POV: ISABELLA
Obudził mnie potworny ból w klatce piersiowej i jakieś pikanie. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu, znajdowałam się w sali szpitalnej i byłam podłączona do jakiś kabli i rurek. Usiadłam, a do pomieszczenia właśnie weszła Maddy i Evelyn z jeszcze jakimś lekarzem.
-Obudziłaś się.- Powiedziała Maddy, jej głos brzmiał smutno, twarz była zmęczona, a oczy były czerwone od płaczu.
-Co z mamą i Carterem? Co ja tu robię? Gdzie Nicholas, Damon i Florence? Są bezpieczni?- Wyrzucałam z siebie pytania niczym z karabinu maszynowego.
-Zatrułaś się dymem i musieliśmy Cię przywieźć do kliniki aby postawić Cię na nogi. Nick, jest na korytarzu, a Damon i Florence są w posiadłości razem z Leylą, Isaacem i Derekiem i Sophią.- Odpowiedziała Evelyn której twarz była potwornie blada i zmęczona.
-Co z mamą i Carterem?- Powtórzyłam pytanie, a one spojrzały po sobie.
-Musicie z Nickiem zidentyfikować zwłoki które czekają w prosektorium.- Po krótkiej chwili wydającą się być wiecznością Evelyn mi odpowiedziała.
-Nie, to nie może być prawda.- Kręciłam głową ze łzami w oczach, próbując poodpinać od swojego ciała te wszystkie kabelki. -Odepnijcie to!- Warknęłam, a wtedy trzeci lekarz który się nie odzywał podszedł i poodpinał to wszystko. Wstałam z łóżka szpitalnego i nie zważając na to, że mam na sobie jakąś szpitalną piżamę wyszłam z pomieszczenia przed którym stał Nicholas, Adrien i Stella.
Brat widząc mnie od razu ruszył w moim kierunku biorąc mnie w ramiona.
-Jak dobrze, że nic Ci nie jest.- Wyszeptał przytulając mnie mocno.
-Proszę Cię, powiedz, że to nie prawda.- Powiedziałam łamiącym głosem kiedy się od niego odsunęłam.
-Chciałbym.- Odpowiedział patrząc na mnie zapłakanymi oczami. -Ubierz się, i miejmy to już za sobą.- Powiedział, odsuwając się ode mnie.
-Pomóc Ci, Isabello?- Zapytała Maddy, jednak ja powstrzymałam ją uniesieniem dłoni i wróciłam do pokoju szpitalnego. Szybko odnalazłam torbę i wygrzebałam z niej ubrania które na siebie założyłam. Nie dbając o to jak wyglądam ponownie wyszłam na korytarz.
-Prowadźcie.- Powiedziałam do przyjaciółek, a one ruszyły przodem. Za nimi od razu ruszyłam ja i Nicholas, a Adrien i Stella towarzyszyli nam nie odzywając się ani słowem.
Po kilku minutach stanęliśmy przed metalowymi drzwiami, które otworzyła Evelyn, do środka weszłam ja i Nicholas oraz Maddy i Evelyn. Drzwi trzasnęły za nami, a ja spojrzałam na siebie z Nicholasem, zdając sobie sprawę jak za parę chwil zmieni się nasze życie.
Podeszliśmy do pierwszego stołu gdzie leżało cało przykryte białą płachtą, Evelyn z kamienną miną odkryła głowę, a ja zamarłam.
-Carter..- Wyszeptał Nicholas, ze spływającymi po policzkach łzami.
Evelyn zakryła jego twarz i podeszła do drugiego stołu gdzie leżało drugie ciało. Maddy nie odzywała się, stała w rogu i płakała razem ze mną i Nicholasem. Kiedy Eve odkryła twarz, czas się zatrzymał, a serce moje i Nicholasa stanęło.
-Mama..- Wyszeptałam podchodząc do ciała. Była cała brudna z sadzy od ognia, dotknęłam jej twarzy drżącą ręką i jedyne co poczułam to chłód. -Mamo, otwórz oczy, proszę Cię.- Załkałam.
-Isa..- Szepnął Nicholas, a ja na niego spojrzałam. Mój brat stał obok mnie, był cały zapłakany podobnie jak i ja.
-Nicholas, to nie może być prawda, to musi być jakiś koszmar.- Powiedziałam, a on jedynie objął mnie tak mocno jak jeszcze nigdy. Pozwolił rozpaść mi się na kawałki w swoich ramionach. -Nick, nasza mama nie żyje. Nasza kochana mama, nie żyje.- Mówiłam między spazmami płaczu upadając wraz z bratem na kolana. -Jak my im to powiemy? Jak im powiemy, że stracili oboje rodziców?- Zapytałam próbując spojrzeć w oczy brata przez łzy.
CZYTASZ
INFINITE FEELING
Teen Fiction3 CZĘŚĆ TRYLOGII INFINITE ~Nieskończoność to długo ale nie jeśli w grę wchodzą uczucia~