Rozdział 19

10 3 0
                                    

Przez kolejne dwa dni nie mogłam spać w nocy. Płakałam tak mocno, że wydawało mi się, że moje łzy nigdy się nie skończą. W końcu, zmęczona i wyczerpana, zasypiałam w południe. Nic nie jadłam, nie miałam na to ani siły, ani ochoty. Wszystko traciło sens, a ja czułam się jak cień samej siebie.

Trzeciego dnia obudziłam się równie zmęczona jak wcześniej. Mój organizm może i zmusił mnie do odpoczynku, ale mój umysł wciąż był uwięziony w bólu i rozpaczy. Mimo to wstałam z łóżka, choć każdy ruch wydawał się nadludzkim wysiłkiem.

Tori czekała na mnie w kuchni z miską gorącej zupy.

- Musisz coś zjeść, Liv - powiedziała łagodnie, podając mi miskę. - Wiem, że to trudne, ale musisz dbać o siebie.

Spojrzałam na nią z pustką w oczach i pokręciłam głową.

- Nie mogę, Tori. Po prostu nie mogę.

Ona westchnęła, ale nie nalegała. Usiadła obok mnie, trzymając mnie za rękę.

- Wiem, że to dla ciebie trudne, Liv. Ale jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram. Musisz wiedzieć, że nie jesteś sama.

Kolejnego dnia nic się nie zmieniło. Nadal nie mogłam spać, a kiedy w końcu zasnęłam z wyczerpania, obudziłam się z poczuciem beznadziei. Tori była przy mnie cały czas, jej obecność była jedyną rzeczą, która trzymała mnie na powierzchni. Ale nawet jej troska nie mogła zmazać bólu, który czułam w sercu.

***

Wigilia nadeszła, choć w moim sercu nadal panował mrok. Świat za oknem był biały od śniegu, który przykrył wszystko jak miękki koc, ale dla mnie ten biały krajobraz wydawał się jedynie bladym odbiciem pustki, którą czułam wewnątrz. Tori, jak zwykle, była obok mnie, starając się wprowadzić choć odrobinę świątecznej atmosfery do naszego domu.

- Liv, dziś Wigilia - powiedziała, próbując się uśmiechnąć. - Może zrobimy coś specjalnego? Upieczemy pierniki? Udekorujemy choinkę?

Spojrzałam na nią z ciężkim sercem. Choć chciałam włożyć wysiłek, by udawać, że jest inaczej, nie mogłam.

- Nie mam na to siły, Tori - odpowiedziałam cicho. - Wszystko wydaje się takie bezsensowne.

Tori westchnęła, ale nie dała się zniechęcić.

- Wiem, że jest ci ciężko, Liv. Ale spróbujmy razem. Może, chociaż na chwilę, poczujesz się lepiej.

Zgodziłam się, choć bardziej dla niej niż dla siebie. Powoli zaczęłyśmy przygotowania. Tori rozłożyła składniki na pierniki na stole, a ja z trudem wzięłam się do pracy. Każdy ruch był ciężki, ale obecność przyjaciółki dawała mi minimalną motywację, by się nie poddawać.

Gdy pierniki były już w piekarniku, a choinka stała przystrojona światełkami, poczułam się nieco lżej. Może to była magia świąt, a może po prostu obecność przyjaciółki, która nie opuszczała mnie ani na moment. Jednak mimo to, czułam, że rany w moim sercu nadal są zbyt świeże, by mogły się zasklepić.

- Liv, wiem, że te święta są dla ciebie wyjątkowo trudne. Ale jestem tutaj, przy tobie, i zawsze będę.

- Dziękuję, Tori - wyszeptałam.

Tamtego wieczoru, choć ból wciąż był obecny, poczułam się trochę mniej samotna. Może to była tylko mała iskra nadziei, ale w tamtej chwili, przy blasku świątecznych światełek, poczułam, że może, kiedyś, znów będę mogła się uśmiechnąć. Nie wiedziałam wtedy, jak bardzo się myliłam.

Illusion of love |16+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz