Jesteśmy tym, co wielokrotnie powtarzamy. Doskonałość zatem nie jest jednorazowym aktem, a nawykiem.
Will Durant
Chłodny wiatr musnął moją skórę, a ja zadrżałam. Szybkim krokiem kierowałam się w stronę mieszkania, aby jak najszybciej do niego wrócić. Chciałam przebrać się z odzieży, która po całym dniu spędzonym w szpitalu dawno przesiąknęła zapachem płynu do dezynfekcji i starości, a ilość zarazków znajdujących się na nich przewyższała nawet uchwyty w metrze. Wzięłam głęboki wdech, a wolną ręka przetarłam zmęczone i podkrążone oczy, które niemiłosiernie mnie piekły, jakby chciały odegrać się na mnie za kolejną nieprzespaną noc spędzoną nad książkami.
Gdy tylko weszłam do pustego mieszkania zrzuciłam z siebie ubrania i skierowałam się w stronę łazienki. Szybki i zimny prysznic nieco mnie pobudził, więc zrezygnowałam z drzemki. Przebrałam się w luźny dres i skierowałam w stronę kanapy, aby kontynuować serial, którego od kilku miesięcy nie potrafię skończyć
- No nareszcie! - podskoczyłam jak oparzona i zwróciłam uwagę na moją przyjaciółkę, która rozłożyła się na mojej kanapie.
- Chryste, przestraszyłaś mnie - pisnęłam, co spotkało się z chichotem ze strony Arii.
- Naomi, czemu nie zaczęłaś się jeszcze szykować? - gdy zobaczyła moją konsternację westchnęła ostentacyjnie - Mogłam przewidzieć, że o tym zapomnisz. Dziś są urodziny Matta, pamiętasz? - wytrzeszczyłam oczy i zerknęłam na telefon.
Faktycznie był 11 listopada, a ja na śmierć zapomniałam o urodzinach mojego przyjaciela z czasów licealnych. Impreza miała zacząć się o dwudziestej drugiej, ale my zgodziłyśmy się spotkać z kilkoma znajomymi z rodzinnego miasta godzinę szybciej. Momentalnie zbladłam, byłam tak zaabsorbowana uczelnią i nauką, że całkowicie wyleciało mi to z głowy. Studiowałam medycynę i przywykłam już do tego, że wszystko poza nauką było tłem mojego życia, gdyż cała moja uwaga skupiała się na skończeniu tego cholernego kierunku.
- Dobrze, że mam ciebie - westchnęłam - Wyrobimy się.
- Jadłaś coś? - zmieniła temat - Mizernie wyglądasz.
- Śniadanie - odparłam - Przywieziono ponad trzydzieści dzieciaków, autobus szkolny miał stłuczkę. Od rana biegałam z badaniami i opatrywałam otarcia. Nie miałam nawet czasu podejść do bufetu.
- W porządku, zrobię coś na szybko - otworzyła lodówkę świecącą pustkami i pokręciła z niedowierzaniem głową - Albo coś zamówię. Winogrona, pasztet i redbull nie brzmią zachęcająco, a ty się maluj i zakryj te sińce. Musisz mi pomóc wybrać sukienkę - dopiero teraz zauważyłam, że moja przyjaciółka była już prawie gotowa, jedyne czego brakowało do zwieńczenia „klubowego" wyglądu to strój.
Uśmiechnęłam się w podzięce i zniknęłam w sypialni. Makijaż poszedł sprawnie, pod grubą warstwą korektora ukryły się resztki mojego zmęczenia. Gruba kreska i sztuczne rzęsy też odciągnęły od niego uwagę. Napój energetyczny brzmiał w tym momencie jak zbawienie przed zaśnięciem na loży w klubie, więc skierowałam się w stronę kuchni. Wtem rozległ się dzwonek do drzwi, Aria z gracją wstała z kanapy, by je otworzyć. Chwilę później siedziałyśmy na kanapie w ciszy zajadając się wielkimi porcjami makaronu z krewetkami.
- Naomi... - odchrząkneła - musisz bardziej zacząć o siebie dbać. Wiem, jak ważne są dla ciebie studia, ale nie możesz się wykończyć - Wszystkich możesz oszukiwać, że jest okej, ale nie mnie. Wyglądasz okropnie blado, zapominasz o jedzeniu i się nie wysypiasz. Czasem warto sobie odpuścić i pospać dłużej. Nie pociągniesz tak na dłuższą metę i umrzesz z wykończenia zanim uzyskasz tytuł lekarza - widziałam w niej troskę.
CZYTASZ
Stability that Fell in Love with the Chaos
RomansaJak stabilizacja zakochała się w bałaganie? Historia o miłości nieoczywistej, trudnej, ale bardzo namiętnej. A ty ile jesteś w stanie poświęcić dla osoby, którą kochasz? Jak daleko potrafisz nagiąć swoje zasady moralne? Jak bardzo potrafisz wyjść...