Rozdział 4

88 14 1
                                    

Teraźniejszość – Czerwiec 2023

Julia

Kiedy nastaje ranek, staram się nie myśleć o kompromitacji nad jeziorem i rozmowie z Kubą. To, co wydarzyło się wczoraj, jest po prostu kolejnym punktem dopisanym do długiej listy moich porażek.

Uśmiecham się pod nosem, gdy zauważam, że na krześle przy biurku leży moja bluza, ta, którą zostawiłam na plaży. Nie jestem nawet zła o to, że Kuba wszedł tutaj, kiedy spałam. Oddał ją, to najważniejsze. Natomiast jeśli myśli, że w ten sposób zakopiemy topór wojenny, to jest w błędzie. Nie jestem jedną z tych dziewczyn, które wlepiają w niego oczy, ilekroć gra z kumplami w piłkę bez koszulki. Nie żebym to zarejestrowała, to tylko przykład. Znam jego gierki i sposoby manipulacji. Jeśli ten chłopak jest miły, to znaczy tylko tyle, że czegoś od ciebie chce. A kiedy to dostanie, znów potraktuje cię jak śmiecia. Tak to właśnie działa.

Nie spodziewam się nadchodzącej po cichu rewolucji, kiedy w sobotni poranek schodzę do kuchni na śniadanie. Nie wzbudza moich podejrzeń nawet to, że Kuba podaje mi cukier, zanim jeszcze zdążę po niego sięgnąć, by posypać nim naleśnika. Tracę czujność i to ogromny błąd, bo kiedy Marzena otwiera usta, kompletnie nie jestem przygotowana na to, co zaraz powie.

– Słyszałam, że planujecie już wakacje. Wspólny wyjazd? To brzmi nieźle i... bardzo dorośle. – Śmieje się i nalewa sobie kawy, kompletnie nie zwracając uwagi na to, że krztuszę się jedzeniem.

– Wspólny? – wyduszam z siebie, podczas gdy mój język wciąż rozpaczliwie walczy z dużym kawałkiem naleśnika.

– Kuba coś wspominał. Oczywiście to nie tak, że wam nie ufam. Przeciwnie, uważam, że wakacje z dala od domu dobrze wam zrobią, zresztą jesteście już pełnoletni, czego ja miałabym wam niby zabraniać? – Marzena mówi dalej i oczywiście nie widzi mojego przerażonego spojrzenia.

Zerkam spanikowana na Kubę. Kroi swojego naleśnika, wpatrzony w talerz i delikatnie się przy tym uśmiecha. Pieprzony manipulant! Nie mogę w to uwierzyć. Powiedział Marzenie o swoich planach, o wyjedźcie, na który przecież się nie zgodziłam.

– Jednak byłoby miło, gdybyśmy to wspólnie omówili i ustalili jakieś zasady. Jesteście pełnoletni, ale wciąż tu mieszkacie, a ja ponoszę za was odpowiedzialność. I o ile wyjazd na tydzień to nic takiego, to cały miesiąc brzmi poważnie, nie sądzicie?

– Ale jak to cały miesiąc? – mamroczę.

Mój zaspany mózg wciąż nie może zatrybić, że oto ważą się losy moich wakacji i jeśli zaraz czegoś nie zrobię, skończy się to dla mnie bardzo źle.

– Powiedziałem Marzenie o naszym pomyśle. – Kuba przełyka kęs jedzenia i obrzuca mnie tym swoim leniwym spojrzeniem spod długich, ciemnych rzęs.

– Jakim, kurwa, naszym pomyśle?! – Wytrzeszczam oczy i kręcę zdumiona głową, ale to chyba nie robi na nim wrażenia.

Marzenia musi być nieźle rozkojarzona, bo nie komentuje tego, że rzuciłam kurwą, chociaż zawsze zwraca nam uwagę, byśmy w jej towarzystwie przynajmniej starali się ograniczać przekleństwa.

– Swoją drogą to piękne, że chcesz podróżować śladami swojego ojca. To będzie niesamowita przygoda. – Ciepło się do mnie uśmiecha, a potem wstaje od stołu i idzie po coś do kuchni.

– Powiedziałeś jej?! – mówię niemal bezgłośnie w stronę Kuby, kiedy ona staje do nas plecami. Mam wrażenie, że wściekłość zaraz mnie rozsadzi.

– Taa, ale wyluzuj, nie pokazałem jej zeszytu. Powiedziałem tylko, że chcesz jechać tam, gdzie bywał twój tata. – Kuba wzrusza ramionami i chyba kompletnie się nie przejmuje się tym, co zrobił.

Dwanaście głębszych oddechówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz