POV: ISABELLA
Kiedy wstałam rano nie byłam zbyt wypoczęta zważywszy na to, że położyłam się koło drugiej, a wstałam po piątej aby zrobić poranny trening i potem wyszykować się do biura.
Jednak kawa i Florence z Damonem bezzwłocznie mnie rozbudzili gdy tylko sami wstali.
Nim pojechałam do firmy powiedziałam z nimi trochę i dopilnowałem aby zjedli śniadanie i umyli po nim zęby.
W firmie również nie siedziałam długo bo jakieś trzy godziny, a wiec koło trzynastej byłam już w domu.
Poranne wstawanie jednak ma swoje plusy.
Gdy tylko wróciłam do domu przywitali mnie Florence i Damon po czym nie dając dojść do słowa zawlekli do salonu aby się z nimi pobawić.
-Czemu wy tak ciągle pracujecie i pracujecie?- Zapytała Florence na co się zaśmiałam.
-Żeby osiągnąć sukcesy i żeby zbudować wam dziedzictwo.- Odpowiedziałam z rozbawieniem, a maluchy spojrzały na mnie ze ściągniętymi brwiami.
-Co to dziedzictwo?- Zapytała dziewczynka.
-To takie coś co możesz kiedyś odziedziczyć czyli przejąć po kimś jeśli taka będzie jego wola.- Wyjaśniłam im, a oni pokiwali ze zrozumieniem głowami.
-Tak jak Ty przejęłaś firmę po mamie?- Zapytał Damon, a ja skinęłam.
-Dokładnie tak.- Zgodziłam się.
-A my coś przejmiemy?- Zapytała zaciekawiona Florence.
-Firma mamy i kancelaria Cartera należy także do was ale dopóki nie macie osiemnastu lat waszymi udziałami dysponuje ja, a później gdy dorośniecie sami zdecydujecie co chcecie z nimi zrobić. Moją firmę, magazyn i wszystkie inne biznesy przejmiecie wy i moje dzieci.- Powiedziałam, a oni spojrzeli na mnie z jeszcze większym zainteresowaniem.
-Twoje dzieci?- Powtórzył Damon, a ja się uśmiechnęłam.
-Tak, kiedyś pewnie będę mieć swoje dzieci.- Powiedziałam z lekkim rozbawieniem.
-Kiedy?- Dociekała Florence.
-Nie wiem, kiedy będzie odpowiednia na to pora.- Odpowiedziałam.
-Prosimy jak najszybciej, będziemy się z nimi bawić i przyjaźnić, na pewno się polubimy, to kiedy będziesz mieć?- Czarnowłosa wrzucała z siebie słowa, a ja w reakcji na nie się zaśmiałam.
-Jak będzie na to odpowiednia pora.- Powiedziałam z uśmiechem.
-Wystarczy słowo, a za dziewięć miesięcy może być tu bobas.- Usłyszałam nagle zza pleców męski rozbawiony głos na dźwięk którego się obróciłam.
Spojrzałam na bruneta z uniesioną brwią na co on z uśmiechem wzruszył ramionami.
-Kto to?- Zapytał mnie Damon, patrząc na Adriena ze zmarszczonymi brwiami.
-Adrien Ruiz, przyszły mąż Isabelli, miło poznać.- Odpowiedział brunet, a ja rzuciłam mu rozbawione spojrzenie. -Wy pewnie jesteście, Damon i Florence. Sporo o was słyszałem.- Powiedział podchodząc bliżej nas.
-Ciekawe, bo my o Tobie nic.- Powiedział Damon na co brunet uśmiechnął się szerzej.
-Nie jestem tak ciekawy jak wy aby o mnie odpowiadać.- Powiedział, a ja pokręciłam z rozbawieniem głową.
-Jesteś chłopakiem Isabelli?- Zapytała go Florence.
-Jeszcze nie, ale pracuje nad tym.- Odpowiedział jej, a ona założyła ramiona na piersi.
CZYTASZ
INFINITE FEELING
Teen Fiction3 CZĘŚĆ TRYLOGII INFINITE ~Nieskończoność to długo ale nie jeśli w grę wchodzą uczucia~