2. To Dobra Rada.

195 11 5
                                    

- Cholera, na pewno to mnie weźmie do tablicy! - Jęknęła Tina, idąc obok mnie.

- Dasz radę. - Pocieszałam ją. - Najwyżej patrz na mnie, a ja postaram Ci się przekazywać w jakiś sposób odpowiedzi.

- Dopóki Brown tego nie nakryje, to fajny plan. - Szturchnęła mnie w ramię.

Uśmiechnęłam się delikatnie, kiedy przed moją twarzą pojawiła się szafka, w którą weszłam. Złapałam się za nos i jęknęłam z bólu.

- Co jest, do cholery?! - Krzyknęłam.

Ponownie napotkałam ten kpiący wzrok niebieskich oczu.

- Patrz, jak chodzisz, Ody.

- Melody! - Podkreśliłam trzy pierwsze litery. - Tak trudno to zapamiętać?

Wzruszył ramionami.

- Tak na przyszłość, zamykaj szafkę, jeżeli z niej nie korzystasz!

- To ty patrz na oczy. - Prychnął. - Chyba, że nawet tak proste czynności sprawiają ci kłopot.

Aż kipiałam w środku ze złości.

- Palant. - Warknęłam, ponownie powodując na jego ustach drwiący uśmieszek.

- Przezwiska w moją stronę jakoś lepiej brzmią w twoich ustach. - Przyznał, marszcząc lekko brwi. - Ciekaw jestem, co jeszcze zdołam z nich usłyszeć.

- Jesteś obrzydliwy. - Wysyczałam przez zęby.

- Odbiorę to, jako komplement, Ody.

Przewróciłam znudzona oczami, omijając go. Tatiana szła ze mną ramię w ramię, dopóki nie poczułam jej ręki na swojej dłoni.

- Hej, Mel, daj spokój. - Powiedziała. - Nie zawracaj sobie nim głowy.

- Nawet nie zamierzam. - Prychnęłam. - Ludzie tego pokroju, jak Xavier nie są warci mojego czasu.

Udałyśmy się na lekcje matematyki z profesorem Brownem. Wiele razy zgłaszałam się do tablicy i rozwiązywałam zadania, praktycznie bezbłędnie. Byłam z siebie zadowolona, bo dostałam A- za odpowiedź ustną.

Rozbrzmiał dzwonek, więc zaczęłam się pakować. Tina i ja umówiłyśmy się, że spotkamy się przy stołówce, bo nie chciała, aby Brown ją przetrzymał po lekcji, wypominając jej popełnione błędy.

- Melody, - Zawołał mnie, ściągając okulary. - zostań na chwilę.

Sapnęłam zaskoczona i szukałam wzrokiem przyjaciółki, lecz nigdzie jej nie zauważyłam. Westchnęłam, podchodząc do jego biurka.

Gdy wszyscy wszyli, mężczyzna spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem.

- Naprawdę świetnie sobie radzisz, Panno Coleman. - Wstał, podwijając rękawy swojej czarnej koszuli. - W szczególności, że jesteś jedyną osobą, która zdała egzamin tak wysoko.

Speszona podrapałam się po karku.

- Dziękuję, Panie Brown. - Powiedziałam cicho. - Staram się, jak mogę.

- Bardzo dobrze. - Włożył ręce do kieszeni garniturowych spodni. - Właśnie takich uczniów aż miło uczyć.

Milczałam, nie komentując jego słów. Odchrząknął, podchodząc nieco bliżej.

- Zastanawiałem się nad tym, czy nie chciałabyś uczyć się matematyki na wyższym poziomie. - Zaproponował. - Byłabyś chętna?

Moje oczy się rozszerzyły. Fakt, naprawdę byłam dobra z tego przedmiotu, ale możliwość pójścia z tym dalej było też dobrą opcją.

Bloody Angel Soul Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz