POV: ISABELLA
Z niecierpliwością czekaliśmy na wejście mężczyzny którego ja i mój brat nie wdzieliśmy od ponad dziesięciu lat. Nic nie wiedzieliśmy o jego życiu ani o nim. Był dla nas jak obcy człowiek.
Po kilku minutach, usłyszeliśmy odgłos otwieranych drzwi i odgłos kroków, a po chwili do salonu wszedł Arhur z mężczyzną w średnim wieku i rudowłosą kobietą która była mniej więcej w moim wieku i wydawała mi się znajoma. Kamerdyner chwile później opuścił pomieszczenie.
Razem z Nicholasem staliśmy, a na widok czarnowłosego mężczyzny wstrzymaliśmy oddech.
Zmienił się, jego czarne włosy które tak jak zapamiętałam były elegancko ułożone teraz przyozdabiały gdzieniegdzie siwe włosy, podobnie było z niego brodą. Zielone oczy były takie same jak Nicholasa z jedną różnicą. Te Nicka kochałam, a te w które właśnie patrzyłam nienawidziłam.
-Witajcie, dzieci.- Powiedział zachrypniętym głosem.
-Co Ty tu robisz?- Zapytałam bezbarwnym głosem.
-Wasza matka i jej mąż zostali zamordowani, a w dodatku ktoś usiłował zabić też ciebie i twojego brata, a Ty się jeszcze pytasz co tutaj robię?- Zapytał patrząc na mnie niedowierzająco.
-Wydawało mi się, że skoro zostawiłeś nas dziesięć lat temu to raczej nasz los Cię nie obchodzi.- Powiedziałam, a on przymknął powieki i westchnął.
-Nie znacie całej prawy dzieci, wiecie tyle ile z matką chcieliśmy żebyście wiedzieli.- Powiedział, a ja zmarszczyłam brwi.
-Co masz na myśli?- Zapytał go Nick.
-Nie opuściłem was bo chciałem, ja musiałem to zrobić.- Odpowiedział, a ja przewróciłam oczami.
-Pierdolenie, i co nagle po dziesięciu latach przypomniało Ci się, że masz dzieci i postanowiłeś wrócić? Szkoda, że zapomniałeś mleka.- Prychnęłam kpiąco, a rudowłosa spojrzała na mnie lekko rozbawiona.
-Wróciłem, znaleźć tego przez którego dziś zamiast cieszyć się ze ślubu matki musieliście ją pochować. I muszę zadbać o wasze bezpieczeństwo.- Powiedział.
-Sama znajdę tą osobę i osobiście dopilnuje, żeby zginęła w jeszcze gorszych męczarniach niż mama i Carter.- Warknęłam, a ojciec spojrzał na mnie z błyskiem w oku.
-Widać, że płynie w tobie krew Gentile.- Powiedział, a ja prychnęłam.
-Gówno prawda. Nazywam się Isabella Ross i nic na tej ziemi nie jest wstanie mnie powstrzymać. Znajdę osobę odpowiedzialną za tę masakrę i zadbam o to aby umierając miała świadomość, że to ja pomściłam mamę i Cartera.- Powiedziałam.
-Brzmisz, jak typowy Gentile.- Powiedział, a ja prychnęłam.
-Co, na co dzień grozicie komuś śmiercią albo kogoś zabijacie?- Zapytałam prześmiewczo, a ojciec i rudowłosa spojrzeli na siebie.
-Czas, drogie dzieci abyście poznały prawdę o swojej rodzinie.- Powiedział. -Czy moglibyśmy porozmawiać na osobności?- Zapytał mnie i Nicka.
-Nie mamy nic przed nimi do ukrycia, możemy rozmawiać tutaj.- Powiedział Nicholas, a ja skinęłam głową popierając go.
-Dobrze, a więc powiedzcie mi, czy znacie symbolikę swojego tatuażu czerwonej lilii za uchem?- Zapytał ojciec dotykając własnego którego miał za prawym uchem podobnie jak ja i Nicholas.
-Nie, mama nas poprosiła o zrobienie go to zrobiliśmy.- Odpowiedział Nick.
-To jest symbol mojej rodziny. Naszej rodziny.- Powiedział. -Ród Gentile to jeden z najpotężniejszych i najstarszych mafijnych rodów we Włoszech.- Powiedział, a ja myśląc, że się przesłyszałam zmarszczyłam brwi.
CZYTASZ
INFINITE FEELING
Teen Fiction3 CZĘŚĆ TRYLOGII INFINITE ~Nieskończoność to długo ale nie jeśli w grę wchodzą uczucia~