12. time loop.

6 0 0
                                    



'it's time to hurt.'

'not again.'


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




Znalazłam się z powrotem w wagonie pociągu, który zmierzał do miasta, by zawieźć wszystkich do Arki.

Nagle poczułam mocny uścisk w przegubie ręki, a po chwili zostałam gwałtownie pociągnięta w stronę Laufeysona i dodatkowo przez moją nieporadność i najebany łeb wpadłam na jego ciało, wydając stłumiony jęk. Nasze oczy spotkały się w niezręcznie długim spojrzeniu, nim brunet najwyraźniej zdał sobie sprawę, że sprawy zaszły za daleko i się odsunął, a ja miałam dziwne uczucie déjà vu.

Świetnie, wsadzili mnie do tego całkiem przyjemnego wspomnienia. Jeśli dla nich to są tortury to z chęcią zostanę tu dłużej.

─ Więc skąd naprawdę pochodzisz? ─ spytał nagle, chcąc chyba rozluźnić nieco atmosferę. Kątem oka rozglądałam się za kolejnym kieliszkiem tequili, z którą obiecałam się nie rozstawać. Wiedziałam jednak, że ten alkohol nie działa tak samo.

Ściągnęłam brwi w zdezorientowaniu.

─ Mówiłaś, że jesteś wariantem. Musiałaś więc mieć wcześniej jakiś dom i rodzinę. Opowiedz mi o nich ─ poprosił z łagodnym spojrzeniem w oczach.

─ Szczerze, zapewne TVA już tyle razy wyprało mi mózg, że sama nic nie pamiętam, ale z tego, co wyczytałam, pochodziłam z Xandaru, ale równie dobrze mogłam tam zostać porzucona lub porwana, bo moi rodzice są nieznani ─ stwierdziłam chłodno. To właśnie w tym momencie, gdy wpatrywałam się w łagodną twarz bruneta, pozbawionego jakiejkolwiek maski, zrozumiałam, że nie byłam dłużej sama.

─ Wiesz, przypominasz mi kogoś. Kogoś, kogo straciłem ─ odezwał się w końcu, przypatrując mi się.

Dalej nie miałam pojęcia, o kogo mogło mu dokładnie chodzić.

─ Och nie, nie rób się sentymentalny, bo stracę ostatnią odrobinę szacunku, którym naprawdę ciebie darzyłam ─ sarknęłam gorzko.

Loki poruszył się nieznacznie, a jego ręce były ułożone luźno wzdłuż ciała, niedaleko moich. Czy powinnam była zauważyć ten sygnał?

─ Szanujesz mnie? ─ Zamrugał.

─ Och, teraz to cofam. Wcale cię nie szanuję ─ wypaliłam ze słodkim śmiechem, aż zakryłam usta dłonią.

─ Sposób, w jaki drażnisz ludzi, wpędzasz ich w poczucie winy, by myśleli, że naprawdę im na tobie zależy ─ zauważył dość trafnie, a ja przygryzłam dolną wargę i zassałam powietrze.

TIME VARIANT ── loki laufeyson [LOKI S1 & GOTG]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz