rozdział 6

7 2 0
                                    

Gdy się obudziłam poczułam się jakoś dziwnie bo była zima i zawsze wstawałam do szkoły gdy było ciemniej. Przetarłam oczy i wzięłam telefon do ręki
-  japierdole nie nie nie nie
Pośpiesznie wstalam z łóżka, pobiegłam do łazienki nałożyłam szybko pastę do zębów na szczoteczkę. Gdy wypłukałam buzię zrobiłam sobie lekki makijaż I pobiegłam z powrotem do pokoju się przebrać w mundurek. Spakowałam jeszcze torbę zgarnęłam telefon i błyszczyk z szafki
- czemu akurat dziś nie zadzwonił ten cholerny budzik
Zbiegłam szybko po schodach I bez śniadania pobiegłam do przedpokoju pospiesznie nakładając buty. Mojej matki już nie było, jak dobrze że byłam sama
Wybiegłam z domu zamykając drzwi na klucz I wsiadłam do auta. Dojechałam na teren szkoły Zaparkowałam auto I  wbiegłam do budynku po czym poszłam do klasy.
- dzień dobry przepraszam za spóźnienie
- dzień dobry, siadaj
Kiwnelam głową
- layla
- Tak?
- miejsca są takie same do końca roku jakie wczoraj sobie wybraliście to znaczy że siedzisz z zadem
- No chyba żarty - powiedziałam do siebie
- słucham ?
- nic
Usiadłam z nichęcią obok zadea i westchnęłam. Nie zamierzam się do niego odzywać. No chyba że mnie sprowokuje.
Zaczęłam przepisywać notatkę z tablicy.
Gdy zadzwonił dzwonek wyszlam z klasy i poszłam do szafki by odłożyć podręczniki które nie są mi już potrzebne. Gdy zamykałam szafkę poczułam uścisk na swoim ramieniu...

W stronę pojednania Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz