16. miss minutes is late.

5 1 0
                                    



Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


'Oh, should've said so,

I would bring that lovely Loki-gator with me

and introduce him to you

if you are such a fanboy.'



Czas wydaje nam się jednokierunkowy, ale brew pozorom jest on znacznie bardziej złożony i pogmatwany. Nie znamy jego początku, ani też jego końca. Dziś jednak udowodniliśmy, że czas da się kontrolować, a my właśnie wtargnęliśmy do domu tej osoby, która za tym stoi. Stąd kosmos wydawał się majestatyczny, kolorowy i pełen magii, a ten ponury, gotycki zamek wszystko psuł.

Z grawitacją coś ewidentnie było nie tak - od skalistej powierzchni, po której wędrowaliśmy odrywały się pojedyncze skały, obracając się wokół własnej osi. Powietrze miało dziwny zapach stęchlizny, a moje kolana ledwo żyły. Ta tułaczka życia po tych wszystkich kontuzjach, jakich dziś doznałam była ostatnim gwoździem do mojej trumny.

W całym tym potężnym zamku najbardziej jednak ciekawiła mnie ta samotna wieża z dziwnym żółtym światłem. To pewnie tam znajdziemy odpowiedzi na nasze wszystkie pytania. To tam rozprawimy się z naszym "Czarnoksiężnikiem", który stoi za tym wszystkim.

Stanęliśmy przed majestatycznymi wrotami, które skrywały zapewne za sobą masę tajemnic wszechświata. Sylvie ewidentnie potrzebowała dla siebie chwilki, bo najwyraźniej przytłoczyło ją to, że po tylu latach jej trudów i wymyślania planu za planem, wreszcie dotarła tu. To był jej cel. Tylko, czy to wszystko było tego warte? O tym się przekonamy.

Blondynka wciągnęła gwałtownie powietrze nosem, po czym wypuściła je spokojnie ustami.

— Zniwelowano mnie, zanim się którekolwiek z was urodziło. Całe życie czekałam na tę chwilę — wyznała, zwracając się ku naszej dwójce, jakby specjalnie przeciągała ten moment, byle nie otworzyć tych cholernych drzwi. Nagle - ku ich zdziwieniu sama podeszłam do przodu i pchnęłam wrota, torując nam drogę.

— No już, nie traćmy więcej czasu, niż to potrzebne — mruknęłam i weszliśmy do środka.

Ciemny wystrój przywitał nas chłodno, ozdobne kolumny podtrzymywały strop, a przy majestatycznych schodach dumnie prezentowały się dwa posągi jakichś tajemniczych wojowników w kapturach. Wnętrze było nieoświetlone, a cała rezydencja wydawała się być opuszczona. Brakowało tu... życia, duszy. Całą trójką mieliśmy się na baczności, trzymając ręce w pogotowiu blisko naszych broni i wolnym krokiem szliśmy przed siebie.

TIME VARIANT ── loki laufeyson [LOKI S1 & GOTG]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz