𝑷𝒓𝒐́𝒃𝒂 𝒏𝒂𝒎𝒊𝒆̨𝒕𝒏𝒐𝒔́𝒄𝒊

8 3 0
                                    



Po wydarzeniach minionego wieczoru, Lorelei nie była w stanie zapanować nad swoimi myślami. Coraz bardziej pewna była zdrady Fryderyka. Nie mogła uwierzyć w to, co widziała. Postanowiła więc zasięgnąć rady siostry - w końcu ufała jej najbardziej. Alice słysząc o czynie baronowej nie kryła zdziwienia.

– Jane? Przecież dopiero co przybyła na nasz dwór! - mówiła z niedowierzaniem księżniczka.

– Widocznie nie jest tak niewinna jak się wydawało - odparła z powagą królowa.

– Co zamierzasz teraz zrobić? - spytała Alice.

– Jak najszybciej pozbyć się jej. - rzekła niemalże natychmiastowo Lorelei.

Młodszej z sióstr nowa informacja wciąż nie mieściła się w głowie. Nie potrafiła pojąć, jak Lorelei wyobraża sobie wygonienie dziewczyny za bramy dworu. Rodzące się niepewności co do decyzji siostry nie pozwoliły jej milczeć.

– A pomyślałaś już nad tym, co powiesz jej wujowi? Napewno będzie zaskoczony nagłą zmianą twojej decyzji!

– To proste – powiem mu, że mam wręcz nadmiar osób przybyłych na mój dwór, a szczególnie do mojej świty.

– Czy nie będzie to oznaczać, iż jesteś władczynią niestałą w swoich postanowieniach i czynach?

– Być może dla niego tak, ale dla innych nie.

Alice widziała że nic już nie wskóra. Po chwili ciszy zmieniła temat.

– Sądzę, że uczucia Fryderyka wobec ciebie są jak najbardziej prawdziwe i nigdy by cię nie zdradził

– Uczucia, hę? Ostatnio zaczynam wątpić w uczucia was wszystkich... - odpowiedziała oschle Lorelei.

Księżniczka poddała się w wymyślaniu nowych wątków rozmowy. Nie miała już pomysłów na kontynuację rozmowy z siostrą. Po chwili namysłu rzekła;

– Niezależnie co planujesz, proszę, nie rób niczego pochopnie, wszystko planuj co do detalu. Jak nasz...

– Ojciec? - dokończyła myśl królowa - Ach, ojciec... często zastanawiam się: Czy ojciec jest ze mnie dumny? Długie godziny dumam nad tym czy jestem wystarczająco dobrą królową, a odpowiedź... zawsze brzmi: nie! - sfiniszowała ze smutkiem.

– Racja, racja... - odpowiedziała Alice. – Na ogół "dobre" królowe płacą za zadowolenie poddanych swoim szczęściem, ale nie oznacza to, że twoje rządy są złe!

„Może powinnam wzbudzać w nich strach zamiast szacunku?" pomyślała Lorelei.

– Twoi poddani kochają cię nie za to, że nosisz koronę, a za to, jaka jesteś! Wszyscy cię za to kochamy - dodała uśmiechając się księżniczka.

– Dziękuję ci, siostro, za tyle ciepłych słów i cennych rad. Wezmę je głęboko do serca. - odparła lekko wzruszona Lorelei. Przytuliły się.

Skończywszy rozmowę ze swoją siostrą , młoda królowa udała się do komnaty swojego męża. Zastała go siedzącego z książką w dłoni. Gdy tylko usłyszał jej kroki natychmiast oderwał się od lektury, aby oddaj kobiecie pokłon.

– Och, wasza wysokość! Czemu zawdzięczam sobie Twą wizytę? - spytał wyraźnie zaskoczony książę.

– Musimy porozmawiać, Fryderyku. - odrzekła stanowczym głosem Lorelei.

Niespodziewane pojawienie się jej wzbudziło w mężczyźnie niemałe zakłopotanie.

– Mam nadzieję, że to nic złego...? - odpowiedział niepewnie.

– Wczoraj wieczorem, spacerując po ogrodzie ujrzałam cię w towarzystwie Jane. Wszystko wyglądało na to, że... próbowała cię uwieść - opowiadała jednocześnie chodząc po pomieszczeniu. – Czy umiałbyś mi wyjaśnić to zajście?

Fryderyk momentalnie spoważniał. Nie umiał wydobyć z siebie żadnego słowa. Patrzył więc na małżonkę - stała ona przed nim ze skrzyżowanymi rękoma wyczekując jego odpowiedzi. W końcu, wziąwszy głęboki wdech, podszedł do niej.

– Nigdy, ale to przenigdy bym ciebie nie zdradził. A Jane... Ona spotkała mnie tam przypadkiem, gdy chciałem cię odwiedzić. - powiedział patrząc się jej prosto w oczy.

Lorelei jednak nie dawała za wygraną.

– Jak zatem wytłumaczysz jej zachowanie?

– Przyrzekam, że nie zrobiłem nic, co mogłoby jej dać jakiekolwiek podstawy do tego, jaka wtedy była. - oznajmił spokojnym tonem książę.

Minęło kilka chwil zanim królowa, jakby głucha na to, co przed chwilą powiedział jej mąż, kontynuowała rozmowę.

– Zdecydowałam, że Jane jutro z samego rana wróci do domu.

– Rób co uważasz za słuszne. - odparł. – Jednakże tak szybka zmiana... Nie obawiasz się reakcji poddanych?

– Co do tego, mam pewne obawy, ale ta dziewczyna musi jak najszybciej stąd zniknąć. - zakończyła rozważania kobieta.

– Ach, zaczekaj z tym do następnej wizyty jej wuja. Za trzy dni tu przybędzie. A do tego czasu, odpocznij. - podsumował Fryderyk i delikatnie musnął jej dłoń.

Lorelei niechętnie przystała na propozycję księcia. Pożegnawszy się z nim wróciła do swych obowiązków. W końcu za trzy dni miały odbyć się urodziny jej siostry, na które zaproszeni przedstawiciele najzacniejszych rodów. Idąc przez korytarz wiodący do sali tronowej napotkała w nim Jane, której posłała morderczy wzrok.

– Witaj, Pani! Mamy dzisiaj piękny dzień! - powiedziała z uśmiechem Jane jednocześnie dygocząc.

– To prawda. - odparła Lorelei. – Cieszę się, że dożyłam takich dni ze swoim mężem. - dodała.

– Wierzę, że będzie ich jeszcze więcej! Tworzycie tak szczęśliwe małżeństwo. - odparła dziewczyna z zachwytem. W jej głosie było jednak słychać tę nutę zawahania.

– Moja więź z Fryderykiem jest wyjątkowa i nierozerwalna. - odpowiedziała jej królowa, lekko zmrużywszy oczy, kładąc akcent na ostatnie słowo.

Widząc zazdrość w oczach Jane i kwaśny wyraz jaki przybrała jej twarz, ogarnęła ją radość. Uśmiechnęła się i poszła w swoją stronę. Nie wiedziała jednak, że ta sprawa jest w istocie błaha, a prawdziwe problemy z nową dworzanką dopiero nadejdą. Wiedziała, że nie spocznie oda dopóki nie zabierze tego, co dla królowej jest najcenniejsze - szczęścia małżeńskiego.

𝗣𝗿𝗮𝗴𝗻𝗶𝗲𝗻𝗶𝗲 𝘀𝗲𝗿𝗰𝗮| Wojna i miłość |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz