11. Kryształowa Kula.

155 12 7
                                    

Melody

Od Elvisa dowiedziałam się, że Xavier jest w szpitalu. Że podobno jest z nim bardzo źle.

Bo chciał popełnić samobójstwo.

Wciąż miałam o to wyrzuty sumienia. Myślałam, że to była moja wina, że chciał to sobie zrobić.

Tata podwiózł mnie pod szpital, wciąż patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem. Nic nie jadłam ani nie piłam od samego rana. Również mój wygląd się pogorszył. Oczy miałam opuchnięte od płaczu.

- Będę czekać. - Szepnął mężczyzna, pochylając się w moją stronę. - Skarbie, wszystko będzie dobrze.

- Musi być. - Powiedziałam od razu.

Westchnął, całując mnie w czoło. Wyszłam szybko z pojazdu i udałam się do środka.

Elvis napisał, że jest na jednym z wyższych pięter. Tatiana również miała przyjechać. Była ze mną, kiedy płakałam. Kiedy dowiedziałam się, że Xavier jest w szpitalu.

Wydawało mi się, że korytarze ciągnęły się w nieskończoność. Serce biło mi jak szalone, wyobrażając sobie jego twarz. Zmęczoną. Wykończoną. Zawiedzioną.

Podbiegłam do bruneta, który siedział w poczekalni. Na mój widok wstał i pozwolił, abym się do niego przytuliła.

- Spokojnie, Mel. - Uspokajał mnie. - Cała drżysz.

- Widziałeś się z nim? - Uniosłam głowę z jego piersi. Pokręcił głową.

- Jeszcze nie. - Szepnął, spoglądając na szybę. - Ale za niedługo powinni nam pozwolić wejść.

Również powędrowałam wzrokiem na szybę, a ten widok sprawił, że moje kolana stały się jak z waty.

Xavier leżał. Jego ręka była zabandażowana od nadgarstka, aż po łokieć. Druga zaś była podpięta pod kroplówkę.

Zacisnęłam usta, próbując się nie rozpłakać.

Chwilę później z pokoju wyszła kobieta, która okazała się być psychologiem. Gdy nas zobaczyła, uśmiechnęła się ciepło.

- Jesteście przyjaciółmi Xaviera? - Zapytała.

- Tak. - Powiedział chłopak obok. - Możemy z nim pogadać?

- Idźcie pojedynczo. - Poprosiła. - Nadal jest odrobinę zmęczony i najlepiej by było, aby się nie denerwował.

Pani psycholog odeszła, a ja poczułam trzepnięcie w ramię. Obróciłam się w stronę Elvisa.

- Idź pierwsza. - Zasugerował. - Ja poczekam na Tatianę.

- No dobrze. - Szepnęłam.

Złapałam klamkę i delikatnie za nią pociągnęłam, otwierając drzwi. Odrobinę zaskrzypiały, przez co dreszcz przeszedł mi po plecach. Wolnym krokiem weszłam do środka, zamykając pomieszczenie. Pod powiekami już gromadziły mi się łzy.

Blondyn obrócił w moją stronę głowę i rozchylił wargi.

- Melody... - Powiedział zmęczonym głosem. Rzuciłam się na niego obejmując go.

- Boże, nic ci nie jest. - Wychlipiałam, chowając głowę w jego piersi. - Całe szczęście...

Płakałam cicho, kiedy położył dłoń na moich plecach, delikatnie je gładząc. Szedł z ręką dalej, wplatając palce w moje włosy. Przysunął mnie do siebie, wsuwając nos w moje włosy, obejmując mnie najmocniej, jak potrafił.

Bloody Angel Soul Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz