Rozdział 16

56 10 1
                                    

Julia

Może i chcę mieć Kubę gdzieś i się nim nie przejmować, ale fakty są takie, że jest druga w nocy, a ja wciąż nie mogę zasnąć, bo martwię się o niego. Naprawdę mogłabym mieć ciekawsze rzeczy do roboty niż niańczenie jego pijanego tyłka, na przykład czytanie do rana Fourth Wing albo opychanie się słodyczami. Albo nawet leżenie i gapienie się w sufit. Wszystko byłoby rozsądniejsze niż martwienie się o niego, ale nie, moja wewnętrzna dobra samarytanka każe mi zwlec się z łóżka i iść go szukać, chociaż to irracjonalne i niebezpieczne. Problem w tym, że dobrze pamiętam to, co powiedziała o Kubie Marzena. Jest impulsywny i pod wpływem emocji może zrobić coś głupiego. A przecież nikogo tutaj nie zna.

Zarzucam bluzę na piżamę i kompletnie nie przejmuję się tym, jak wyglądam. Kiedy schodzę na dół, przekonana, że wszyscy w pensjonacie już śpią, spotykam Jankę. Wychodzi z kuchni, zaskoczona moim widokiem.

– Zgłodniałaś, kochanieńka? Właśnie robię budyń czekoladowy. Po alkoholu i wygibasach na parkiecie zawsze jestem głodna. – Chichocze.

– Nie, dziękuję. Kuba jeszcze nie wrócił i... trochę się martwię. Pójdę go poszukać.

– No proszę, a myśmy go widzieli, kiedy wracaliśmy do domu.

– Naprawdę?!

– Tak, stał przy wejściu do Błękitnej Laguny. To taki klub. Tak między nami, nie cieszy się zbyt dobrą opinią. Byłam pewna, że czekasz na niego w środku. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że poszedł tam bez ciebie? To ci łobuz!

– To nic takiego, naprawdę – odpowiadam, ale przechodzą mnie nieprzyjemne ciarki. Błękitna Laguna to dokładnie ten klub, w którym z Kubą siedzieliśmy do rana, bo nie mieliśmy noclegu.

– To kilka ulic stąd, na pewno trafisz. Tylko uważaj na siebie. A może... może ja mam iść z tobą?

– Nie, dziękuję, dam sobie radę.

– To może chociaż zadzwonię do ciebie za pół godziny, żeby upewnić się, czy wszystko dobrze.

– Jasne, dziękuję. I nie martw się na zapas. – Uśmiecham się do niej ciepło i jest mi odrobinę raźniej.

Kiedy wychodzę na zewnątrz, znów nachodzą mnie wątpliwości. Jestem kretynką. Kuba zadrwił sobie ze mnie. To, do czego doszło między nami w basenie, potraktował jak dobrą zabawę, coś nieważnego. Powiedział o tym wprost. Zresztą czego niby oczekiwałam? Przecież nic nas nie łączy i najlepiej, żeby tak pozostało. A teraz ja stoję tutaj przerażona, w środku nocy i idę go szukać. Co jest ze mną nie tak?!

Gdy docieram do Błękitnej Laguny, niemal trzęsę się ze strachu. Nie lubię takich miejsc, nawalonych ludzi i głośnej muzyki. Nie podobało mi się tu ostatnio. I nawet nie wiem, czy znajdę w środku Kubę. Po chwili wahania zbieram się na odwagę i przekraczam bramy piekieł.

W środku jest duszno, zupełnie jakby nawaliła klimatyzacja. Na schodach mijam przyklejone do siebie pary, a kiedy jestem już obok baru, muszę przeciskać się przez między pijanymi gośćmi.

Boję się, że dostanę tu ataku paniki, ale wiem, że im dłużej będę o tym myśleć, tym bardziej pewne, że to właśnie się stanie. Skupiam się więc na szukaniu Kuby. Wytężam wzrok i rozglądam się za złocistobrązową czupryną, chociaż jestem pewna, że znalezienie jej w tym tłumie będzie niemożliwe. Mijam błyszczące od brokatu, mocno wymalowane dziewczyny, w krótkich topach i szortach odsłaniających pośladki. Czuje się przy nich jak szara mysz, ale o tym też nie myślę, nie to jest teraz ważne.

Po kilkunastu minutach, kiedy jestem coraz bardziej spocona, przerażona i tracę nadzieję, że znajdę Kubę, ktoś szturcha mnie ramieniem tak mocno, że omal nie upadam. Otwieram zdumiona usta, kiedy okazuje się, że to Kuba. Uśmiecha się szeroko i mamrocze przeprosiny, a we mnie wzbiera złość, bo już wiem, że jest nawalony. Mam ochotę nawrzeszczeć na niego, wylać mu na głowę drinka, którego trzyma w dłoni, a potem zabrać swoje rzeczy i wrócić do Szczytna. Ale spokojnie, nie po to się tutaj fatygowałam. Po prostu zabiorę jego pijany tyłek do domu i pójdę spać. A rano pomyślę, co dalej.

Dwanaście głębszych oddechówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz