— Kurwa... ale ona ma zajebiste nogi - rzuca Brandon, kiedy popijamy colę na imprezie urodzinowej Nelly.
Tak, zgadzam się.
Ma zajebiste nogi.
I cycki.
Cała jest zajebista.
I niekoniecznie podoba mi się to, że Brandon również to zauważył.
— Twojej Laurze nie przeszkadza, że obczajasz inną laskę - wtrąca Kosma.
Też wygląda na wkurzonego, choć poza boiskiem do lacrosse'a to raczej pieprzony kwiat lotosu na zajebiście spokojnej tafli jeziora.
Punkt dla ciebie, braciszku.
— Jebie mnie to - Brandon wzrusza ramionami. - Nie ona, to inna.
— A tak serio - wtrąca Tony patrząc znacząco to na mnie, to na Kosmę. - Wy nic...z nią... ten teges?
— Nie, nie bzykamy się ani nic z tych rzeczy - stawiam sprawę jasno.
— Jak zwykle bezpośredni do bólu - naśmiewa się Tim.
— I wam też radzę trzymać łapy, fiuty i inne części ciała od niej z daleka.
— Czyli jednak „ten teges" - komentuje Brandon.
— Nie, ale zawodnicy lacrosse'a to nie materiały na chłopaków dla Nelly.
— A co jest z nami nie tak? - dopytuje Tony, udając oburzenie.
— Nie umiecie utrzymać fiutów w spodniach!
— Odezwał się ten, co zalicza wszystko, co ma cycki - wtrąca Kosma.
— Dzieci i prawiczki głosu nie mają - odcinam się, na co wszyscy, poza moim bratem, wybuchają śmiechem.
— To było naprawdę bardzo dojrzałe z twojej strony - Kosma posyła mi pełne dezaprobaty spojrzenie.
Może i trochę przesadziłem, ale - serio - mógłby znaleźć sobie jakąś dupę. I mógłby przestać być do bólu taki grzeczny i ułożony. Rzygać się chce...
— W sumie - wtrąca Tim, kiedy już opanowuje śmiech - dlaczego ty właściwie nie masz laski? Nie kręcą cię?
— Kręcą... - przyznaje, a uszy momentalnie mu czerwienieją. Zawsze tak się dzieje, kiedy jest zmieszany.
— To w czym problem? Nikt nie każe ci się od razu żenić - odzywa się po raz pierwszy Milan.
— Laski rozpraszają. A ja nie mam czasu na głupoty.
— Umoczysz, zmienisz zdanie. No, chyba że preferujesz jazdę na ręcznym - drwi Brandon.
— Po prostu chcę się skupić na osiągnięciu tego, co zaplanowałem. Chcę dostać stypendium sportowe w Cambridge. I chcę zostać kardiochirurgiem. Zresztą, po chuj wam się tłumaczę - odstawia z hukiem puszkę na stolik. Robi to z takim impetem, że część napoju wylewa się z naczynia.
Uuu... kwiat lotosu nastroszył płatki.
— Ja pierdolę, Kosma... na żartach się nie znasz? - rzuca za nim Tony, ale on już odchodzi w stronę domu.
— Co on taki sztywny? - pyta mnie drugi bliźniak.
— Przecież to Kosma. Zawsze bywa sztywny. - Wzruszam ramionami, ale w duchu jest mi głupio, bo to ja doprowadziłem do tych głupich żartów.
Domyślam się, że Kosma stresuje się moimi badaniami. I - o ile ja nauczyłem się idealnie to maskować - o tyle mój brat z każdą kolejną moją wizytą w klinice robi się bardziej nerwowy. Mogłem mu nie dogryzać, ale tylko w ten sposób uciekam myślami od tego, co czeka mnie za kilkanaście godzin. Dawno nie miałem tak kompleksowych badań, łącznie z rezonansem magnetycznym i diagnostycznym cewnikowaniem. I w sumie, chyba potrzebuję obejrzeć po raz kolejny Bumblebee. Mogliby sobie już wszyscy pójść w cholerę.
CZYTASZ
Gdybyś się nie zjawiła... #1 (BĘDZIE WYDANE - wydawnictwo Papierowe Serca)
Teen FictionMówili na nią Słońce... Zjawiła się nagle, ogrzewając moje złamane serce i sprawiając, by biło każdego dnia, choć nie miało już sił. Chociaż ja nie miałem już sił. Chociaż myślałem, że z połową serca nie jestem w stanie pokochać. Myliłem się. Była...