11. time is everything.

5 0 0
                                    


accept it, it's over

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

accept it, it's over. you've nowhere to run.



LAMENTIS-1, 2077


Powoli zaczęłam akceptować to, że nasz definitywny koniec był coraz bliżej.

W tle wciąż było słychać wszechogarniający chaos, pojedyncze wybuchy od spadających meteorów oraz krzyki ludzi. Siedzieliśmy poza miastem, by przeżyć te ostatnie chwile samotnie, bez niepotrzebnego tłumu i miejskiego przepychu. Podeszliśmy z Lokim do Sylvie, która siedziała samotnie na większej skale w otoczeniu jakiegoś jeziorka. W drgającej tafli wody odbijały się żółte snopy światła, pochodzące z latarni nieopodal rozstawionych w równych odległościach wokół jeziora.

Blondyna wbiła martwe spojrzenie przed siebie i nawet nie zwróciła najmniejszej uwagi na naszą obecność. Chyba już na zawsze będzie nas kojarzyła z największą życiową porażką.

─ Naprawdę mi przykro ─ wypowiedział w końcu Loki, siadając na skale obok, pochylając lekko ciało do przodu. Sylvie siedziała wciąż wyprostowana, lecz jej spojrzenie złagodniało. Ja szybko zajęłam miejsce obok Laufeysona i zaczesałam brudne od popiołu włosy, które zaczęły mi wpadać na twarz, zasłaniając widok. Chciałam pamiętać moje ostatnie chwile.

─ Pamiętam Asgard ─ wyznała nagle beznamiętnie. ─ Niewiele, ale jednak coś pamiętam. Mój dom, rodaków, dawne życie ─ opowiadała dalej, zerkając co chwilę na mnie tajemniczo. Szczerze jej zazdrościłam tej kontroli umysłu, chciałabym pamiętać to wszystko. To, kim byłam i kim mogłam być, zanim mnie nie porwano i tak bezwzględnie oszukano. ─ Wszechświat pragnie się wyzwolić, więc zaczyna od chaosu. Jak w moim przypadku, gdy narodziłam się jako bogini psot ─ wyznała, zatrzymując się wzrokiem na brunecie. Pod tym kątem niewiele mogłam ujrzeć na jego twarzy, ale dostrzegłam, jak jego jeden kącik ust uniósł się wyżej. ─ I gdy tylko pojawiły się problemy ze Świętą Osią Czasu, wtargnęło TVA i sprzątnęło mnie z miejsca. Jakbym nigdy nie istniała. Byłam tylko dzieckiem.

Próbowałam to sobie jakoś ułożyć w głowie. Musieli mi porządnie wyprać ten mózg, skoro naprawdę nie mogłam pamiętać ani jednego wspomnienia. Lecz wtedy przypomniałam sobie o tej jednej scenie na plaży, którą pokazała mi Sylvie przy naszym pierwszym spotkaniu. Wpierw brałam to za tanie sztuczki, ale teraz... powoli nabierało większego sensu. To, co zobaczyłam musiało być jednym z moich wspomnień. Tak głęboko zakopanych i nigdy nieodkrytych... Teraz zrozumiałam, że tym mężczyzną na skuterze wodnym musiał być oczywiście Mobius. Tylko czemu on tam w ogóle ze mną był? I czemu czułam się w tamtym miejscu, jak... w domu?

─ To naprawdę okropne, Sylvie ─ stwierdziłam i tym razem odważyłam się położyć rękę na jej ramieniu, w geście zrozumienia. Nawet nie protestowała, a nawet wyglądała, jakby mój dotyk naprawdę sprawił, że czuła się odrobinę lepiej.

TIME VARIANT ── loki laufeyson [LOKI S1 & GOTG]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz