Rozdział 10

17 3 0
                                    

Obudziłam się wcześnie rano, czując zarówno ekscytację, jak i niepokój. Dziś mieliśmy lecieć do Torrance, rodzinnego miasta Matta, żeby odwiedzić grób rodziców chłopaka.

Spakowałam się szybko i pojechałam na lotnisko, gdzie spotkałam się z Mattem. Wyglądał na zmęczonego, ale zdeterminowanego. Uśmiechnął się do mnie, choć jego oczy zdradzały pewien niepokój.

- Gotowy? - zapytałam, chcąc dodać mu otuchy.

- Tak, muszę to zrobić. - odpowiedział, biorąc głęboki oddech.

Lot minął nam szybko. Kiedy lądowaliśmy w Los Angeles, słońce już wschodziło, oblewając miasto złotymi promieniami. Wzięliśmy taksówkę do Torrance, a droga minęła nam w ciszy, przerywanej jedynie odgłosami ruchu ulicznego.

Gdy dotarliśmy na miejsce, Matt poprowadził mnie do małego cmentarza położonego w spokojnej części miasta.

- To tutaj. - powiedział cicho, wskazując na niewielki nagrobek. - Moi rodzice spoczywają razem.

Usiedliśmy obok grobu, a Matt zaczął opowiadać mi o swoich rodzicach. Mówił o ich miłości do życia, o radości, którą wnosili do jego świata, i o pustce, którą pozostawili po sobie. Słuchałam uważnie, czując, że każde jego słowo jest pełne emocji.

- Brakuje mi ich każdego dnia. - wyznał w końcu, jego głos drżał. - Ale muszę nauczyć się żyć z tym bólem. Dzięki tobie czuję, że mogę to zrobić.

- Zawsze będę przy tobie, Matt. - odpowiedziałam, ściskając jego rękę. - Przez wszystko przejdziemy razem.

Matt uśmiechnął się do mnie przez łzy, a ja poczułam, że ten moment był dla niego niezwykle ważny. Wizyta na tym cmentarzu była dla niego krokiem w kierunku uzdrowienia, a ja byłam wdzięczna, że mogłam mu w tym towarzyszyć.

Spędziliśmy tam jeszcze kilka godzin, rozmawiając i wspominając. Z każdym mijającym momentem czułam, że Matt staje się coraz silniejszy, gotowy stawić czoła swoim demonom.

Postanowiliśmy udać się do hotelu. Matt wybrał niewielki, przytulny hotel w centrum Torrance, który oferował spokojne miejsce do odpoczynku po emocjonalnym dniu. Zameldowaliśmy się i udaliśmy do pokoju.

W hotelu panowała przyjemna atmosfera, a nasz pokój był komfortowy i dobrze wyposażony.

- Olivia, może zejdziemy na dół i zjemy? - zaproponował. - Muszę jakoś oderwać myśli.

- Jasne, chętnie. - odpowiedziałam, uśmiechając się do niego.

Zeszliśmy do hotelowej restauracji, gdzie zamówiliśmy kolację. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, starając się skupić na przyjemnych tematach. Matt powoli odprężał się, a ja byłam wdzięczna za te chwile spokoju.

Następnego ranka wstaliśmy wcześnie, żeby ponownie odwiedzić cmentarz. Chłopak chciał pożegnać się z rodzicami przed naszym powrotem do Paterson. Tym razem Matt wydawał się spokojniejszy, jakby wizyta poprzedniego dnia pomogła mu uporać się z częścią swojego bólu.

- Dziękuję, że jesteś tutaj ze mną. - powiedział, gdy zbliżaliśmy się do grobu.

- Zawsze, Matt. Zawsze będę przy tobie. - odpowiedziałam, ściskając jego rękę.

Stanęliśmy przed grobem. Matt pożegnał z rodzicami, obiecując, że będzie starał się żyć zgodnie z ich wartościami i pamiętać o ich miłości. Było to poruszające i pełne emocji pożegnanie.

Po wizycie na cmentarzu wróciliśmy do hotelu, spakowaliśmy nasze rzeczy i udaliśmy się na lotnisko. Droga powrotna minęła w ciszy, ale była to cisza pełna zrozumienia. Wiedziałam, że Matt potrzebował tego czasu, aby przemyśleć wszystko, co się wydarzyło.

Wieczorem wylądowaliśmy w Paterson. Gdy wychodziliśmy z lotniska, Matt spojrzał na mnie z wdzięcznością.

- Olivia, naprawdę nie wiem, jak ci dziękować. To wiele dla mnie znaczyło. - powiedział, jego głos był pełen emocji.

- Nie musisz dziękować. Jestem tutaj dla ciebie, zawsze. - odpowiedziałam, uśmiechając się do niego.

Odwiozłam go pod jego dom.

- Dobranoc. - powiedziałam, całując go lekko.

- Dobranoc, Liv. - uśmiechnął się.

Kiedy wróciłam do siebie, czułam, że mimo trudności, jakie nas czekały, byliśmy gotowi stawić im czoła razem.

***

Obudziłam się o ósmej. 5 listopada. Za cztery dni urodziny Victorii. Zamarzyłam, żeby znaleźć dla niej wyjątkowy prezent.

Po szybkim prysznicu ubrałam jasne jeansy i czarny top. Zrobiłam lekki makijaż. Zjadłam śniadanie, wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę galerii handlowej. Byłam pewna, że znajdę tam coś idealnego.

Po chwili usłyszałam dzwonek telefonu. Od razu odebrałam.

- Hej, masz dziś czas? - usłyszałam głos przyjaciółki.

- Tak. Teraz jestem w galerii, ale możemy się spotkać o piętnastej.

- Okej. Będę czekała w naszej ulubione restauracji.

- Do zobaczenia. - rozłączyłam się.

Po kilku godzinach poszukiwań w różnych sklepach reszcie znalazłam go - złoty naszyjnik z ozdobionym diamentem sercem, który idealnie pasował do mojej przyjaciółki.

Zadowolona wyszłam z galerii, trzymając w rękach ładnie zapakowany prezent dla Tori.

Było kilka minut przed piętnastą a ja, o dziwo, siedziałam już z przyjaciółką w pizzeri.

- Jak z Mattem? - zapytała.

- Dobrze. Chociaż dziś pisaliśmy tylko chwilę. - odparłam. - A jak z Dylanem?

- Zaprosił mnie na randkę do kina.

- To super. - uśmiechnęłam się. - Cieszę się.

Po zjedzeniu pizzy poszłyśmy się przejść. Zaczęło padać, ale nie przeszkadzało nam to - kochałyśmy deszcz.

Spacerowałyśmy ulicami miasta, otoczone blaskiem latarni, które odbijały się w kałużach. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, śmiejąc się i wspominając dawne czasy.

- Dziękuję, że jesteś. - uśmiechnęłam się do niej.

- Też dziękuję. - przytuliła mnie.

To był magiczny wieczór pełen śmiechu i wspomnień. Nie myślałam o żadnych problemach.

Gdy wróciłam do domu, napisałam do Matta.

Liv: jak ci minął dzień?

Wzięłam prysznic. Zmyłam makijaż i założyłam piżamę. Wyszłam na balkon. Odpaliłam papierosa.

Matt: Dobrze

Matt: Przespałem prawie cały dzień

Matt: A tobie?

Liv: tez dobrze, byłam w galerii po prezent na urodziny Tori, a potem poszłyśmy na pizzę

Matt: *przesyła zdjęcie*

Wypuściłam dym z ust. Otworzyłam zdjęcie, które mi wysłał. Cholera. Czemu on tak idealnie wygląda bez koszulki i w mokrych włosach? Włączyłam aparat. Zrobiłam sobie zdjęcie z papierosem w ustach. Wysłałam mu.

Matt: Nie podzielisz sie?

Liv: zastanowię się

Liv: idę spać, jestem już zmęczona

Liv: dobranoc, kochanie

Matt: Dobranoc, skarbie

Illusion of love |16+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz