Rozdział 2

43 7 1
                                    

Przestałam myśleć o chłopaku, gdy weszłam do domu i zobaczyłam, że mój brat zaczął przygotowywać już dom na imprezę. Postanowiłam, że mu pomogę. Napisałam znajomym, że impreza za dwie godziny, zjadłam obiad i poszłam do pokoju się odświeżyć.

Włożyłam czarną sukienkę do połowy ud i wysokie tego samego koloru buty na obcasie. Poprawiłam makijaż na trochę mocniejszy i użyłam mojego ulubionego perfum. Włosy zostawiłam rozpuszczone, jedynie je rozczesałam. Gdy byłam gotowa, wyszłam z pokoju i ruszyłam po schodach do salonu. Zobaczyłam, że przyszło już dużo osób, w tym Tori, w której stronę zaczęłam iść.

- Hej, Liv. - usłyszałam za plecami. No tak, zapomniałam o nim.

- Hej, Matt. - odparłam odwracając się. Zielone tęczówki wpatrywały się we mnie.
 
- Coś się stało? Dziwnie wyglądasz.

- Nie, nic. - uśmiechnęłam się. - Tylko muszę się napić.

Ruszyłam do kuchni, żeby nie kontynuować rozmowy z chłopakiem. Co jest ze mną nie tak? W jego towarzystwie czuję się dziwnie. Przy nikim innym się tak nie czuję.

Weszłam do kuchni i wzięłam piwo. Napiłam się trochę i wiedziałam, że potrzebuję czegoś mocniejszego. Znalazłam w lodówce wódkę po czym zaczęłam pić z butelki. Muszę o nim zapomnieć. Tak cholernie zaczęło mi zależeć po jednym dniu znajomości. Tak nie może, do cholery, być.
   
- Liv, co jest? - usłyszałam głos przyjaciółki.

- Zależy mi. Cholernie mi na nim zależy. - wyszeptałam. - Znam go jeden dzień a ciągle o nim myślę. Tak nie powinno być.

- Kochanie.. - przytuliła mnie.

- Co ja mam zrobić, Tori?

- Rusz dupę, a nie siedzisz tu jak ostatnia alkoholiczka. - uśmiechnęła się. - Chodź, idziemy się bawić.

Zaśmiałam się. Victoria zawsze poprawiała mi humor, nawet w najgorszych sytuacjach. Znałyśmy się od urodzenia, bo moi rodzice przyjaźnili się z jej matką. Anabelle Moore była dla mnie jak ciocia. Kochałam ją i to bardzo. Gdy moja mama zginęła, była dla mnie dużym wsparciem.

Poszłyśmy do salonu, żeby tańczyć, bo akurat leciała moja ulubiona piosenka. Po chwili zauważyłam Matta z jakąś ładną blondynką. Zabolało. Znaliśmy się jeden pierdolony dzień, nie przyjaźniliśmy się ani nie byliśmy w związku, a ja byłam zazdrosna. Udawałam niewzruszoną, żeby Tori się nie martwiła.

***

Impreza powoli już się kończyła. Większość już wróciła do domów. Zostało kilka osób, w tym on.

- Liv? - usłyszałam – Mam wrażenie, że mnie unikasz.

- To tylko wrażenie, Matt.

- Na pewno?

- Tak. - uśmiechnęłam się. Nie, to nie było tylko wrażenie. Musiałam go unikać, bo inaczej zaczęłoby zależeć mi jeszcze bardziej.

- Okej. - odpowiedział. - Dobranoc, Olivio.

- Do jutra.

Gdy wszyscy już wyszli, posprzątaliśmy z Tomem dom.

- Kto to był?

- Matt Summers, dołączył do mojej klasy. - uśmiechnęłam się wymawiając jego imię.

- A co to za uśmiech? Czujesz coś do niego?

- Sama nie wiem, bardzo mi na nim zależy i gdy widzę go z inną dziewczyną to jestem zazdrosna, ale znam go jeden dzień. Nie wierzę w coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia. W sumie on i tak nie jest mną zainteresowany.

- Liv, nie znam go, ale widziałem jak na ciebie patrzył. Też nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, ale może wy sprawicie, że w nią uwierzę?

- Tom, sama nie wiem.

- Porozmawiaj z nim. - wszedł do swojego pokoju. Może naprawdę powinnam?

Weszłam do mojego pokoju. Wzięłam prysznic i założyłam luźną bluzkę i spodenki. Wyszłam na balkon. Wyciągnęłam zapalniczkę i paczkę Cameli. Odpaliłam jednego papierosa i zaciągnęłam się. Po chwili zadzwonił mój telefon. Nie chciałam odbierać, ale gdy zobaczyłam na wyświetlaczu imię chłopaka, od razu odebrałam.

- Nie podzielisz się?

- Co? - zapytałam zdziwiona.

- Odsuń się to wejdę do ciebie. - wtedy go zobaczyłam. Stał pod moim balkonem z głupim uśmiechem.

- Ale ty jesteś głupi. - pokazałam mu środkowy palec i się odsunęłam.

Rozłączył się. Chwilę później chłopak stał na moim balkonie.

- Muszę się odwdzięczyć. - nie wiedziałam, o co mu chodzi. Wykonał ten sam gest, który ja wcześniej. - A teraz daj zapalniczkę, bo muszę zapalić.

- Masz. - podałam mu to, co chciał. Popatrzyłam mu w oczy. - Lubię cię.

- Ja ciebie też lubię. - zaśmiał się.

- Nie, Matt. Ja lubię cię w inny sposób. Znamy się krótko, to fakt, ale zależy mi na tobie jak na nikim innym. Lubię spędzać z tobą czas, a unikałam cię dziś, bo cholernie boję się przyznać, że mi się podobasz.

Minęło kilka długich sekund. Chłopak zaniemówił. Kurwa, co ja zrobiłam.

- Cholera, nie wiem czemu.. - przerwały mi usta chłopaka, które nagle znalazły się na moich. Całowaliśmy się krótko, ale namiętnie.

- Olivio, zostań moją dziewczyną. - powiedział.

Nie spodziewałam się tak szybkiego obrotu spraw. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, więc zbliżyłam się do chłopaka, ręce położyłam na jego karku i pocałowałam go. Położył ręce na mojej talii i oddał pocałunek. Po dwóch minutach się od siebie oderwaliśmy

- To oznacza tak?

- Tak, Matt. - uśmiechnęłam się, patrząc w jego piękne oczy.

Illusion of love |16+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz