3. Skóra.

197 15 5
                                    

Jego skóra stykała się prawie z moją.

Wycierałam krew spod jego nosa, starając się to robić najdelikatniej, jak potrafiłam. W tej odsłonie wydawał się bardziej bezbronny. Bardziej swobodny i ludzki, choć nie do końca potrafiłam określić dlaczego.

Chłopak kurczowo trzymał się swojego brzucha, przez co się odsunęłam, spoglądając mu w oczy.

- Boli Cię? - Zapytałam.

- Trochę. - Odwrócił wzrok. - Po prostu skończmy to. Chcę wracać do siebie.

- Xavier, może to być coś poważnego.

- Stul pysk, Coleman. - Zagroził, zaciskając ręce w pięści. - Non stop wpitalasz się w sprawy, które ciebie, kurwa, nie dotyczą. Sądzisz, że przez to będziesz lubiana? Szanowana? Że dzięki temu zdobędziesz sympatię i atencję innych? - Prychnął. - Jaka ty jesteś naiwna.

Rozchyliłam wargi, robiąc krok do tyłu.

- Spokojnie. - Szepnęłam. - Zupełnie przypadkiem znalazłam się w tej sytuacji i...

- Uważaj, bo Ci, kurwa, uwierzę.

Westchnęłam, patrząc mu w oczy.

- Podwiń bluzę.

- Co? - Zmarszczył brwi. - Po co?

- Chcę Ci tylko pomóc, Xavier...

- Nie chcę twojej pomocy. - Posłał mi spojrzenie pełne odrazy. - Nie chcę pomocy od nikogo.

- Przecież ja nie chcę Cię skrzywdzić.

- Przestań, Melody.

Zdziwiłam się, kiedy nazwał mnie pełnym imieniem. Postanowiłam coś sprawdzić.

- Podwiń bluzę.

- Czy ty źle słyszysz?

Zmarszczyłam brwi, chcąc podwinąć jego bluzę. Chłopak, gdy chciał mnie odepchnąć, ukazał mi znaczną większą część swojego nadgarstka. Zaniemówiłam.

Jego... Jego nadgarstki miały podłożone, lekko wystające kreski. Miał blizny. Rozległe, głębokie i jasne blizny.

Nigdy w życiu nie zrobiłam sobie sama krzywdy, ale wyglądało to na bolesne doświadczenie. Jak i same wspomnienia z tym związane.

- Puść mnie. - Wysyczał, chowając szybko nadgarstek pod bluzą.

- Xavier, ja nie wiedziałam...

Prychnął, robiąc krok w tył.

- A niby skąd miałaś wiedzieć? - Powiedział sarkastycznie. - Wiesz co, świat nie jest tak kolorowy, jak Ci się wydaje, Coleman. Im szybciej przyswoisz to do wiadomości, tym mniej później będzie bolało.

Po tych słowach wyszedł tylnym wyjściem, zostawiając mnie samą ze swoimi myślami. To by wyjaśniało jego ciągłe chodzenie w bluzach i wysokich ochraniaczach na jego przedramionach.

Ukrywał to. Wstydził się tego.

Wstydził się tego, co sobie robił.

Jednak gdy patrzyłam na jego blizny, poczułam zrozumienie. Coś w środku zaczęło się we mnie uspokajać, kiedy to zobaczyłam.

Jakbym zobaczyła coś, co sama w sobie noszę. Ból, który nasila się z każdym dniem.

Nawet go nie znałam, nie wiedziałam w ogóle kim są jego rodzice, bądź czy ma rodzeństwo. Nie wiedziałam o nim kompletnie nic, a ot tak miałby mi pokazywać swoje blizny, bo go o to poprosiłam?

Bloody Angel Soul Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz