Rozdział 7

24 4 0
                                    

Właśnie wylądowałam w Bari. Wysiadłam z samolotu. Odebrałam bagaż i poszłam na pociąg, jadący do centrum. Gdy wsiadłam do pociągu, napisałam wiadomość „doleciałam” do taty, Matta i Tori.

Po trzydziestu minutach wysiadłam w centrum miasta. Poszłam do hotelu.

- Dzień dobry, rezerwacja na nazwisko Grant. - powiedziałam do blondynki w recepcji.

- Dzień dobry. - uśmiechnęła się szeroko i zaczęła wpisywać coś do komputera. - Tak, pokój czterdzieści. Na pierwszym piętrze.

Podała mi klucze. Wzięłam je i ruszyłam do windy. Wjechałam na podane piętro.
Otworzyłam pokój. Był duży, w jasnych kolorach. Łóżko było duże z ciemną pościelą.

Ułożyłam ubrania w szafie i poszłam się odświeżyć. Ubrałam spodenki do połowy ud i różowy top. Włożyłam czarne buty.
Do torebki spakowałam
najpotrzebniejsze rzeczy, w tym cienką kurtkę, gdyby wieczorem było mi zimno.
                           
***

Wieczorem poszłam do klubu. Siedziałam przy barze i piłam drinki, rozmawiając z barmanem.

- Jak ci się tu podoba? - zapytał.

- Powiem ci, że jest tu bardzo ładnie, ale dość głośno.

- Kilka lat temu, gdy się tu przeprowadziłem z Ravenny, też mi to przeszkadzało. Ale po takim czasie się przyzwyczaiłem. - odparł, robiąc mi kolejnego drinka.

- Fajnie się tu mieszka?

- Tak, bardzo. Do tego bliskość morza mnie uspokaja. - uśmiechnął się. - Lubię wodę.

- Jak byłam mała, to bałam się pływać nawet w basenie. - zaśmiałam się. - Teraz kocham pływać, ale na co dzień nie mam na to czasu.

- Tutaj masz okazję. - podał mi drinka. Sprawdziłam na telefonie godzinę. Druga.

- Po tym drinku się zbieram. - zaczęłam pić. - Muszę się wyspać, żeby dalej zwiedzać miasto.

- Jasne. Chcesz mój numer? - zapytał. - Jeśli byś potrzebowała przewodnika.

- Pewnie. - podałam mu telefon.

Zanim wyszłam, zrobiliśmy sobie głupie zdjęcie, które dodałam na relację na Instagramie.

                               ***

Wzięłam długi prysznic. Gdy się ubrałam, położyłam się na łóżku i sięgnęłam po telefon. Miałam kilka wiadomości od Matta i jedną od przyjaciółki.

Tori: JAKI PRZYSTOJNY!! MUSZĘ MIEĆ JEGO NUMER

Liv: Jak zasłużysz, to dostaniesz.

Uśmiechnęłam się. Później zapytam go, czy mogę dać jego numer przyjaciółce.

Matt: Kto to jest?

Matt: Widze że bardzo dobrze się bawisz

Matt: Masz do mnie zadzwonic

Wybrałam jego numer.

- Kto to jest? - zapytał od razu.

- Michael. Barman w klubie, w którym byłam.

- Czemu dodałaś zdjęcie z nim na relację?

- Tak po prostu je zrobiliśmy. Spodobało mi się, to je dodałam.

- Zdradzasz mnie z nim?

Zabrakło mi słów. Co on sobie myśli? Ja i zdrada?

- C-co?

- Pytam, czy mnie zdradzasz.

- Żartujesz sobie?

- Nie. Poznałaś jakiegoś chłopaka i dodałaś zdjęcie z nim na relację. Co mam innego pomyśleć?

- Nie mogę mieć znajomych?

- Możesz, ale takich, których znam i ja. Takich, którzy wiem, że nie będą chcieli cię poderwać.

- Ograniczasz mnie?

- Nie, tylko ostrzegam. Albo ja, albo jakiś Michael.

- Co? - nie usłyszał już tego, rozłączył się.

Nie chcę, żeby mnie zostawił. Co jak to zrobi? Nie dam sobie rady bez niego.

Wyciągnęłam żyletkę. Zrobiłam kilka głębokich ran na udzie. Zadzwoniłam do przyjaciółki.

Męczy mnie już to, że ciągle się kłócimy, ale nie chcę, żeby mnie zostawił. Muszę robić to, co on chce.

- Hej, kochana. - usłyszałam po trzech sygnałach. - Co tam?

- Hej, Tori. Dobrze. Jak u ciebie?

- Może być, ale trochę tu bez ciebie nudno.

- Tęsknię.

- Ja też. Kiedy wracasz?

- W piątek. Chcesz przyjść do mnie w sobotę?

- Pewnie.

- Jak z McCoyem? - zapytałam po chwili milczenia.

- Siedziałam u niego kilka godzin. Teraz prawie cały czas piszemy.

- To dobrze.

- Liv, muszę lecieć. Mama woła mnie na kolację.

- Jasne. Kocham cię. Pa.

- Ja ciebie też. Dobranoc.

Illusion of love |16+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz