9. Mury.

156 12 19
                                    

Siedziałam w domu przez kolejne kilka dni. Mama wręcz nakazała mi zostać z nią, dla własnego zdrowia i komfortu. Tata co chwilę sprawdzał mój pokój, pytał, jak się czuję i czy ktoś mnie skrzywdził w jakikolwiek sposób. Byli znacznie bardziej opiekuńczy, niż zazwyczaj.

Jednak czułam się lepiej. Cały czas po głowie chodziła mi wiadomość od Xaviera. Ona dała mi taką siłę. Pomagała mi.

Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam pisać wiadomość.

Melody

Mógłbyś przyjść?

Nie czekałam długo na odpowiedź.

Xavier

Coś się stało?

Melody

Po prostu chcę porozmawiać. Przyjdziesz?

Xavier

Będę o dziewiątej.

Przygryzłam dolną wargę, odkładając komórkę na stolik obok łóżka. Oparłam głowę o oparcie, biorąc głęboki oddech.

Poczułam potrzebę, aby z kimś porozmawiać. Jednak nie z rodzicami. Nie z mamą. Nie z tatą.

Z nim.

***

Za oknem padał intensywny deszcz, niebo pokryły szare, ciemne chmury. Moje powieki same opadały w dół, czując ogromny ciężar, który zaczął je przytłaczać. W końcu jednak usłyszałam pukanie.

Podniosłam się i założyłam na siebie czarną bluzę. Moje włosy były w lekkim nieładzie, miałam na sobie krótkie spodenki od piżamy.

Zeszłam po schodach otwierając zamknięte drzwi. Za nimi stał Xavier, cały przemoczony, z jego włosów kapała woda.

- Jestem. - Powiedział zdyszany. - Wybacz, że to tyle trwało, ale ten pieprzony autobus mi uciekł.

- Nic się nie dzieje. - Powiedziałam szybko, pozwalając mu wejść. - Przepraszam cię. Nie wiedziałam, że aż tak będzie padać...

- Luz. - Otulił się ramionami i westchnął.

Poszliśmy na górę do pokoju, zamknęłam za nami drzwi. Chłopak usiadł na łóżku, przyciskając swoje nogi do piersi, drżąc.

- Przynieść ci koc? - Zapytałam cicho.

- Nie. - Odpowiedział. - Wytrzymam.

Zajęłam miejsce obok chłopaka. Przyglądałam się jego twarzy z boku. Ogarnęło mnie wielkie poczucie winy, że ściągnęłam go tutaj w taką pogodę.

- Więc? - Spojrzał na mnie. - O czym chciałaś porozmawiać?

Schowałam dłonie w rękawach za dużej bluzy, patrząc na swoje uda. Odchrząknęłam.

- Źle się czuję. - Przyznałam. - Po tym, co... No wiesz.

- Ta. - Syknął. - Jebany sukinsyn.

- Po prostu nie może to wyjść z mojej głowy. - Kontynuowałam, moje ciało zaczęło drżeć. - Cały czas czuję na sobie jego dłonie... Słowa i groźby, które do mnie mówił...

Schowałam twarz w dłoniach.

- Hej, - Dotknął moich pleców. - już spokojnie.

Bloody Angel Soul Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz