Epilog

25 3 4
                                    

Tom

Cisza, która zapadła na cmentarzu, była niemal namacalna. Śnieg leżał grubą warstwą na ziemi, a zimowe słońce nieśmiało przebijało się przez szare chmury, rzucając delikatne, blade światło. Mroźne powietrze było ostre i przenikliwe, a każdy oddech zamieniał się w białą mgiełkę unoszącą się przed twarzą.

Stałem tuż przy trumnie, trzymając w dłoni niewielkie zdjęcie siostry. Uśmiechała się na nim, tak jak zawsze - ciepło. Jej uśmiech zawsze potrafił rozjaśnić nawet najciemniejszy dzień. Z trudem powstrzymywałem łzy, które cisnęły mi się do oczu, wpatrując się w jej twarz na fotografii.

Wokół mnie zbierali się bliscy i przyjaciele, otuleni w grube płaszcze, szaliki i czapki. Ich twarze były pełne smutku, niektórzy szlochali cicho, inni trzymali się za ręce, szukając w tym wsparcia. Każdy z nich przyszedł pożegnać Olivię, każdy z nich miał w sercu swoją własną historię z nią związaną.

Nie było żadnych modlitw ani religijnych obrzędów. Zamiast tego, głos zabrała Victoria, która opowiadała o mojej siostrze w sposób, który sprawiał, że wydawało się, jakby była tu z nami. Mówiła o jej dobroci, poczuciu humoru, o tym, jak zawsze potrafiła znaleźć czas dla innych, nawet gdy sama miała wiele na głowie. Jej słowa przerywał szloch, ale mimo to, jej głos niósł się pewnie, wypełniając przestrzeń szczerością i miłością.

Pamiętam, jak wspólnie spędzaliśmy czas, rozmawiając o wszystkim i o niczym, śmiejąc się z małych, codziennych rzeczy. Jak wtedy, gdy po raz pierwszy nauczyła mnie jeździć na rowerze. Albo gdy razem śmialiśmy się do późna w nocy, snując plany na życie, które teraz nigdy się nie zrealizują.

Kiedy nadszedł czas, aby opuścić trumnę do grobu, poczułem, jak ciężar tego momentu ściska mi serce. Śnieg skrzypiał pod nogami, gdy każdy z nas podchodził, by rzucić garść ziemi na jej trumnę, żegnając się z nią w sposób symboliczny, a jednak tak bardzo realny.

Gdy ceremonia dobiegła końca, stałem przez chwilę w milczeniu. Było to trudne pożegnanie. Wyciągnąłem z kieszeni płaszcza kartkę. Jej pożegnanie.

"Tom, byłeś najwspanialszą osobą w moim życiu. Zawsze, gdy było źle, wiedziałam, że mogę do ciebie przyjść. Jestem ci wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Przepraszam, że nie dałam rady. Kocham cię. Liv."

Nawet nie wiem, kiedy łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Musiałem być silny. Dla niej.

- Też cię kocham, siostrzyczko. - wyszeptałem, po czym wyciągnąłem zapalniczkę i paczkę Cameli. Odpaliłem papierosa i ruszyłem w stronę wyjścia z cmentarza.

W myślach obiecałem sobie, że nigdy nie zapomnę jej śmiechu, jej dobroci, ani chwil, które spędziliśmy razem. Była najlepszą siostrą, jaką mogłem sobie wymarzyć.

Illusion of love |16+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz