POV: ISABELLA
W końcu nastał wyczekiwany dzień, dzień mojego ślubu z Adrienem.
Właśnie dziś poślubię miłość mojego życia.
Dotrzymam obietnicy którą złożyłam mamie.
Dziś stanę się Isabellą Ruiz.
Stałam przed wielkim lustrem w białej sukni o fasonie syrenki która pięknie podkreślała wszystkie moje kształty, brzuszka ciążowego nadal nie było widać jednak czułam, że to ostatnie chwile i już niedługo będzie on widoczny. Włosy miałam ładnie upięte, a makijaż był moim standardowym makijażem.
Wyglądałam przepięknie i musiałam to przyznać głośno.
Gdy dziewczyny pomogły mi założyć szpilki popatrzyły na mnie ze łzami w oczach.
-Aż ciężko mi uwierzyć, że moja mała Isabella dziś wychodzi za mąż.- Powiedziała Maddy z uśmiechem.
-Mnie też ciężko w to uwierzyć.- Powiedziałam z uśmiechem.
-Pięknie wyglądasz, jestem pewna, że Adrien padnie jak Cię zobaczy.- Powiedziała Stella, a ja się zaśmiałam.
-Lepiej żeby nie padał, przez złożeniem przysięgi.- Powiedziałam, a one się zaśmiały.
Spojrzałam na nie i uśmiech nie potrafił mi zejść z twarzy. Wszystkie moje przyjaciółki tu były jako moje druhny.
Maddy, która przez całe życie była dla mnie jak siostra, znała wszystkie moje sekrety i rozumiała mnie bez słów, a jej piękne brązowe oczy były moim domem. Brunetka była ubrana w zieloną obcisłą sukienkę do kostek która pięknie podkreślała jej figurę.
Stella, która niespodziewanie pojawiła się w moim życiu okazała się miłością życia mojego brata i tym samym moją najlepszą przyjaciółką, wspierała mnie w najgorszych chwilach i podnosiła z dna za każdym razem gdy upadałam. Brunetka postawiła na fioletową sukienkę która była dość obcisła jednak miała rozcięcie na udzie więc mimo tego, że sięgała jej do kostek to była nawet zwiewna.
Sophia, najpierw dla mnie pracowała jednakże ja w pracy spędzałam więcej czasu niż w domu więc była osobą z którą najczęściej rozmawiałam co sprawiło, że się zaprzyjaźniłyśmy do takiego stopnia, że zostałam matką chrzestną jej córki. Blondynka była ubrana w ciemną granatową sukienkę która była zwiewna dzięki czemu mogła ukryć brzuszek który jeszcze trochę po ciąży jej został.
Evelyn, poznałam tą wariatkę w jednym z cięższych okresów mojego życia podczas gdy ona sama również przechodziła przez ciężkie chwile jednak obie wyszłyśmy z tego dołka w którym byłyśmy i teraz jesteśmy szczęśliwe. Platynowłosa naturalnie była ubrana w różową satynową sukienkę która cudownie podkreślała jej oceaniczne oczy.
Leyla, od zawsze była moim słońcem, a jej rady zawsze brałam sobie do serca, kobieta zawsze starała się pomóc nawet jak sytuacja była beznadziejna to szukała miliona sposobów aby było lepiej. Blondynka była ubrana w niebieską sukienkę która miała kolor jej oczów co wyglądało zabójczo.
Wszystkie wyglądały pięknie i ich partnerzy mieli niesamowite szczęście, że to z nimi spędzą przyszłość i założą rodziny.
Usłyszałyśmy nagle pukanie do drzwi dlatego wszystkie spojrzałyśmy w tamtym kierunku.
-Kto tam?- Zapytała Leyla.
-To ja.- Odpowiedział zza drzwi Nicholas, a blondynka wpuściła go do środka. Czarnowłosy gdy tylko wszedł do pomieszczenia spojrzał na mnie i rozdziawił usta. -Wyglądasz niesamowicie.- Wydusił z siebie w końcu.
CZYTASZ
INFINITE FEELING
Teen Fiction3 CZĘŚĆ TRYLOGII INFINITE ~Nieskończoność to długo ale nie jeśli w grę wchodzą uczucia~