Rozdział 6

25 4 0
                                    

Na imprezie było głośno i tłoczno. Była w domu jakiejś dziewczyny z trzeciej klasy, której nie znałam. O dziwo Matt przyszedł. Siedziałam z nim na blacie w kuchni i piłam piwo. Nie rozmawiał ze mną. Victoria flirtowała z jakimś pierwszoklasistom, bo chciała wzbudzić zazdrość w Dylanie, który ostatnio znalazł sobie dziewczynę z Nowego Jorku.

- Więc, co tam? - zapytał w końcu.

- Dziwnie.

- Co my robimy na tej imprezie w ogóle?

- Jak masz narzekać, to mogłeś nie przychodzić. - przewróciłam oczami, denerwując się. - Tori chciała, żebym przyszła i się rozerwała w dzień urodzin.

- Aha. - odparł. Zapomniał.

- Idę potańczyć.

Wstałam i poszłam do salonu, gdzie wszyscy się bawili. Wkurzył mnie. Zapomniał o moich urodzinach. Żadnego głupiego „wszystkiego najlepszego" czy kwiatów. Nic. Zaczęłam tańczyć. Po chwili poczułam czyjąś rękę na moim biodrze. Odwróciłam się z nadzieją, że to Matt. Nie. To William, z którym chodziłam na włoski. Odtrąciłam jego rękę i szybkim krokiem wróciłam do kuchni. Zobaczyłam, że koło mojego chłopaka stoi jakaś dziewczyna i z nim flirtuje. Podeszłam do nich. Spiorunowałam ją wzrokiem. Poszła do salonu.

- Coś się stało? - zapytał chłopak.

- William mnie dotykał, gdy tańczyłam.

Popatrzył na mnie, po czym wstał. Wyszedł z domu. Co to miało być?

- Tori, wracam do domu. - powiedziałam przyjaciółce, gdy ją znalazłam.

- Idę z tobą. - odparła. - Widzę, że coś się stało.

- Nie, proszę. Chcę pobyć sama teraz.

- No okej. Ale napisz, jak będziesz w domu.

- Jasne.

***

Gdy wróciłam, płakałam i znów się pocięłam. Aż tak bardzo go nie obchodzę, że gdy inny chłopak mnie dotyka, to on nie reaguje? Powinien jakoś zareagować, a on po prostu wyszedł stamtąd. To zabolało. Moje uda wyglądają już jak jebany kod kreskowy.

***

- Jak się czujesz z tym, że jutro lecisz do Włoch? - zapytała mnie przyjaciółka, leżąca na moim łóżku.

- Super. Ma być ponad dwadzieścia stopni. - odparłam z uśmiechem.

- To się cieszę. - odwzajemniła uśmiech. - A jak z Mattem?

- Może być.

- Na pewno?

- Tak, trochę ostatnio się kłóciliśmy, ale jest na razie dobrze.

- No dobrze. Pomóc ci się spakować?

- Pewnie, możesz te rzeczy ułożyć w walizce? - pokazałam stertę ubrań na biurku.

- Już.

Zadzwonił mój telefon. Matt. Odebrałam.

- Tak? - zapytałam.

- Mogę wpaść do ciebie?

- Teraz?

- Tak, teraz.

- Wiesz, jestem teraz z Tori u mnie.

- To wpadnę wieczorem. Pa. - rozłączył się, zanim zdążyłam coś powiedzieć.

Po czterdziestu minutach byłam spakowana. Usiadłyśmy z przyjaciółką na moim łóżku i piłyśmy herbatę.

- Wiesz, że Dylan zerwał z tą Brooke? - zapytałam.

- Co? Serio?

- Tak. Zdradziła go z jakimś studentem.

- Biedny. - posmutniała. - Może pójdę do niego?

- Myślę, że przyda mu się teraz czyjeś towarzystwo.

- To lecę. - złapała szybko swoje rzeczy - Kocham cię. Życz mi powodzenia!

Gdy Victoria wyszła, zadzwoniłam do mojego chłopaka.

- Tori poszła, możesz przyjść.

- Okej. Wejdę balkonem.

Rozłączył się. Ciekawe, czemu tak nagle chce przyjść.

Nie musiałam długo czekać. Po dziesięciu minutach był już w moim pokoju.

- Co chciałeś?

- Tak po prostu cię zobaczyć. Tęskniłem.

- Okej.

Usiadłam na łóżku a on obok mnie. Popatrzył mi w oczy. Pocałował mnie tak gwałtownie, że przez chwilę nie mogłam oddychać. Położył mi rękę na udzie. Ściągnęłam mu koszulkę. Zrobił to samo z moją. Odpiął mój stanik i rzucił go gdzieś na podłogę. Zaczęłam całować jego szczękę i szyję. Rzucił mnie na łóżko. Zsunął moje dresy i majtki. Odpięłam jego pasek, ściągnęłam jeansy i bokserki. Obrócił mnie na brzuch. Założył prezerwatywę i wszedł we mnie od tyłu.

Illusion of love |16+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz