XANDAR
M31V JOO442326+412708
Życie nigdy nie było piękniejsze. Każdego dnia budziłam się dostosowanej technologicznie krainie, gdzie praktycznie czas nie obowiązywał, więc nie musiałam przejmować się starością, choć nie mogłam powiedzieć tego samego o moim partnerze w pracy – Mobiusie. Jego gęsta czupryna zaczęła ostatnio mocno siwieć i rozrzedzać, ale to akurat mogła być moja sprawka. Byłam naprawdę niezłym ziółkiem, a jego praca polegała właśnie na użeraniu się ze mną praktycznie każdego dnia. Byliśmy nierozłączni. Prawie, jak rodzina.
─ Musimy jeszcze chwilę zaczekać ─ postanowił Mobius, poprawiając swój garnitur, choć szczerze nie widziałam potrzeby, dlaczego musiał w nim się kisić podczas tak ekstremalnie gorącej temperatury, jaka dziś panowała na Xandarze.
─ Co jest nie tak? Zgubiłeś swój ładunek do resetowania osi czasu? ─ wyśmiałam go, a ten mi zawtórował. Czasem bywa, że jestem śmieszna, albo stary ma słabe poczucie humoru, porównywalne do mojego zresztą.
─ Tym razem jest inaczej. Coś dziwnego wisi w powietrzu ─ stwierdził tajemniczo, rozglądając się po dziwnie opustoszałym placu. ─ Zupełnie, jakby na nas czekał.
Zjeżyłam się cała, czując jak po moich plecach przebiegły nieprzyjemne dreszcze.
─ To pułapka ─ wypowiedziałam pewnie, przełykając ślinę. Nie, żebym należała do osób, które dają się łatwo czegoś przestraszyć, ale ten szczególny Wariant, na którego polujemy z Mobiusem już od jakiegoś czasu zaczynał nas już powoli wkurwiać. Przez niego zginęło już parę oddziałów łowców, w tym paru moich dobrych znajomych.
Zacisnęłam mocniej palce wokół elektrycznego pałąku, a żółta końcówka zaświeciła mocniej, wytwarzając drobne wyładowania i przepięcia prądu. Mobius podszedł do mnie bliżej i stanął plecami, również trzymając kurczowo swoją broń.
To miejsce jednak zdawało się do mnie przemawiać. Jakby było dla mnie czymś więcej, zupełnie, jakbym je znała i była tu wcześniej.
Nagle pomiędzy pojedynczymi przechodniami pojawiła się jedna postać ubrana w długą ciemną szatę i nałożonym kapturem, tak że mieliśmy trudność w rozpoznaniu postaci.
─ To musi być on. Ten wariant ─ rzuciłam, chcąc za nim pobiec i wreszcie go dorwać, lecz Mobius chwycił mnie mocno w przegubie ręki i pociągnął w swoją stronę.
─ Nie. To niebezpieczne! Nie pójdziesz tam sama, dopóki nie wezwiemy posiłków, Sophia! ─ warknął stanowczo, lecz jego rządząca się postawa na mnie nie działała. Nawet jeśli faktycznie był wyżej w hierarchii TVA ode mnie.
CZYTASZ
TIME VARIANT ── loki laufeyson [LOKI S1 & GOTG]
Fanfiction❝ I trust you. ❞ ❝ Three words I've never expected from anyone to hear. ❞ 𝐒𝐎𝐏𝐇𝐈𝐀 𝐖𝐈𝐋𝐋𝐈𝐒 była tylko zwykłym odchyleniem w czasie, pomyłką, ale czyż to nie czyniło ją wyjątkową? Na co dzień była cholernie dobrą złodziejką, szukającą sens...