Rozdział dodatkowy

99 13 3
                                    

XAVIER

28 maj

- Xavier, ja wiem... Wiem, że cierpisz, ale nie możesz jej tego zrobić, rozumiesz?

- Marcus, ja mam po prostu dość. - Westchnąłem, chowając twarz w dłoniach. - Tak, wiem... Wiem, że ją skrzywdzę, ale...

Nie mogłem dokończyć.

- Słuchaj, nie będę cię do niczego zmuszał. - Spojrzał na mnie. - Ale... Po prostu wiedz, że będzie mi ciebie brakować.

Uśmiechnąłem się smutno.

- Mi ciebie też, bracie. - Objąłem go.

Marcus był jedyną osobą, która była taka sama jak ja. Również wiele przeszedł i rozumiał mnie w wielu kwestiach. Nawet, kiedy powiedziałem mu, że chcę popełnić samobójstwo, to zareagował spokojnie. Chociaż obawiałem się jego reakcji.

- Zamierzasz się z nią spotkać? - Zapytał, schodząc na temat Melody.

Wstrzymałem oddech.

- Jeszcze nie wiem. - Mruknąłem. - Chciałbym się z nią pożegnać, ale się boję.

- Dlaczego?

- Że już nie będę mógł jej zostawić.

Marcus podrapał się po karku.

- Rób jak uważasz. Chociaż wolałbym, abyś zostawił coś dla niej.

- Mam list.

Uniósł brew.

- Zaniosę go jej jutro w nocy.

Przytaknął.

Wstałem z łóżka, kierując się do drzwi, które prowadziły na długi korytarz. Na samym jego końcu był gabinet Heelsa, do którego planowałem się udać.

Wolnym, ale śmiałym krokiem zbliżałem się do drzwi, kiedy usłyszałem, jak Gregory krzyczy na kogoś.

- Znów mam ci obciąć włosy? - Groził. - Może w ogóle ogolę na łyso?! Nauczysz się wtedy posłuszeństwa, smarkulo!

Krzyk dziewczynki rozbrzmiał w moich uszach, przez co przeszył mnie dreszcz. Gdy drzwi się otworzyły, miałem ochotę go rozszarpać.

Włosy tej dziewczynki były nierówno ścięte. Pamiętałem, że zawsze miała piękne, jasne i bujne loki. A teraz wyglądała, jakby ta cała jej dziecięca radość gdzieś wyparowała. Bo Gregory tego chciał właśnie dokonać. Chciał zniszczyć w nas uczucia po to, abyśmy stali się jak roboty. Wzorował nas na sobie, bo uważał, że jest wzorem do naśladowania.

- Xavier... - Szepnęła piskliwe.

- Emily... - Przykucnąłem, rozkładając ramiona. - Chodź tutaj.

Blondynka zaczęła szlochać i podeszła do mnie, wtulając twarz w moją szyję. Głaskałem ją po jej ściętych włosach, mając nadzieję, że uda mi się ją uspokoić.

- Dlaczego on mi to robi? - Wychlipiała, pociągając nosem. - Przecież ja nic złego nie zrobiłam, prawda?

- Nie, Emily. - Odsunąłem się, by na nią spojrzeć. Przyłożyłem dłoń do jej policzka, ocierając kciukiem perłowe łzy. - Ludzie, tacy jak Pan Heels to osoby, które starają się nas zniszczyć. Ale ty musisz pokazać, że nawet bez bujnych loków możesz być szczęśliwa.

Bloody Angel Soul Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz