- Cholera, na pewno to mnie weźmie do tablicy! - Jęknęła Tina, idąc obok mnie.
- Dasz radę. - Pocieszałam ją. - Najwyżej patrz na mnie, a ja postaram Ci się przekazywać w jakiś sposób odpowiedzi.
- Dopóki Brown tego nie nakryje, to fajny plan. - Szturchnęła mnie w ramię.
Uśmiechnęłam się delikatnie, kiedy przed moją twarzą pojawiła się szafka, w którą weszłam. Złapałam się za nos i jęknęłam z bólu.
- Co jest, do cholery?! - Krzyknęłam.
Ponownie napotkałam ten kpiący wzrok niebieskich oczu.
- Patrz, jak chodzisz, Ody.
- Melody! - Podkreśliłam trzy pierwsze litery. - Tak trudno to zapamiętać?
Wzruszył ramionami.
- Tak na przyszłość, zamykaj szafkę, jeżeli z niej nie korzystasz!
- To ty patrz na oczy. - Prychnął. - Chyba, że nawet tak proste czynności sprawiają ci kłopot.
Aż kipiałam w środku ze złości.
- Palant. - Warknęłam, ponownie powodując na jego ustach drwiący uśmieszek.
- Przezwiska w moją stronę jakoś lepiej brzmią w twoich ustach. - Przyznał, marszcząc lekko brwi. - Ciekaw jestem, co jeszcze zdołam z nich usłyszeć.
- Jesteś obrzydliwy. - Wysyczałam przez zęby.
- Odbiorę to, jako komplement, Ody.
Przewróciłam znudzona oczami, omijając go. Tatiana szła ze mną ramię w ramię, dopóki nie poczułam jej ręki na swojej dłoni.
- Hej, Mel, daj spokój. - Powiedziała. - Nie zawracaj sobie nim głowy.
- Nawet nie zamierzam. - Prychnęłam. - Ludzie tego pokroju, jak Xavier nie są warci mojego czasu.
Udałyśmy się na lekcje matematyki z profesorem Brownem. Wiele razy zgłaszałam się do tablicy i rozwiązywałam zadania, praktycznie bezbłędnie. Byłam z siebie zadowolona, bo dostałam A- za odpowiedź ustną.
Rozbrzmiał dzwonek, więc zaczęłam się pakować. Tina i ja umówiłyśmy się, że spotkamy się przy stołówce, bo nie chciała, aby Brown ją przetrzymał po lekcji, wypominając jej popełnione błędy.
- Melody, - Zawołał mnie, ściągając okulary. - zostań na chwilę.
Sapnęłam zaskoczona i szukałam wzrokiem przyjaciółki, lecz nigdzie jej nie zauważyłam. Westchnęłam, podchodząc do jego biurka.
Gdy wszyscy wszyli, mężczyzna spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Naprawdę świetnie sobie radzisz, Panno Coleman. - Wstał, podwijając rękawy swojej czarnej koszuli. - W szczególności, że jesteś jedyną osobą, która zdała egzamin tak wysoko.
Speszona podrapałam się po karku.
- Dziękuję, Panie Brown. - Powiedziałam cicho. - Staram się, jak mogę.
- Bardzo dobrze. - Włożył ręce do kieszeni garniturowych spodni. - Właśnie takich uczniów aż miło uczyć.
Milczałam, nie komentując jego słów. Odchrząknął, podchodząc nieco bliżej.
- Zastanawiałem się nad tym, czy nie chciałabyś uczyć się matematyki na wyższym poziomie. - Zaproponował. - Byłabyś chętna?
Moje oczy się rozszerzyły. Fakt, naprawdę byłam dobra z tego przedmiotu, ale możliwość pójścia z tym dalej było też dobrą opcją.
CZYTASZ
Bloody Angel Soul
Romance„Zniknąłeś, a razem z tobą zniknął cały mój świat." BLOOD DYLOGY #2 Melody Coleman wraz z rodzicami przeprowadziła się do Olympii, czyli stolicy stanu Waszyngton. Nastolatka bardzo różniła się od swoich rodziców. Jej matka, Madelyn wraz z jej ojcem...