

Gdy wróciłyśmy do domu byłam padnięta. Stopy bolały mnie od chodzenia w wysokich szpilkach przez cały wieczór. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam do łóżka uprzednio nastawiając budzik, by rano szybko opuścić Linden.

Matka nawet nie zauważyła mojego zniknięcia, tak była zaaferowana całym wydarzeniem. Gdy wpadłam na nią pod wejściem do budynku powiedziałam jej jedynie, że chciałam się przewietrzyć, na co skinęła głową i zaciągnęła mnie do rozmów z gośćmi. 

W Nowym Jorku byłam przed dziewiątą, nie rozpakowałam się nawet, lecz zasiadłam przed książkami. Do trzeciej w nocy uczyłam się na zajęcia w przyszłym tygodniu.


.


W czwartek pod uczelnią zastał mnie szokujący widok. Na ławce przed salą laboratoryjną siedział Adam ubrany w elegancki płaszcz z wielkim bukietem kwiatów w ręku. Przewróciłam oczami na ten widok i przyspieszyłam kroku.

- Naomi! - przystanęłam i wzięłam głęboki oddech.

- Adam, mówiłam wielokrotnie, że nie jestem zainteresowana - westchnęłam zirytowana.

- Chciałem przeprosić za sytuacje w klubie i najście w mieszkaniu. To dla Ciebie - z zza pleców wyjął bukiet. - To frezje, wyraz skruchy w niezobowiązującej relacji - przewróciłam oczami na jego słowa. - Mam nadzieję, że puścimy to w niepamięć i możemy mieć ze sobą normalne stosunki.

Westchnęłam patrząc na twarz chłopaka.

- Nie trzymam urazy. Po prostu nie lubię, gdy ktoś jest taki nieustępliwy i nie szanuje mojego zdania - wyznałam szczerze.

- Obiecuję, że to się nie powtórzy. Chodź zabiorę cię na przyjacielską kawę, wyglądasz jakbyś potrzebowała trochę kofeiny - iskierki rozbawienia pojawiły się w jego oczach.

- Tylko kawa? Zero podtekstu? - zapytałam na co chłopak energicznie przytaknął. - W porządku, prowadź - wzruszyłam ramionami w geście kapitulacji.

Usiedliśmy w pobliskiej kawiarni, a ja poprosiłam o mocną czarną kawę, aby nieco się pobudzić. Pierwszy łyk sprawił, że lekko się skrzywiłam. Chłopak ciągle zadawał mi jakieś pytania, dużo opowiadał też o sobie. Dowiedziałam się między innymi, że tak jak ja, ma dwadzieścia dwa lata i studiuje marketing, a po uzyskaniu dyplomu ma zamiar przejąć firmę ojca.

- Od kiedy spotykasz się z Nathanem? - wypalił nagle, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. - Przepraszam za bezpośredniość, ale wasze wizerunki gryzą się trochę ze sobą. Ty jesteś taka ustabilizowana, studiujesz poważny kierunek, a on... - Adam skrzywił się lekko - on jest chodzącym chaosem. 

- Nie spotykamy się ze sobą - powiedziałam pewnie. - Poza tym, od kiedy to, z kim się spotykam, czy co robię w wolnym czasie należy do twoich zmartwień? - uniosłam brew i spojrzałam się na niego defensywnie.

- Nie mam złych zamiarów. Po prostu wierz mi na słowo, że to nie jest dobry chłopak. Ma wiele problemów z agresją i prawem, nie daj się wciągnąć w jego gierki - spojrzałam na niego uważnie.

W głowie zapaliła mi się czerwona lampka, która podpowiadała mi, żebym nie dopytywała, ale z rozsądkiem wygrała moja ciekawość i wścibskość.

- Naprawdę mnie to nie obchodzi. To jedynie mój znajomy - popatrzyłam Adamowi w oczy. - Co Nathan takiego zrobił, że wszyscy macie go za czarną owcę? - zapytałam w końcu.

- Wiele złych rzeczy. Kilka miesięcy temu wyrzucili go w końcu z uniwersytetu, pobił się z jakimś facetem do tego stopnia, że ten wylądował w szpitalu w śpiączce. Nawet koneksje nie były w stanie zdziałać, bo rodzina pobitego chłopaka nie przyjęła pieniędzy i wniosła oskarżenie - moją czujność wzbudziła ilość szczegółów, które Adam podawał. 

Stability that Fell in Love with the ChaosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz