10. Alex

78 26 16
                                    

Rozmowa o NIEJ wyprowadza mnie z równowagi. Aż się prawie rozbeczałem. Więc robię jedyną słuszną rzecz, jaka przyszła mi do głowy. Uciekam, zostawiając Nells samą. Jak tchórz.

Tchórz.

Tchórz.

Cykor!

W drzwiach prowadzących na taras o mało nie przewracam Kosmy i Lilly. W sumie lubię ją, ale akurat się napatoczyła, więc to właśnie na niej postanawiam wyładować złość.

— Po co tu przylazłaś?! – warczę.

Patrzy na mnie zdezorientowana. Tymi wielkimi brązowymi oczami przypomina pieprzonego jelonka Bambi. Sprawiłem jej przykrość, co niestety ani trochę mnie nie hamuje. A już tym bardziej mam ochotę być wredny, kiedy wtrąca się mój brat.

— A ciebie co ugryzło?! Zejdź z niej. Zaprosiłem ją.

— Nelly nie chce jej widzieć, więc niech spada na drzewo.

— Tak powiedziała? – Kosma patrzy na mnie podejrzliwie. – Nie wierzę.

— Okej, Kosma. Pójdę... - mówi lekko zmieszana.

— Najlepiej – prycham.

— Nie, nie pójdziesz – wtrąca Kosma, łapiąc ją za ramię. – A ty się odwal!

Nie wytrzymuję i z całym impetem popycham go. Potyka się o próg i upada. W pierwszym odruchu chcę przeprosić, ale szybko zduszam tę potrzebę.

— Pierdol się! – rzuca Kosma, błyskawicznie stając na nogi i uderzając mnie z całej siły w ramię.

Jest ode mnie silniejszy, ale ja jestem wściekły. I przez to przestaję racjonalnie myśleć i walę go w twarz. Głośne plaśnięcie niesie się echem po salonie.

— Przestańcie! - Lilly piszczy przestraszona, a zwykle opanowany Kosma, rzuca się na mnie z pięściami.

Wali mnie w pysk tak mocno, że czuję krew w ustach. Tracę równowagę i wpadam na stolik. Ląduję z hukiem na ziemi i słyszę odgłos tłuczonego szkła.

— Cholera! – wymyka się z ust mojego brata, kiedy dociera do niego, co zrobił.

— Co tu się wyrabia?! – słyszę zagniewany głos mamy, który po chwili przepełnia trwoga. – Alex? Alex!

Dopiero po chwili dociera do mnie, że jestem cały pokryty odłamkami szkła. Mama pada na kolana i zaczyna mnie otrzepywać. Ręce jej drżą.

— Boże, dziecko... Nie ruszaj się... Nic ci nie jest?

— Nie, mamo...

— Co cię napadło, Kosma?! – fuka.

— On zaczął! – mój brat próbuje się bronić.

— Świetnie! I twoim zdaniem genialnym pomysłem było wepchniecie go na szklany stolik?! Ile razy mówiłam, że sporów nie rozwiązuje się siłowo?! No ile?! – stara się nie krzyczeć, ale jest zbyt zdenerwowana. - Zwłaszcza w taki sposób.

— To on mnie popchnął pierwszy! – Kosma jest wściekły. – A najpierw był wredny dla Lilly.

— Dziecko! Nie masz pięciu lat! Wiesz, że on bierze leki przeciwzakrzepowe! Wystarczył jeden większy odłamek szkła i...

— No tak, bo to przecież biedny, kruchy Alex - drwi Kosma.

Wiem, że naprawdę nie ma tego na myśli, tylko jest rozgoryczony. Mimo to, nie pozwolę, by się ze mnie naigrywał.

— Sklej ryj! - warczę.

— Spokój! OBAJ!

Milkniemy. Skoro mama krzyknęła, naprawdę przegięliśmy. Spogląda teraz na Lilly, jakby dopiero teraz przypomina sobie o jej obecności.

Gdybyś się nie zjawiła... #1 (BĘDZIE WYDANE - wydawnictwo YOUNG)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz