ROZDZIAŁ VII

8 3 0
                                    

*w biurze Doomrova, agencja F.I.S.T*
17.05.2005 r.
godzina 23.40
- Już wyzdrowiałeś? Musisz być teraz w dobrej kondycji. Inaczej go nie zniszczysz. -
Z rogu ciemnego pokoju zaczęła wyłaniać się postać. Jej zielone oczy błyszczały w mroku, prawie jak potwór.
- Czeka nas rewanż, teraz muszę z nim wygrać. -
- Christian, jak zabraliśmy cię z tamtej areny, całego zakrwawionego, nie myślałem że uda się ciebie uratować. Myślę że środki które ci podaliśmy to jedyne wyjście. Będziesz teraz nieprzeciętnie silny i wytrzymały, o ile wszystko poszło jak trzeba. -
- A co z nim? Słyszałem że uciekł. Jak? Jak zdołał się przedrzeć przez wszystkich tych żołnierzy. Myślałem że są wyszkoleni… -
- Bo byli. I chyba wiem co się stało. Natomiast potrzebuje informacji. Potrzebuję go żeby się zjawił. -
- Złapie go panie Doomrov. -
- Wierzę w to. Idź na trening. -
- Jestem już gotowy. Nie potrzebuje więcej treningów. -
- Nie chcę słyszeć tych bzdur. Weź przykład z Connora, trenuje codziennie, po 4 godziny. Dlatego właśnie jest już w trakcie kwalifikacji. Jak skończy, przejmie cię i będzie cię szkolił. Nie możemy pokazać się na światło dzienne. Jeszcze. Gdy nadejdzie czas, wyjdziemy z cienia i będziemy panować nad całą ziemią. Później przejmiemy inne planety, reszta podda się bez walki. -
- Daj mi go złapać. Jestem tak samo silny jak on, a teraz, jestem jeszcze silniejszy. -
- …Ehm… Dobrze. Nie chcę cię widzieć, dopóki go nie złapiesz. -
Christian klęknął, oddając pokłon. Doomrov odpalił cygaro, a chłopak opuścił biuro.
(...)
18.05.2005 r.
godzina 7.21
Simon wstał na równe nogi. Zbiegł szybko na dół, założył buty i opuścił mieszkanie. Wbiegł przez tylne drzwi baru. Podłoga skrzypiała tak samo, jak ta w nowym domu.
- Witam młody! Jak w nowym domu? -
- Było świetnie. Naprawdę ci dziękuję Jerry, serio stary. -
- Nie bój nic, w końcu mam jakąś ochronę! Pamiętaj, trzeba się cieszyć z małych rzeczy. Załatwiłem ci trochę żarcia. Jeden burger, trochę frytek i mogę ci czegoś nalać. -
- Co to burger? -
- … -
- Nieważne… Dzięki Jerry, jestem głodny jak nigdy. Mógłbyś dać mi trochę wody? -
- Wody? Naprawdę nie łykniesz czegoś lepszego? -
- Nie tykam alkoholu Jerry. -
- Racja, pójdę po wodę. Zaraz wracam! -
Simon siedział przy ladzie, czekając na wodę. Zaczął jeść. Nigdy wcześniej nie jadł burgera. Otworzył niepewnie kartonik z kanapką i wziął kęsa. Nie jadł jeszcze nic tak dobrego. Spojrzał do papierowej torby jeszcze raz, wyjmując frytki. Zaczął je jeść, czując się jeszcze lepiej niż wcześniej. Jerry przyszedł ze szklanką napoju gazowanego i szklanką wody.
- Wziąłem ci też coś na osłodę. Mam nadzieję że lubisz sodę! -
- No raczej, nigdy jej nie próbowałem. -
- Żyjesz pod kamieniem młody? -
- Można tak powiedzieć, ale teraz jestem otwarty na nowe smaki. -
Nagle oboje usłyszeli głośne śmiechy na zewnątrz. Pierwsze zadanie. Wypłosz ich stąd. Chłopak wstał z siedzenia i wyszedł przed bar. Spojrzał na grupkę ludzi stojących naprzeciwko niego. Pięciu palaczy. Palili marihuanę. Simon uczył się o niej, będąc w więzieniu. Szkodzi nie tylko nim, ale i otoczeniu, nie mogli tu być.
- Zawijać stąd, już! -
Grupka spojrzała na Simona. Stał twardo a oni nie traktowali go poważnie.
- Ktoś chce chyba zarobić guza! Patrzcie go! -
- Jesteście na moim terenie, więc to nielegalne. Zwłaszcza że sprawiacie tonę hałasu. A teraz policzę do trzech. -
- Hahaha! Ty tak serio? -
- Raz… -
- Buuu, ale się boję! Schowaj się klaunie. -
- Dwa… -
Bum! Simon kopnął jednego z nich w brzuch. Mężczyzna pod wpływem impaktu, wywołanego kopnięciem, stracił zęba. Reszta z nich uciekła w popłochu, zostawiając za sobą tylko spalone blanty. Jerry spojrzał z zachwytem.
- No młody, pokazałeś im! Spisałeś się na medal. Koniec twojej pracy na dziś, załóżmy że póki co to tylko praktyka. -
- Racja, dzięki Jerry. -
Simon zaczął iść w stronę zaplecza. Będąc tam, zauważył kogoś przez szparę w drewnianym płocie. Miał lśniącą zbroję, maskę i broń. Był cały pokryty chromem. Stał tylko, i przyglądał się otoczeniu. Jakby czegoś szukał. Chłopak zrzucił go z oka i wszedł do mieszkania. Posiedział chwilę przy biurku. F.I.S.T uczyło więźniów majsterkowania. Próbował poskładać coś z części. Starych części elektronicznych. Miał przy sobie też trochę zdartej skóry i tkaninę. Dobył ostre narzędzie i kilkoma sprawnymi ruchami zaczął kuć metalowe części. Szlifował ręcznie, przy pomocy papieru ściernego, znalezionego w komodzie. Po kilku godzinach skrobania, udało mu się wyrobić ostrze. Małe lecz poręczne. Po chwili wziął się za robienie rączki. Wziął drewniany odłamek łóżka i zaczął szlifować. Wyszlifował piękny i wygodny uchwyt. Złożył całość. Nóż rzucany prezentował się świetnie. Simon wyszedł na zewnątrz, było już ciemnawo. Chwycił kilka kubłów na śmieci i kawałki kartonów. Złożył z nich manekiny i zaczął rzucać nóż w ich stronę. Był to jego pierwszy trening po ucieczce z piekła. Trenował godzinę, aż w końcu postanowił pójść do łóżka. Położył się na plecach. Głos przemówił.
“Nie kładź się jeszcze”
Zdezorientowany wstał z łóżka. Złapał się za głowę.
- Znowu ty?! Daj mi spokój! -
“Dziewczyna… W ciemnej uliczce… Pomocy…”
Chłopak odsłonił zasłony i otworzył szeroko okno.
“Skacz”
- Zwariowałeś?! -
“Nie będę się powtarzać”
Simon wyskoczył i uderzył w ziemię. Nic mu się nie stało. W końcu jest teraz mocniejszy.
Nagle usłyszał krzyk. Bez rozważania, pobiegł w stronę krzyku dziewczyny. W ciemnej uliczce zauważył faceta, goniącego dziewczynę. Próbował ją zgwałcić. Ciało chłopaka ogarnął szał. Z jego dłoni wyszły pazury, jego ślepia stały się jasnożółte a zęby ostre i szpiczaste. Szybko pobiegł w stronę bandyty. Biegł na czterech kończynach, jak zwierzę. Ugryzł przeciwnika w kostkę, potem w udo, potem w brzuch, zostawiając go we krwi. Podniósł się, stojąc dalej w kałuży krwi. Spojrzał na dziewczynę, była we łzach.
- Nie musisz się już bać. -
Dziewczyna bez wahania podeszła do Simona i przytuliła go.
- Ehrm… Jeśli serio tego potrzebujesz. -
- Dziękuję. - powiedziała z ulgą nieznajoma dziewczyna.
- Mogę znać twoje imię? -
- Olivia… Olivia Ruffs… -

BITEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz